niedziela, 2 listopada 2014

Przenosimy Watahę!

Uwaga!
Przenosimy watahę! Dzisiaj lub jeszcze jutro podam do niej linka. Wszystkie wilki oprócz Moonlight i jej innych wilków będą w tej watasze. Ale np., ty Midnight , twój wilk będzie w watasze , ale już nie będzie twoich szczeniaków i Oceani. Kto ma właśnie rodzinę z wilkami Moonlight , już nie ma partnera albo szczeniąt. Niektóre moje wilki będą usunięte, gdy już ich nie chcę. Na razie wasze wszystkie wilki na stronę nowej watahy przeniosę. Jak ich nie chcecie, albo chcecie założyć nowe wilki piszcie. Tak jak całe wasze SG będzie anulowane,bo wymyśliłam nowe waluty ;)
Pozdrawiam Alpha Octavius

Podsumowanie miesiąca

Podsumowanie miesiąca!O to ilości waszych op:
Octavius : 19
Moonlight: 20
Vapper : 9
Midnight : 15
Oceania : 11
Szafira : 1
Silver : 3
Lizzie Hearts : 7
Deushess Swan : 2
Shira : 6
Odetta : 1
Pesuto : 7
Dracuna : 7
Rick : 1
Denar vel Sage : 7
Amzuka : 2
Dakota : 15
Lave : 14
Nick : 5
Ifus : 11
Lilly : 5
Ronin: 3
Elipsa : 3
Deldagon : 3
Indiana: 3
Moon : 2
Lyka : 6
Hitachi : 8
Scythetrill :5 
Kazuma : 4
Morgan :4
Lunz : 7
Galaxia : 6
Fix : 2
Heliosun: 6
Spirit : 2
Tamorayn : 2
Takeru : 4
Raven : 2
Daiki : 2
Scarlett : 2
Luke :2

Uwaga! Gammami są Midnight i Oceania!
Moonlight odchodzi z watahy więc wszystkie jej wilki są do ADOPCJI!

Uwaga

Gratuluję ci VAPPER! Mam małą niespodziankę dla Ciebie :D Długo wybierała odpowiednie bety. Betą miał być ktoś o wiele inny, ale przestał pisać jakiekolwiek opowiadania.  Więc, ty jako jedyna jesteś w miarę aktywna w ciągu kilku dni więc zostajesz BETĄ. Nie żartuję! Proszę o kontakt na howrse ;)
Alpha Octavius.

Od Vapper "Pierwszy raz jak sięga pamięć cz 1"(cd.Silver)

Uciekł gdzieś w blasku srebrnego księżyca.
-Poczekaj drewnojadzie! -krzyknęłam i pobiegłem za nim.
Daleko w gaszczach parku zobaczyłam cień. Znikł. To był najprawdopodobniej Silver i przeszedł na tereny WTN. Szybko teleportowalam się do lasu. Nie było tam nikogo.  Szłam pośród alejki drzew oglądając się we wszystkie strony. Przecież był biały dzień! To mnie trochę zamurowalo że nikt tu nie biega. O tej porze dnia bawiloby się tu pełno szczeniąt! Zastanowilam się chwileczkę. Ujrzałam czarny dym w oddali i przeraźliwy krzyk. Zza krzaków wyszedł Silver.
-Ty też to widzialas?!- zapytał z odrobiną strachu w głosie.
- Chodź więc to sprawdzić!- pobiegłem dalej.
W miejscu wybuchu czarnego dymu nic nie było. Przeglądałam się terenie. Poczułam zapach wrogiego wilka!
-Był tu.  Zobaczę kto to dzięki mocy telepatii- położyłam łapy na mojej głowie.
Widziałam jakiegoś wilka który porywal  Octavius'a. 
<Silver.Octavius? >

sobota, 1 listopada 2014

Od Oceani "Wiedziałem cz 2"(cd.Midnight)

-Eee niby dlaczego? -Może dlatego,że po 1: Nimf nie pokonasz. Po 2: Na nie nie działają żadne środki usypiające. Po 3: Jeśli je zabijesz,to ja osobiście ogłaszam,że się z tobą rozwiodę! A po 4: Będę z nimi spędzała czas,czy Ci się to podoba czy nie.-powiedziałam arogancko,po czym poszłam do lasu zostawiając go osłupiałego.Przywitałam się z nimfami i poszłam z nimi na chwilę do królestwa.Nawet nie zwróciły uwagi,że ktokolwiek przygotowuje się do walki.Może dlatego,że nie miały zamiaru walczyć.

piątek, 31 października 2014

Od Midnight'a' Wiedziałem "(cd.Oceania)

Wiedziałem że nimfy przyjdą po Oceanie. Ale niech nie myślą że to będzie tak łatwe! mam trucizne która usypia nimfy! HAHAHA i kto się śmieje? wezwałem ze 100 botów wilków, jeszcze do tego demony przyszły. Rozdzieliłem strzały i to będzie czysta OBRONA! Zrobiliśmy okopy i mieliśmy zwiadowców. Nagle podczas sprawdzania sprzętu zjawiła się Oceania: -Co się dzieje?-zapytała cała zdziwiona. -przygotowujemy sie na obronę nimf!-odpowiedziałem pełen dumy i męskości. -Tą dume to wsadź sobie gdzieś!!!-krzyknęła.

sobota, 25 października 2014

Od Szafiry "Słaby początek cz 3"(cd.Silver)

Jaskinia była rzeczywiście piękna, jeszcze takiej nie widziałam. Wyobrażałam sobie wiele jaskiń, ale tej w życiu by nie przyszła by mi taka do głowy. Chwile posiedziałam wpatrując się w sufit. - No pięknie, ale tą pięknem się nie najem- pomyślałam i ruszyłam na polanę. Po drodze zaczęłam nucić jakąś piosenkę (nie nazwałabym to nuceniem bardziej wydawanie różnych dźwięków bez ładu i składu). Weszłam na polane. Zobaczyłam jakiegoś basiora, chyba upolował królika. - No okej czas się zapoznać z innymi. Podeszłam nieśmiało. - Cześć. Jak tam polowanie? -Odwrócił się. - Jak na razie dobrze- zaśmiał się.- A ty co robisz? Też głodna? - Ja... to znaczy... przyszłam...bo...- Zaśmiał się - Może zaczniemy jeszcze raz. Jestem Silver, a ty? -Szafira.

piątek, 24 października 2014

Od Silver'a "Człowiek wilkołak cz 4"(cd.Vapper)

-Ładnie śpiewasz - uśmiechnąłem się. - Dzięki - powiedziała krótko. - Przerwałaś mi ostatnio... co do twoich oczu ... masz śliczne oczka mogę je skraść ? - uśmiechnąłem się delikatnie. - Po co Ci moje oczy masz swoje - uniosła kącik ust. - Bo są piękne i moge je drogo sprzedać - wybuchłem nie wiem dlaczego śmiechem. - Ha ha bardzo śmieszne - mruknęła po czym sama zaczęła się śmiać. Po krótkim czasie spojrzałem jej głęboko w oczy, pocałowałem ją w nos i uciekłem na tereny watahy. < Vapper? Przepraszam, że krótkie ale na tablecie się źle pisze ;-; >

Od Octavius' a''Słaby początek cz 2'' (Cd.Szafira)

Oprowadziłem Szafirę , po terenach watahy . Zbliżaliśmy się do jej nowej jaskini.
- A ktoś jeszcze w niej mieszka? - zapytała , patrząc na mnie.
- Tak , Silver - odpowiedziałem od razu.
- Aha - potwierdziła swoje pytanie Szafira.
Byliśmy na miejscu. Jaskinia była tajemnicza ,a dla mnie nawet przyzwoita.
- Oto twoja jaskinia - wszedłem do niej razem z waderą.
Rozglądałam się w okół. Chyba zachwyciła ją piękny sufit w grocie.
- Pięknie - przyznała.
- Dobrze , teraz się rozgość, widocznie Silver'a nie ma - wychodziłem powoli z jaskini.
- Dobrze i do widzenia - uśmiechnęła się.
Wyszedłem powoli z jaskini. Westchnąłem głęboko i poszedłem do swojej jaskini.
<Szafira?>

Od Lizzie Hearts ''Jedyna taka? cz 1'' (cd.chętne szczenię)

W jaskini zaczynało mi się nudzić. O dziwo , był piątek  dla innych to dzień nie do pomyślenia , z nudą. Nie wiedziałam co robić. Układalam karty w salonie.
- LIZZIE! - krzyknął ktoś.
Zamknęłam gorączkowo oczy i zawarczałam gniewnie.
- CZY W TYM DOMU NIKT NIE MOŻE MNIE NIE WOŁAĆ!? - odwróciłam się.
Stała tam Deushess z jakąś wstążką. Zrobiła smutną minę. Kolejno , u progów salonu zawitała Raven.
- Co się tu dzieje? - zapytała pospiesznie.
- Nic , idź lepiej do twojego pokoiku sporządzać mikstury, by wszystkie otruć! - zaśmiałam się.
- Ile razy ci mówiłam Lizzie ,że ja takich rzeczy nie robię! - oburzyła się ale powiedziała spokojnie.
- Nie mów do mnie Lizzie , jestem Lizzie Hearts! - wrzasnęłam.
- A ja Deushess Swan , a nikt do mnie nie mówi w pełnym imieniu - wymachiwała wstążeczką przed moimi oczyma.
- ŻAL! - weszłam do pokoju którego dzieliłam z obydwoma siostrami i usiadłam na kamieniu,
<chętne szczenię?>

Od Deushess Swan ''Szkoła,szkołą cz 2''(cd.Odetta)

- Dobrze , więc - odpowiedziała mama. - Zaczynajmy więc - szepnęłam i podeszłam do barierki przy lustrze.
Mama coś szukała w torbie, a my tymczasem ćwiczyłyśmy.
- Wyprostuj nogę! - mówiłam do niej , tak by najwięcej i najszybciej zrozumiała.
- Dalej , dziewczyny. Musimy się przygotować! - zaczęła mama.
- Na co? - obie się odwróciłyśmy w stronę mamy.
- Przedstawienie - wytłumaczyła.
- Jakie? - zapytałam.
- Jak to jakie? Na przedstawienie baletowe! Zatańczycie ze wstążkami - z olbrzymiego katronu wyciągnęła die wstążki , jasno-różową i jasno-zieloną.
- Zielona , dla ciebie Odetto , pasuje ci do futra i pięknie będziesz wyglądać na scenie. A jasno różowy , dla ciebie Deushess - powiedziała mama.
<Odetta?>

czwartek, 23 października 2014

"Pamiętnik z życia Shiry cz. 3" (cd. Silver)

Kiedy przemieniłam sie w człowieka (nie chciałam tego odrazu ujawniać...) znalazłam sie w Nowym Yorku. Była pięknie i znalazłam jakiegoś człowieka miał kaptur na sobie więc nie mogłam dokładnie zobaczyć jak wygląda. Potem znalazłam sie na dachu jakiegoś wieżowca czy czegoś podobnego. I tam był ten człowiek o którym wspomniałam na początku spytałam:
- Hej, jak sie nazywasz?
- Jestem Silver
- Ja Shira, w ogóle jak my sie tu znaleźliśmy?
- Nie mam zielonego pojęcia...
Nagle nastała cisza... słońce zaczeło wschodzić a ja zeskoczyłam z dachu, skryłam sie za jednym z wieżowców i oglądałam wschód słońca, i nagle zgłodniałam oczywiście nie jem za dużo na co dzień ale czasami coś zjeść trzeba co nie? Przechodziłam i szukałam czegoś do jedzenia. Ale z Nowego Yorku nagle zobaczyłam watahe do której należe więc przemieniłam sie w wilka i byłam w pobliżu watahy i poraz kolejny zobaczyłam Silvera spytałam:
- Czy ty mnie śledzisz czy po prostu tak wychodzi że trafiamy w te same miejsca co?
- Ja cie nie śledze! po prostu nikogo nie widziałem w pobliżu a nie wiedziałem gdzie iść
- No ok...
przysiadłam na kamieniu i oglądałam gwiazdy

<Silver?>

Od Octavius'a ''Odnalazłem czego szukałem cz 2'' (Cd.Rick)

- A kim chcesz być w naszym gronie? - zapytałem.
- Hmm...Może morderca - odpowiedział bez zastanowienia.
- Może być. Zapraszam do jaskini numer 6 - uśmiechnąłem się.
Zaprowadziłem nowego do jego jaskini.
- Lubisz takie jaskinie? - zapytałem szybko , patrząc czy grota mu się podoba.
- Tak , bardzo - przyznał.
- To ty się tu urządź., nie przeszkadzam - zwinnym krokiem wyszedłem z jaskini.
Po wyjściu niej wpadłem w zaspę , taką że cały się zapadłem.
- AGHRR...Mam dość zimy... - warknąłem i wyleciałem z zaspy.
<Rick?>

Od Vapper ''Człowiek wilkołak cz 3''(cd.Silver)

- Co widzisz w moich szmaragdowych i niewinnych oczach? - zdjęłam kaptur i zmieniłam się w wilka.
- Wiesz... - nie dałam mu dokończyć.
- Ludzie są inni niż wilki. Nie idą swoimi ścieżkami. Podążają w różne strony , ale zawsze wracają do swoich...Są obdarzeni miłością ,przyjacielskością i zaufaniem. Heh... Wilki ...Cóż, wilki wolą liczyć na siebie niż uborykać się całe życie tą samą sprawą. Sądzę, że człowiek zna dobre swe zasady i reguły... Wilk tak nie potrafi - westchnęłam.
- Czyli co sugerujesz? - zapytał kalkulując sobie w głowie wszystko co powiedziałam.
- Ludzie...Ludzie są osobami ...Trudno wytłumaczyć - zmieniłam się w wilka.
- ,,Południowy wietrze...
spiesz się do nieba spiesz się... - zaśpiewałam delikatnie kilka zdań.
- Co za piosenka? - zapytał.
- Nie wiem. Śpiewał mi ją wujek Akela...- wyszeptałam.
<Silver?>

Od Silver'a "Człowiek wilkołak cz 2" ( cd. Vapper )

- Witaj, co tutaj robisz ? - usiadłem koło dziewczyny.
- Rozmyślam - powiedziała krótko.
Zastanawiałem się chwilę co powiedzieć aż w końcu wymyśliłem.
- Piękną mamy pełnie, nieprawdaż ? - uśmiechnąłem się lekko.
- Bardzo ładną - sapnęła.
Przybliżyłem się trochę do niej i w ciszy obserwowaliśmy pełnię księżyca, do chwili gdy zadała mi pytanie.
- Co ty taki zachwycony tym księżycem ? Normalny człowiek by się tak nie fascynował.
Ja zamiast odpowiedzieć zawyłem do księżyca, co było trochę dziwne gdyż byłem cały czas człowiekiem.
- Jesteś wilkiem - uśmiechnęła się.
- Tak jestem i należę do watahy Tajemniczej Nocy.
- Ja też - uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Zamieniłem się w wilka i patrzyłem dalej w księżyc, nie zauważyłem nawet kiedy ona zrobiła to samo.
- Masz piękne oczy - powiedziałem pod nosem.


< Vapper ? >

Od Odetty ''Szkoła , szkołą...cz 1'' (cd.Deushess Swan)

Dziś pierwszy dzień w szkole. Wzięłam z jaskini swą teczkę i ''pocwałowałam'' do wyjścia.
- Amos! - krzyknęłam u wyjścia.
- Już idę! - odkrzyknął mi.
Szliśmy do szkoły razem. Żadnego innego szczeniaka w drodze do school nie znaleźliśmy. Wparowaliśmy do sali wprost ze dzwonkiem. Wszyscy na lekcji między sobą szeptali i o mnie i o moim młodszym bracie...No dobra , o 2 minuty młodszym. Poznałam wiele koleżanek , ale najbardziej przyjaźniłam się z Deushess Swan. Po lekcjach , wszyscy wyszliśmy z sali. Deushess szła w inną stronę,
- Gdzie idziesz? - zapytałam.
- Na próbę - obejrzała się na chwilę , ale nie przestała iść.
Pobiegłam za nią.
- Na jaką próbę? - dopytałam,odrobinę mniej namolniej.
- Na próbę tańca - wskazała łapą olbrzymie kamienne drzwi.
- Idziesz ze mną? - oczy jej zabłyszczały.
- Mogę - nie chciałam zostawić przyjaciółki i iśc normalnie do domu.
Wypadało zapisać się na próby baletu. Na sali baletowej , po jednej i drugiej stronie było porządne i duże lustro, a koło niego kilka barierek. Deushess podeszła koło jednego i sprytnie wywinęła prawą tylną nogę , prawie że nad siebie.
- Jak ty to zrobiłaś!? - nie dowierzałam.
- Moja mama i ja , cię tego nauczymy - puściła mi oczko.
Ach , tak. Mama Deushess była moją nauczycielką. Galaxia weszła dumnie do sali.
- Koleżanka też?- uśmiechnęła się dumnie.
- Tak mamo - powiedziała za mnie Deushess.
<Deushess Swan?>

Od Silvera ,, I oto jestem "

- Eh... jak fajnie uciec w końcu od rodziny. Może odnajdę moją siostre.Wędrowałem już tydzień. Byłem już co raz słabszy, nie spotkałem przez całą wędrówkę żadnego zwierzęcia. W końcu doszedłem do jakiejś doliny, było tam dużo zwierząt. Stwierdziłem, że czas się najeść więc upolowałem sobie zająca.

- Smakowało ? - zapytał jakiś tajemniczy głos. Szybko się odwróciłem i zobaczyłem przed sobą białego dużego wilka ze skrzydłami.
- Co tutajrobisz ? - znów zadał pytanie, wyglądało to jak milion pytań do ... i brak odpowiedzi.
- Jesteś wrogo nastawiony ? - kolejne pytanie.
- Nie, ale mogę być - odpowiedziałem.
- Powtórze, czego szukasz ?
- Domu - odpowiedziałem szybko.
- Chcesz dołaczyć do watahy ?
- Mógłbym... - wymruczałem.
- Jak Cię zwą ?
- Jestem Silver a ty ?
- Octavius alfa watahy.
- Miło poznać.

Po tym wszystkim Octavius oprowadził mnie po terenie, byłem szczęśliwy, bo nie muszę dalej wędrować.

Od Shiry "Przygody Shiry cz 3'

Kryształową jaskinie", "Wodospad" itp. Ale nagle mi sie to znudziło... . nagle kiedy wyszłam na powietrze zobaczyłam ducha... powiedział: Choć za mną, a pokarze ci coś. Myślałam że to znowu wybryk mojej wyobraźni jak ten żółty wilk ale nie, to był duch mojego ojca. Zaprowadził mnie do jakiegoś miejsca co przypominało niebo... powiedział: - Shira... - Skąd znasz moje imie?! - Shira... ja jestem twoim ojcem - Co?! Nie dowierzałam temu wilkowi ale potem uwierzyłam... - Masz trzymaj, i nie zgub tego potem basior zniknoł. Dał mi czarną branzoletke nie wiedziałam o co chodzi... . Więc szukałam jakiegoś znaku na tej branzoletce ale jednak nic nie znalazłam.

środa, 22 października 2014

Od Dracuny "Po zmroku cz 3"(cd.Pesuto)

-Ach,to trochę jak z moją kochaną rodzinką.Mój ojciec to Dracula,a matka to Vadura.Niestety TYLKO ja nie odziedziczyłam po nich nieśmiertelności.Reszta rodzeństwa jest nieśmiertelna.Więc uciekłam,chociaż tego nie planowałam.Jakiś eliksir wybuchł i stałam się wilkiem... -Tak to jest jak się zbytnio eksperymentuje.-uśmiechnął się drwiąco -To naprawdę nie jest zabawne.Próbowałam odkryć zaklęcie na nieśmiertelność.A tak właściwie...co robisz o 11.00 w nocy w mieście?-spytałam zakładając ręce. -Mam coś do załatwienia.Ale na pewno nie to co ty.-uprzedził moje pytanie.

Od Pesuto "Po zmroku cz 2"(cd.Dracuna)

- No proszę proszę - mruknąłem. - Wampirzyca, prawda? - już otwierała usta, aby coś powiedzieć.- Nie pytaj poznałem po zadziornym charakterku i braku reakcji na demony. Poza tym uśmiechnęłaś się przed chwilą. - Mogłam się domyślić... Nie jesteś zwykłym wilkiem... - chciała coś jeszcze wtrącić, ale ponownie zatrzymałem jej potok słów. - Nie jestem wilkiem. Jestem człowiekiem. Ściślej to właściwie byłem i to nie człowiekiem, ale półbogiem.- wbiłem w nią przenikliwy wzrok swoich oczu. - Półbogiem?- spytała zdziwiona. - Tak.- przykucnąłem i z ziemi podniosłem tajemniczą figurkę. - Moim ojcem jest Hades. A raczej nim był. Był, nim mnie przeklnął. Później wyparłem się wszystkiego, co tylko się z nim wiąże.

wtorek, 21 października 2014

Od Rick'a "Odnalazłem czego szukałem cz 1"

Latałem tak nad chmurami myśląc: Nigdy nie znajdę watahy... Jednak usłyszałem wycie, piękne i czyste Szybko zleciałem na dół i zobaczyłem jak jakaś wataha bije się z 4 wilczycami. Jednego ustrzeliłem z lodu, drugiego z ognia. -Kim jesteś?!- zapytał jedna -Rick- Mówiąc to strzeliłem w nich ogromna kule mroku. Tamte wilki uciekali w popłochu. Ja śmiejąc się siedziałem i patrzyłem jak biegną żwawo. Dla zabawy puściłem w nich dużym soplem krwi -Dzięki za pomoc!-powiedział nieznajomy -Nie ma sprawy! Szukam watahy, znacie jakąś? Tak, watahe Tajemnczej nocy. Jestem w niej alphą. Chcesz dołączyć? Oczywiście-Odpowiedziałem uradowany. A jak się nazywasz? - Octavius. - powiedział z wdziękiem. Nareszcie znalazłem to co szukałem-pomyślał.

Od Vapper ''Człowiek wilkołak cz 1'' (cd.Pesuto,Silver)

Byłam w central parku w Nowym Yorku. Miałam skórzany kaptur z jasno fioletowymi detalami i mocno podkreślone szmaragdowe oczy i bladą cerę. Długo płaszcz , sięgał mi do kostek , a buty do kolan wyglądały perfekcyjnie.

Przechodziłam obok śliniącej się pary na ławce. Przestali się całować , jak tamtędy przechodziłam , pstryknęłam palcami. Na to moja długa peleryna z tyłu została kołoszona w podmuchach wiatru. Para się mnie przeraziła i powoli wycofała. Jak lubię straszyć ziemskie istoty! Park wyglądał ciemno. Przelatywało nade mną pełno kruków. Okryłam się peleryną i szłam wąską alejką. Latarnie , wypalały się powoli. Gasiły się i zapalały , gasiły  i zapalały. Oczy mi błysnęły złowieszczo. Zaśpiewałam cicho moją piosenkę.
- ,,Musiałeś słyszeć że zawisła nad Millhaven klątwa
Tu w okolicy wiedzą o niej wszyscy
Syn Blake'a - Billy gdzieś zaginął
Nim go znaleźli tydzień minął
Utonął - w rozpacz wpadli jego bliscy
Był płacz i skargi do Maryi
Bo chłopak kamień miał u szyi
Tra la la tra la la la...
Nie znasz dnia ani godziny - tylko Bóg je zna!'' - zaśpiewałam  pełnymi emocjami.
Przechodziłam koło fontanny. Z buzi ''żabek'' i ''aniołków'' płynęła szybko woda.
Wskoczyłam obok największego anioła w centrum fontanny.
- ,,Millhaven było w szoku, ludzie z domu wyjść się bali
Wciąż wymyślano hipotezy nowe
Ucichło wszystko - dobry Boże -
Ucichło jakby uciął nożem
Gdy znalazł ktoś Handymana ściętą głowę
W fontannie miejskiej się pluskała
Lecz nigdy nie wykryto ciała
Tra la la tra la la la...
Nie znasz dnia ani godziny - tylko Bóg je zna!'' - pogładziłam aniołka po brodzie i zeskoczyłam z fontanny. Płaszcz miałam trochę mokry , ale nic nie szkodzi.
Na końcu alejki zobaczyłam jakąś postać. Patrzyła się na mnie. Nikt mi nie podskoczy!
- ,,Nazwano mnie pomiotem diabła i przekleństwem miasta!
A to Millhaven mnie przyniosło pecha
Nie brzydkie oczy mam zielony
I jasne włosy rozpuszczone
I ładne usta kiedy się uśmiecham
Padnijcie wszyscy na kolana!
Najprostszą drogę znam do Pana!
Tra la la tra la la la...
Nie znasz dnia ani godziny - tylko Bóg je zna! ''- szłam szybko w kierunku postaci.
Mój głos był wyostrzony i gniewny.
Postacią tą był chłopak. Moje usta uśmiechnęły się szyderczo , otworzyłam szmaragdowe oczy, i zdjęłam kaptur. Jasne włosy opadły mi na piękny płaszcz. Chłopak zerwał się z miejsca i wbiegł za drzewa.
- Czekaj! - krzyknęłam.
Pobiegłam za nim. Wszedł za drzewo , poszłam tam. Zobaczyłam tam wilka.
- Pesuto! - wyszeptałam.
Chłopakiem , tym był Pesuto. Próbował zrobić się niewidzialny , ale było za późno.
Pstryknęłam palcami i zmieniłam się w Vapper , wilka.
- Prześladujesz mnie jeszcze?! - przekręcił oczyma.
- Nie. Ja nie jestem przynajmniej satanistką! - zadrwiłam.
- Ahe , a ta piosenka? - wyraźnie nie chciał ze mną dyskutować.
- Ta piosenka jest moim odbiciem we wnętrzu. Mogę byc gdzie chcę i chodzić gdzie chcę. Nie jak ktoś mnie obraża - popatrzyłam na niego z pełną powagą.
Zmarkotniał trochę.
- Nikt mnie nie docenia. Tak naprawdę jestem wszystkim. Nikt nigdy mnie nie polubił , wolę być więc sama - oburzyłam się i wyszłam zza drzewa znowu zmieniając się w człowieka.
Odeszłam. Zrobiło się bardzo zimno , a on nawet nic nie pisnął słówkiem! Strata czasu na zdobycie serca basiora, który w ogóle nie odwdzięcza uczuć i nie trzeba się trudzić. Central Par wydał mi się inny. Nie słodkie i piękne miejsce do spacerów , tylko szkaradne i szare pustkowie. W centrum parku było duży pagórek. Weszłam na niego rzeźbiąc za mną ''wydeptany'' szlak. Usiadłam na samej górze pagórka i spoglądałam na nigdy nie śpiące miasto. Usłyszałam za mną szelest. Za plecami stał kolejny ''chłopczyna'', o wiele przystojniejszy od niejakiego Pesuto.
<Pesuto?>

Od Midnight'a ,,Święta ^_^ cz.3"

Siedliśmy do stołu. Jedliśmy pyszne wigilijnie potrawy. Natrzedł czas na rozdawanie prezentów. Ja dałem Maxiemu strój assasyna. Ucieszył się i poszedł go ubrać. Podeszłem do Elipsy. Dałem jej obrączke. Też sie ucieszyła. Natrzedł czas na Oceanie. Podeszliśmy do siebie. Dała mi pieczęć ognia. 
Ja wiedziałem co dam. Musieliśmy tylko na chwile wyjść. Przy strumyku gdzie pierwszy raz siebie zobaczyliśmy. Uklęknąłem jak to wypada na zaręczynach.
-Chcesz JESZCZE raz zostać moją partnerką?-zapytałem śmiejąc się.
-Przecież już się zaręczyliśmy!-powiedziała zdziowiona.
-Jak zerwiesz naszyjnik to już nie jesteśmy HUH-wstałem.
-no tak. HAHAH-pocałowała mnie a ja ją. Zawiesiłem jej na szyi naszyjnik.

-Inny niż tamten-uznała wracając wraz ze mną.
-Wiem. Ten jest bardziej magiczny!-odpowiedziałem. Weszliśmy do domu. Na nas czekały szczeniaki.
Midnight
<Oceania?>

Od Dracuny,,Ciekawość bywa zgubą cz.6''(cd.Denar)

-Dobrze,jak nie chcesz mnie słuchać to żegnaj.-powiedziałam.
-Poczekaj,to nie tak!
-A jak?!
-Nie obrażaj się,możemy razem...spędzić trochę czasu.-wyszeptał.Ptaki zaczęły pięknie śpiewać,a gwiazdy zalśniły.
-A po co?Mam inne sprawie na głowie.-powiedziałam,po czym zostawiłam go psując romantyczną atmosferę.Patrzył z niedowierzaniem,jakby się zastanawiał.
<Denar?>

Od Dracuny,,Po zmroku cz.1''(cd.Pesuto)

Był późny wieczór.Stałam w bocznej uliczce oparta o murek i żułam gumę(jako wampir,ale i tak tego na pierwszy rzut oka nie widać,tylko widać,że jestem człowiekiem).Musiałam mieć świeży oddech.Poza tym po krwi moje dziąsła robiły się dziwnie czerwone.Po chwili usłyszałam bardzo,bardzo cichy szelest.Tak jakby ktoś się skradał.Obróciłam się szybko.Zdążyłam zauważyć przebiegającego ''człowieka''.Ktoś próbował mnie nastraszyć.Naprawdę,bardzo zabawne -,- W końcu obróciłam się we właściwym momencie.
-O,a co tutaj robi taka dziewczynka?Nie boi się przypadkiem?O tej porze?-zakpił.Przewróciłam oczami.Podniosłam z Ziemi moją torebkę i wyplułam gumę na chodnik.Przyjęłam kobiecą pozę i uśmiechnęłam się pobłażliwie.
-Jak coś to ty powinieneś się bać.
-Tak,a niby czego?!-warknął.
-Skąd ja mam wiedzieć?Na pewno masz jakieś lęki.
-Na pewno mniejsze niż ty.
-Ja się niczego nie boję.
-Doprawdy?!-przemienił się w demona.Machnęłam lekceważąco ręką.Znowu przemienił się w człowieka.
-A więc jesteś pewnie Pesuto z WTN.Poznałam po charakterku.
-Masz coś do mnie?!
-Na razie nic,ale zaraz możesz się dorobić mojej opinii.
<Pesuto?>

Od Denara ,, Święta, święta i zimno cz. 3 (cd. Amzuka )

Po tym wszystkim jak Amzuki sobie poszła oczywiście ja się zdrzemnąłem. Po upływie pół godziny zorientowałem się, że muszę iść po jakieś prezenty. Stwierdziłem, że pójdę na tą wigilię... a niech się cieszy. Przemieniłem się w człowieka i ruszyłem na miasto. Rozglądałem się dość długo za jakimiś upominkami ale nic nie znalazłem więc przeszedłem wszystkie sklepy jeszcze raz, co mi zajęło sporo czasu. Wszedłem do ostatniego sklepu rozejrzałem się po półkach, zgarnąłem z nich jakąś biżuterię typu kolczyki. Zapłaciłem i wyszedłem. Wróciłem do jaskini schowałem jak na razie prezent. Poszedłem na łąkę radosnym krokiem podśpiewując. Nie wiem dlaczego ale polubiłem śnieg - uśmiechnąłem się sam do siebie. W pewnym momencie zobaczyłem uszy wystające w dość małej odległości. Był to mały kicajec, rzuciłem się w jego stronę i przygniotłem łapą, żeby mi nie zwiał.
- Te zajec wiesz jak tutaj jest fajnie - gadałem praktycznie sam do siebie.
- Tak biało, mogę się wtopić w tło i mnie nie zauważą. Hmmm to całkiem niezła zasadzka - pomyślałem.
- Kicaj a gdzie masz rodzinkę ? - obliznąłem się.
- Daleko - odpowiedział przerażony.
- Pfff... takim chucherkiem się nie najem. - puściłem go a ten uciekał gdzie pieprz rośnie. Wstałem i ruszyłem w stronę lasu znowu śpiewając. Wszedłem do lasu rozejrzałem się i znowu śpiewałem nie zwracając na nic uwagi. Nagle wpadłem na drzewo i usłyszałem cichy śmiech, zajrzałem za potężny świerk a tam Amzuki.
- Przyjdziesz na wigilię ? - zapytała przed moim oznajmieniem, że przyjdę.
- Tak, przyjdę.
- Jeeeej ! - krzyknęła.
- No jej a teraz już idę, mam dużo do załatwienia - oznajmiłem i ruszyłem w dalszą drogę śpiewając. Widziałem kątem oka, że Amzuki się na mnie patrzyła ale nie zwracałem na to większej uwagi. Poszedłem na skróty i po paru minutach byłem koło jaskini Dracuny gdzie zostawiłem jej mały podarunek i uciekłem do mojej jaskini przespać się jeszcze chwilkę. Ocknąłem się. Przeciągnąłem się leniwie i ruszyłem do Amzuki na wigilię.

poniedziałek, 20 października 2014

Od Amzuki "Święta,święta i zimno cz 2"(cd.Denar,Kazuma)

Przeciągnęłam się ziewając przeciągle. O czym to ja miałam dziś pamiętać?... Wyszłam powoli z jaskini, nadeptując na chłodny, zimowy puch otulający całą okolicę. No tak! Przecież dzisiaj Wigilia! Kocham święta! Od razu popędziłam przed siebie śmiejąc się jak szalona. - AMZUKA! - darła się za mną Kazuma, ale nie zwracałam na nią uwagi. - Mamy święta, słyszycie! Święta, święta, święta! - krzyczałam radośnie dalej chcąc zbudzić resztę wciąż uśpionej watahy. Wtedy wpadłam na pomysł, żeby wrócić do jaskini tego nowego: Denara. Gdy przybiegłam do "mieszkania", on już nie spał, ale za to leżał i blefował, żebym dała mu spokój. Nic z tego. - Wstawaj leniu, święta są! - wrzasnęłam mu do ucha. - Nie cierpię świąt, nie bódź mnie... Chcę spać - wymruczał zaspany basior. - Wstajesz i nie marudź! Święta są fajne - uśmiechnęłam się. - A co w tym fajnego ? Każdy daje sobie jakieś prezenty, jest zimno i każdy się uśmiecha. - To jest bardzo fajne! I się nie kłóć! - Nie i koniec, nigdzie nie wychodzę, nic nie robię w te święta, chcę tylko się wyspać, błagam. - zmrużył z powrotem oczy. Co za uparciuch... - Nie wyśpisz się! - wybiegłam w "trybie nał" na zewnątrz i rzuciłam w niego z całej (co prawda niewielkiej) siły białą śnieżką. - Przestań... - sapnął wstając i otrzepując się z białego puchu. - No weź chociaż Ty się z tego powodu ciesz, bo Kazuma reaguje tak samo jak ty! - posmutniałam. Wygląda na to, że nikt nie chce ze mną spędzać tego świątecznego czasu... - A więc tak... Wtem Denar wybiegł po za swoją jaskinię i zaczął we rzucać śniegiem, po czym stanąłem nade mną tryumfując. - I co nadal chcesz się wydurniać, czy zimno Ci się zrobiło? - zapytał, nadal się szczerząc. - Tym razem chyba wygrałeś... - odparłam ze śmiechem podnosząc się z ziemi. Co ja mówię? Ze śniegu, bo jest go aż tyle, że ziemi i piasku ani trochę nie było widać. - Tak szybko się poddałaś? - rozczarował się basior. - Niestety, ale tak. Muszę przygotować się na Wigilię. - odparłam z uśmiechem - Może też byś wpadł? Ja i Kazuma zamierzamy razem świętować... - Co?! - dobiegło donośne pytanie z głębi jaskini należące do mojej współlokatorki, która nie miała o moim planie zielonego pojęcia. Chciałoby się powiedzieć: "O wilku mowa, a wilk tu!". - Nie wiem, pomyślę... - mruknął. - No to pa! - roześmiałam się odchodząc. Mam już plan, starczy go jeszcze tylko wykonać... Do wieczora powinnam zdążyć. Tylko... Co dać na prezent Kazumie i ewentualnie dla Denara, jeżeli zechce również z nami świętować? Później nad tym pomyślę. Ciekawe czy ten basior do nas wpadnie... Liczę na odpowiedź na tą propozycję do południa. Jeżeli sam do mnie nie przyjdzie, to ja poszukam go sama. Kazuma będzie ze mną siedzieć pod choinką, czy tego chce, czy nie. Znajdę na nią jeszcze jakiś sposób, jak ją przekonać. Teraz muszę zorganizować coś do jedzenia. Mięso na pewno nie, bo co dla większości jest dziwne, nie jadam zwierzyny. Trochę jagód i jeżyn powinno wystarczyć. Mam nadzieję, że im zasmakuje, chociaż nie wyglądają na osoby, które lubiłyby owoce leśne... No, ale co na to poradzę? Świerku nie miałam serca ścinać, bo i tak nie dotargałabym go do naszej jaskini. Postanowiłam, że będziemy świętować tu, w lesie iglastym, pośród śniegu. Kilka godzin jakoś zeszło mi na przygotowaniach...

Od Denara ,, Ciekawość bywa zgubą cz.5 " ( cd. Dracuna )

- Serio do upolowania kogoś potrzebny Ci makijaż ? - zdziwiłem się i nadal miałem głupi wyraz twarzy.
- Tak, trzeba jakoś wyglądać, żeby upolować słodką zdobycz - uśmiechnęła się srogo i ruszyła w stronę lokalu. Oczywiście poszedłem za nią ale jej już nie przeszkadzałem tylko czekałem aż skończy polowanie.
- Barman Whiskey proszę - powiedziałem do barmana za ladą, który po chwili wręczył mi napój. Obserwowałem bacznie co robi Dracuna i zastanawiałem się po co ona każdego tak uwodzi zamiast podejść ugryźć i tyle. Dla mnie to nie logiczne.
- Skończyłaś ? - zapytałem ją gdy przestała ganiać za ludźmi.
- Ja na razie tak. Ta krew była pyszna, taka słodka, rozpływała się w ustach taka ... - przerwałem jej
- Tak, tak wiem smaczna.
- Nie przerywaj mi ... - popatrzyła na mnie z pogardą.
- Ehh... -westchnąłem.
< Dracuna ? >

Od Dracuny,,Ciekawość bywa zgubą cz.4''(cd.Denar)

-A po co chcesz to wiedzieć?-spytałam dalej idąc pewnym krokiem.
-Ja o sobie opowiedziałem.Ty też powinnaś.
-Nie musiałeś,nikt Ci nie kazał.
-No proszę...-przewróciłam oczami.
-No dobra.Jestem Dracuna vel Vamp z jednego z ostatnich rodów wampirów.Mój pełny tytuł brzmi: hrabina Dracuna Allenta vel Vamp.Mój ojciec to Dracula,a moja matka to Vadura.Mam kilkoro rodzeństwa i kilka zwierząt.Nie jestem ulubienicą mojego ,,tatusia''.Lubię krew i mrok.Wystarczy?
-WOW,teraz tak.-spojrzał na mnie z uśmiechem.
-A teraz idę kogoś ,,upolować''.Lepiej żebyś mi nie przeszkadzał.-powiedziałam,po czym jeszcze raz poprawiłam swój makijaż.
-No co?!Muszę jakoś wyglądać.-odpowiedziałam na zdziwioną minę.
<Denar?>

Od Denara ,, Ciekawość bywa zgubą cz.3 " ( cd. Dracuna )

Patrzyłem na nią dziwnie, byłem bardzo zdziwiony lecz coś mnie do niej ,, pchało " więc przemieniłem się w człowieka i ruszyłem za nią. 

- Zaczekaj może opowiesz coś jeszcze o sobie ? - zapytałem 

- Nie - odparła krótko.

- No weź - uśmiechnąłem się. 

- Okey ale ty pierwszy - spojrzała na mnie z lekką pogardą.

- Jestem Denar ale mówią mi też Sage, jestem zazwyczaj wredny i nie ustępliwy. Tyle powinno Ci wystarczyć - podniosłem lekko kącik ust. 

- A więc ja jestem Dracuna mówią mi Vamp koniec pasuje ? - wymruczała.

- Nie... opowiedz o sobie proszę - popatrzyłem na nią słodko.

Od Dakoty '' Boże Narodzenie cz 3'' (cd.Lave)

Zaczęliśmy jeść kolację. Widać było że jestem typem bardziej ''sportowca'' , a nie kucharki , ale gotowanie dobrze mi wychodziło. Szczeniaki jadły tylko drobne rzeczy , by zdążyć na szybkie otwieranie prezentów.
- Zjadłem - od stołu zerwał się Helio i pobiegł do ogromnej choinki.
- Ja też - Del na szybko zjadł porcję sarny i pobiegł za nim.
Uśmiechnęłam się i też z Lave'a i pobiegłam za szczeniakami.
Cała rodzinka jakby wypuszczona z ''buszu'' dobiegła do choinki. Wszyscy wzieliśmy paczki z swoim imieniem. Gdy Deldagon i Heliosun otworzyli swoje prezenty uśmiechy nie mogły im się zmyć z twarzy. Helio dostał magiczną kostkę , a Deldagon gitarę.
- Ale  super! - powiedzieli oby dwoje.
A , ode mnie dostali coś niezwykłego! Gdy otworzyli kolejne paczki z nich wypłynął ''dym'' i wszczepił się w łopatkę. Oby dwoje mieli znak księżyca jak Lave.
- Co są , znaki które uznałam że każdy  naszej rodzinie będzie je mieć. Wy macie po tacie , wasi synowie też taki będą mieć znak , a jak będziecie mieć córki , będą mieć znak słońca jak ja - wytłumaczyłam wszystko.
<Lave?, wymyśl co dla ciebie mam>

Od Lave,,Boże Narodzenie cz.2''(cd.Dakota)

-No,jakie masz dla nich prezenty?-spytała się,bo szczeniaki były na zewnątrz.
-Dla mojej żółtej jajeczniczki mam coś tajemniczego.-wyszczerzyłem się.
-Nie jestem żółtą jajeczniczką!-fochnęła się.
-No oczywiście,że nie,kurczaczku.Dla nich też coś mam ciekawego.-uśmiechnąłem się.Dla Dakoty miałem piękny,żółty,magiczny kwiat,a dla Heliosuna magiczną kostkę z wróżbami.Natomiast Deldagonowi kupiłem gitarę,która gra co tylko się zechce,ale na niej też można grać.Po udekorowaniu choinki nadszedł czas na wigilijną kolację.
Mimo wszystko szczeniaki niespokojnie wierciły się przy stole,bo chciały już zobaczyć prezenty.
-Spokojnie,prezenty nie uciekną!-zaśmiałem się.
-A fajne są?-spytała Del.
-Myślę,że tak.
<Dakota?>

Od Denara ,, Święta, święta i zimno " cz.1 (cd. Amzuka )

Wstałem wcześnie, aż za wcześnie. Jakieś ptaki ćwierkały mi nad uchem - zamknijcie się w końcu, chcę spać ! - krzyknąłem zwijając się w kłębek. Ptaki zamilkły na chwilę po czym zaczęły śpiewać ,, Pada śnieg pada śnieg dzwonią dzwonki sań a naszego miko... " - chwyciłem ptaka za szyję. - Zamilcz i przepadnij ! - wykrztusiłem z siebie a ptaszek grzecznie się zamknął i uciekł z całą rodzinką.
- Wstawaj leniu, święta są ! - krzyknęła Amzuka stając nade mną.
- Nie cierpię świąt, nie bódź mnie chcę spać - wymruczałem.
- Wstajesz i nie marudź święta są fajne - uśmiechnęła się.
- A co w tym fajnego ? Każdy daje sobie jakieś prezenty, jest zimno i każdy się uśmiecha.
- To jest bardzo fajne ! I się nie kłóć - popatrzyła na mnie i ostrzegła zanim znowu się odezwałem.
- Nie i koniec, nigdzie nie wychodzę, nic nie robię w te święta, chcę tylko się wyspać błagam -zmrużyłem oczy.
- Nie wyśpisz się ! - wybiegła na zewnątrz i rzuciła we mnie śnieżką.
- Przestań... - sapnąłem otrzepując się z białego puchu.
- No weź chociaż Ty się z tego powodu ciesz, bo Kazuma reaguje tak samo jak ty - posmutniała.
- A więc tak - diabelski uśmieszek pojawił się na moim pyszczku. Wybiegłem na śnieg i zacząłem w nią rzucać po czym stanąłem nad nią.
- I co nadal chcesz się wydurniać czy zimno Ci się zrobiło ? - nadal się uśmiechałem.

Od Oceanii,,Święta cz.2''(cd.Midnight)

Podeszłam do Elipsy.Siedziała obok jaskini i coś skrobała patykiem w ziemi.
-Elipsa,co chcesz na święta?-spytałam.
-Święty spokój.-powiedziała.Westchnęłam.Święta w niepełnej rodzinie to nie święta!Po chwili wyczarowałam piękny naszyjnik.


-Elipsa,to dla Ciebie.
-Dziękuję.-wow,jej pierwsze miłe słowo.
-To usiądziesz z nami przy stole?
-Mogę.-wzruszyła ramionami.Udało się!
<Midnight?>

Od Midnight ,,Święta ^_^ cz.1"

Dzisiaj są święta więc trzeba było mieć prezenty dla maluchów. Razem z Oceanią poszliśmy coś poszukać. Ja dla Mixa mam podobny do mojego strój assasyna. A Oceania.... właśnie. Wróciła strasznie późno a przez ten czas musiałem wszystko przygotować. MASZAKRA!.
-Przepraszam że tak późno!-powiedziała cała sapiąc.
-Nie no okej ale wszystko przygotowałem!-odpowiedziałem uśmiechnięty.  Cały nasz dom w dekoracjach i pięknych ozdobach. Choinke znalazłem w lesie a bąbki wyczarowałem i ozdobiłem z Mixem i Elipsą. Poszliśmy po dzieciaki, były szczęśliwe oprócz Elipsy.
<Oceania daj Elipsie jakiś prezent Plose..?>

Od Nick a

-Co się tu dzieje?-zapytałem wkurzony.
-Ahhhh to ten głąb z którym się kolegujesz?-patrząc na mnie śmiał się.
-Nie jestem żadnym głąbem a ty masz przerąbane!-krzyknąłem. Lilly poszła za mnie.
-Już się ciebie boję!-przywaliłem mu w twarz. Upadł, po pewnym czasie wstał.
-Tak się bawić nie będziemy!-zaczęła się walka. Był ode mnie starszy i silniejszy więc miałem dużo ran. Ale się nie poddawałem. Nagle zza drzew przyszła nie spodziewana pomoc. Octavius z resztą wilków. Odepchnąłem tego basiora ale ten zatopił nóż w moim ciele. Octavius go odepchną ale miałem ogromną ranę w brzuchu. Zemdlałem z ogromnego bólu.
Nick
<Lilly lub ktos?>

Od Octavius'a ''Wigilia cz 3'' (cd.Moonlight)

Musiałem szybko kupić prezenty. Pojechałem pociągiem do miasta (w postaci człowieka). I kupiłem Moonlight bieliznę , taką sexi (xD). Nie wiedzialem co kupic dla chlopcow. Ale cos przyszlo mi na mysl. Dla Indiany kupilem profesjonalny i wielki luk. Taka ze strzala moze przeleciec bardzo duza odleglosc. Zastanowilem sie co lubi Hitachi. Po namysle , kupilem mu ognisty miecz. Dzieki niemu mogl przeciac doslownie wszystko! A dla calej rodziny kupilem malego smoka lodu.
Moonlight?

Od Moonlight,,Wigilia cz.2''(cd.Octavius)

Ach,ten żarłok!Mógłby spalić trochę sadła (XD),a jeszcze się obżera.Po przygotowaniu kolacji poszłam do Octavius'a.
-Wiesz,co...masz już prezenty dla dzieci?-spytałam.
-Tak,jako takie mam.
-To dobrze,ja też.A dla mnie?
-Co dla Ciebie?
-Prezenty!
-Moonlight,nie jesteś dzieckiem!
-Ale jestem twoją partnerką.Myślę,że to przemyślałeś.Masz czas do wieczora....a jak nie,to...ŚPISZ NA KAMIENIACH!-zrobiłam niezadowoloną minę,po czym poszłam dalej.Dla waderek przygotowałam medaliki,jak się umawialiśmy.Octav miał przygotować prezenty dla chłopców i ...dla mnie.
<Octavius?>

Od Dracuny,,Czegoś tu brak cz.1''(cd.chętny/a)

Niedługo miały się zacząć Święta.Też mi coś.Co nie zmienia faktu,że spędzę je sama.Zwykle przygotowywaliśmy na tę okazję krwawą ucztę.Zjeżdżały się inne rody wampirów.Siedziałam tak pod postacią człowieka w mieście,w parku.,,Upolowałam'' dziś tylko jednego człowieka.Byłam głodna,mimo wszystko musiałam już wracać.W drodze powrotnej zauważyłam jakiś kamień.Zwykle nie zwracam uwagi na byle co,ale tym razem mimowolnie go podniosłam.
<link nie działa>
Śliczny.Jakby brązowy,popękany,a w pęknięciach mieni się kolorami tęczy.Podrzuciłam go kilka razy.Przemieniłam się w wilka.Kamień błyszczał w ciemności.
Po dojściu do jaskini zauważyłam,że pojawiło się jeszcze jedno pękniecie.
,,Wcześniej go tu nie było''-pomyślałam.Po kilku dniach zaczęło pękać jeszcze bardziej,aż wyłoniła się z niego ważka.

Zaniemówiłam.
-Dziękuję,że mnie uratowałaś.Wesołych świąt.Udzielę Ci pewnej rady:Nie bądź idealna,bo nie potrafisz.Ale potrafisz być miła i potrafisz kochać.Udowodnij to.-po tych słowach odleciała daleko.Nic nie rozumiałam.
<chętny/a>

Od Ifus ''Świąteczne prezenty ''

Dzisiaj rano wyruszyłam w teren dość wcześnie. Słonko zostawiało poblask w moich saniach. Przejeżdżałam właśnie pod małą olchą. Na niej siedziały dwa ptaki.
- Wilku! - zawołał jeden.
- Tak? - spojrzałam go góry.
- Przewieziesz nas swoim zaprzęgiem? - zapytał ''Pan'' ptak.
- Mogę , wsiadajcie! - zaprosiłam ich do mojego zaprzęgu.
Ptaki zleciały z drzewa i weszły do zaprzęgu. Rozglądały się w okół , i co widziały to tylko pełno paczuszek z prezentami.
- A z jakiej to okazji? - zapytała ''Pani'' ptak.
- Jako młoda alfa , chcę wszystkim z watahy mojego ojca i matki rozdać im upominki. Inni samotnie przeżywają Wigilię - odparłam.
- Dobry pomysł - powiedziało małżeństwo.
- Mam coś dla was... - zamyśliłam się i zaczęłam szukać pewnej paczki.
Wręczyłam je ptaszkom. Otworzyły razem opakowanie. W nim były dwa szaliki i kwiat we włosy.
- Dla nas? - spytała ptaszyna.
- Tak ,w końcu dziś Wigilia! - sanie ruszyły.

Kolejno saniami podjeżdżałam pod każdą jaskinię w watasze. Od jaskini nr 1 po jaskinię nr 24. Wszyscy dostali unikalny prezent. Eliksir punktów.
THE END

PS.KAŻDY WILK DOSTAJE ELIKSIR PUNKTÓW , CZYLI DODAJĘ MU 50 SG DO KONTA!

Od Octavius'a ''Wigilia cz 1'' (cd.Moonlight)

Choinkę mieliśmy już od dawna w jaskini. Mieniła się kolorami i wyróżniała się wielkością. Moonlight i Moon myszkowały w kuchni , Ifus nie było od rana a Hitachi i Indiana grali w ''świąteczne wilcze szachy''. Ja jedyny siedziałem przy choince i patrzyłem na jej wierzchołek. Z kuchni unosiły się nadzwyczajne zapachy przypraw korzennych i żurawinowego sosu. Poszedłem za zapachem. W kuchni Moon robiła korzenne ciasteczka z lukrem , a Moonlight kilka dań z sarną , rybą , królikiem,kaczką i jeleniem. Były jakby w ''transie'' , podleciałem cicho do półmiska z żeberkami i wziąłem jedno.
- KU*** zostaw to!- Moonlight wzięła widelec i nim wywaliła mi żeberko z rąk.
- Poczekaj na kolację! - zawołała i wróciła do roboty.
<Moonlight?>

Od Dakoty ''Boże Narodzenie cz 1'' (cd.Lave)

- Śpisz , Helio? - szeptał Deldagon po nocy.
- Nie mogę spać , jak właśnie z tobą rozmawiam! - odrzekł zaspany Heliosun.
- Co myślisz że dostaniesz na gwiazdkę? - sapnął Deldi.
- Nie wiem. Ale sądzę że to coś fajnego - ziewnął.
- Lepiej , chodźmy spać , by rodzice nie usłyszeli - przewrócił się na drugi bok .
- Masz rację... - nastała cisza.
Lave głośno chrapał , uderzyłam go lekko w nogę by przestał. Ale ten nadal chrapał. Położyłam łeb na kamieniu i próbowałam zasnąć. Jutro Wigilia... Lave musi pójść z Heliosun'em i Deldagon'em po choinkę... Ja też z nimi pójdę , przynajmniej dzięki mnie wybierzemy największą i najpiękniejszą.
***
Słońce wstało i był ranek. Lave mnie obudził i pocałował w czoło.
- Chodź , kochanie! - trącił mnie nosem.
- Już dobrze - wstałam.
Miałam pełno odstających włosów na głowie , zamlaskałam i przygładziłam łapą fryzurę , od razu była ułożona.
- Chodź , szczeniaki już czekają - wybiegł jak same szczenię z jaskini.
Chodziliśmy po lesie długo. W końcu zobaczyliśmy wielką choinkę.
- Ale ona wielka!- zachwycał się Deldagon.
Spojrzałam na Lave'a.
- A co masz dla szczeniąt? - zapytałam.
- Ja..? - powiedział pospiesznym głosem.
- Tak - przyznałam.
- Więc... - przerwał mu Heliosun.
- Tato , wybieramy tą! - potwierdziły szczeniaki.
- Dobrze - Lave ściął wielki pień świerka i podtrzymał go za pomocą lewitacji do góry.
- Chodźmy więc do jaskini - pociągnęłam Lave'a za łapę.
<Lave?>

Od Dracuny ,,Ciekawość bywa zgubą cz.2''(cd.Denar)

-Myślisz,że się ciebie boję,lalusiu?!-zakpiłam.
-Tak właśnie myślę.
-Prędzej ty powinieneś się mnie bać.Ja demony widziałam nie raz.
-Tak,a niby dlaczego?!-zmarszczył brwi.Ziewnęłam pokazując swoje wampirze uzębienie.Jak to wampiry w prędkością światła pojawiłam się koło niego.Byłam za nim.Przyłożyłam zęby do jego szyi i przejechałam nimi po jego skórze.Szybko odskoczył zdziwiony.Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Czy ty jesteś...wampirem?!
-WOW,magik.A co Cię to właściwie obchodzi?-pokazałam mu język.
-Ty,ty...naprawdę jesteś dziwna.
-Ty też.Lepiej ze mną zadzieraj,bo skosztuje twojej krwi.-przemieniłam się w wampira i wyruszyłam na noce łowy do miasta.Liczyłam,że uda mi się upolować człowieka.Zwierzęta nie są złe,ale ludzie to delicje.
<Denar?>

Od Pesuto ''On jest cudowny cz 2 '' (Cd.Vapper)

Znowu ta wścibska i jakże denerwująca wadera. Miałam jej serdecznie dość,
- Tam, gdzie nie będę musiał na Ciebie patrzeć.- warknąłem- Zawsze jesteś taka ciekawska i natrętna?
- Daj spokój wcale tak nie jest!- krzyknęła.
- Księżniczka znowu ma swoje fochy?- westchnąłem bardziej twierdząc niż pytając.- Daj mi spokój dziewczyno. Już wystarczy, że wczoraj prawie zabiłem swoją mocą wszystkie wilki. I to przez kogo? Przez Ciebie Vapper! - wbiegłem z powrotem w zarośla przybierając formę cienistego demona, który w ciemnych zakątkach był praktycznie niewidoczny.
Musiałem bardzo się powstrzymywać by nie zawrócić i nie przeprosić Księżniczki.
<Vapper?>

niedziela, 19 października 2014

Od Denara "Ciekawość bywa drogą do zguby cz 1"(cd.Dracuna)

Zwiedzałem teren, widziałem po drodze wiele wilków. Widziałem już skrzydlate, syrenie, jako demony wilki ale nigdy nie widziałem na swej drodze wilka wampira ! Czy takie coś w ogóle istnieje ? - zastanawiałem się przez chwilę nie parząc na drogę. Wpadłem na jakąś waderę. - Jak łazisz ?! - krzyknęła. - Normalnie, nie patrząc na drogę pasuje ?! - Nie ! - znowu wrzeszczała, nienawidzę wrzasków grrrrr... - To masz problem ! - Ja nie, ty masz ! - Rozwścieczyłem się i zamieniłem się w demona, wadera zrobiła wielkie oczy nie wiedziała co się dzieje. - Coś jeszcze masz do powiedzenia ?! - mój głos zmienił się na diabelski. - N... nie - przełknęła ślinę. - I dobrze ! - odwróciłem się i już chciałem ruszyć w dalszą drogę lecz ona zawołała : < Dracuna ? >

Od Denara "Ciekawość bywa

Zwiedzałem teren, widziałem po drodze wiele wilków. Widziałem już skrzydlate, syrenie, jako demony wilki ale nigdy nie widziałem na swej drodze wilka wampira ! Czy takie coś w ogóle istnieje ? - zastanawiałem się przez chwilę nie parząc na drogę. Wpadłem na jakąś waderę. - Jak łazisz ?! - krzyknęła. - Normalnie, nie patrząc na drogę pasuje ?! - Nie ! - znowu wrzeszczała, nienawidzę wrzasków grrrrr... - To masz problem ! - Ja nie, ty masz ! - Rozwścieczyłem się i zamieniłem się w demona, wadera zrobiła wielkie oczy nie wiedziała co się dzieje. - Coś jeszcze masz do powiedzenia ?! - mój głos zmienił się na diabelski. - N... nie - przełknęła ślinę. - I dobrze ! - odwróciłem się i już chciałem ruszyć w dalszą drogę lecz ona zawołała : < Dracuna ? >

"Przygody Shiry "

Kiedy wstałam, przciągnełam sie i ogarnełam. Postanowiłam że poznam nowe wilki, więc chodziłam po wataszce i nagle zauwarzyłam szaro-niebieskiego wilka z jakimś "ostrzem lodu" powiedziałam - Hej - Cześć - Jak sie nazywasz? - Ronin, a ty? - Shira... ale mówią na mnie DJShira. - Jesteś nowa? - Tak dołączyłam pare dni temu. - Aha... - Ok ja sie zmywam pa. - Pa myślałam "Pewnie wilk związany z lodem..." Potem, jak chodziłam nagle zobaczyłam piękne miejsce dowiedziałam sie że to miejsce nazywa sie "Podziemnym źródłem" więc przysiadłam, i skupiałam wzrok na małym źródełku. Kiedy tak sie patrzyłam pomyślałam "Chwila... przciesz mam na szyjy ten kryształ co życzenia spełnia a może...

Od Lilly ''Wbrew moim zaleceniom cz 1''(cd.Nick)

Nick był naprawdę słodki. Chodziliśmy wszędzie gdzie popadnie , na każdą wędrówkę. Polubiłam go . Zmieniło się wszystko od pewnego dnia. Siedziałam przy dwóch potężnych drzewach przyłączonych do siebie na wzajem. Takie bliźniaki syjamskie. Właśnie robiłam szalik. Dodawałam srebrne i zielone nitki wełny. Powstał naprawdę ciepły szalik. Miałam dokończyć już cały mój trud , gdy na mojej drodze stanęły jakieś wilki. Nie widziałam kto to był , bo zimowe słońce dawało we znaki. Przyłożyłam łapę do czoła i zobaczyłam mojego tatę Silan'a !

- Tato co tu robisz?! - ze zdziwienia opuściłam igłę na ziemię.
- Witaj ponownie córko. Jako zastępca alfy , z naszej watahy , musisz stanąć na wyższej randze w naszej watasze. Syn alfy chce się z tobą widzieć. Możesz być jego partnerką i zyskać szacunek rodzinie. Ten sam książę ziemi! - zawył aż.
- CO?! Ja na razie nie chcę się z nikim wiązać! - krzyknęłam.
- Ale musisz. Wracamy do naszej watahy. - zawarczał.
- NIE! NIE CHCĘ! - uciekłam z tamtego miejsca.
Biegłam przez zielony las. W końcu usiadłam pod jakimś drzewem i zaczęłam głośno dyszeć. Znowu przede mną pojawił się mój ojciec.
- Ojcze! Proszę , nie! - powstrzymałam łzy.
- Musisz! - warknął.
- Nie liczy się dla ciebie uczucia , i szczęście córki! Chcesz być tylko najpotężniejszy! - krzyknęłam nie kryjąc wielkiego rozczarowania i pogardzie na lekkomyślnym ojcu.
- Nie, idziemy - wziął mnie za łapę.
Nagle zza krzaków wyleciał Nick.
<Nick?ale najpierw mnie nie ratuj>

Od Denara '' Jak dołączyłem cz.3 " ( cd. Octavius )

Ruszyłem w stronę gdzie miała być Alfa, chwilę po tym byłem przed jaskinią.
- Jest ktoś ? - zawołałem.
- Tak, czego szukasz ? - zapytał dumnie Octavius.
- Chcę dołączyć do watahy - patrzyłem cały czas na wilka stojącego przede mną.
- A więc, skąd przybywasz i jak się nazywasz ? - mówił dumnie.
- Wędruję to tu to tam, praktycznie jestem znikąd a nazywam się Denar.
- Skąd dowiedziałeś się, że tutaj masz mnie szukać ?
- Od Ronina, on wskazał mi tutaj drogę i powiedział, że wszelkie sprawy dotyczące stada załatwię tutaj.

< Octavius ? ktoś inny>

Od Octavius'a ''Jako wilk cz 2'' (cd.Dracuna)

- Dobra , koniec gadania. Chcesz dołączyć? - zapytałem.
Opanowała się nieco.
- Hmm... A macie tu antylopy?- zapytała.
- Jakie antylopy?To nie afryka! - zaczynałem się jej bać.
- Szkoda ,a najlepsza krew... - wyszeptała pod nosem.
- A króliko-jelenie? - dodała pytająco.
- Tak - oznajmiłem.
- Dobra , dojdę tu tylko z powodu tych krwistych i świeżych małych ssaków - oblizała się za mną.
Szybko odleciałem.
<Dracuna?>

Od Dracuny,,Jako wilk cz.1''(cd.Octavius)

Właśnie eksperymentowałam z eliksirami gdy nagle...bum!!!!Któryś z nich wybuchł.Dziwnie się poczułam.Jakoś ta nisko....O,nie!Jestem wilkiem!Do pokoju wbiegła matka.
-Co tu się dzieje?!A ten wilk to kto?!-w pośpiechu i panice wybiegłam z zamku.Nie wiem ile tak biegłam.Może już dawno powinnam uciec?Jako jedyna nie odziedziczyłam nieśmiertelności po rodzicach.To przykre.Po chwili zorientowałam się,że na moim ramieniu siedzi mój pająk.Miał radosny wyraz pyszczka.
-Z czego się cieszysz?!
-Hi,nie wiem.Śmieszna jesteś.-wkurzył mnie.Wtedy zauważyłam,że jestem na nowych terenach.Przede mną wylądował biały wilk.
-Witam,kim jesteś?-rozłożył dumnie skrzydła.Prychnęłam zażenowana.
-Twoim największym koszmarem.
-Zgubiłaś się?
-Ej,uważaj sobie!To,że mam 2 lata nic nie oznacza!...-doskoczyłam do niego.
-Spokojnie,spokojnie.-oblizałam się.Właśnie do mnie dotarło...świeża krew...Dzięki niej mogę żyć dłużej,niestety nie wiecznie....Odsunął się o kilka kroków do tyłu.
-Mam partnerkę.
-I co z tego?!Co ty sobie wyobrażasz,śmiertelniku?!
-Nie jestem śmiertelnikiem,a ty chyba jesteś.
-Niby skąd to możesz wiedzieć?!-wkurzyłam się.To prawda,jestem śmiertelna,ale co mu do tego?!
<Octavius?Zrób tak,że ona dołączy>

Od Ronina ''Jak dołączyłem cz 2'' (cd.Denar)

- Mieszkam w tej tutejszej. Wataha Tajemniczej Nocy - podrzuciłem do góry mój kij i go złapałem.
- A wiesz jak można tu dołączyć? - zapytał ponownie.
- No...Musisz iść to alfy - oznajmiłem.
- A gdzie ona jest!? Bosz...Czy tu w ogóle jesteś zdolny do rozmawiania?! - trochę się wkurzył.
- Nie wybuchaj tak. Jaskinia alf jest tam - wskazałem kierunek łapą.
- Wreszcie - wymruczał pod nosem.
Zniknął gdzieś w krzakach a ja zrobiłem sobie mały lodowy most przed rzeczkę. Wszedłem na niego i przewiesiłem łapy przez lodową barierkę. Westchnąłem. Niedługo święta , a ja w ogóle nie mam gdzie się podziać...
<Denar?>

Od Denara '' Jak dołączyłem cz.1 " ( Ronin )

Błądziłem, nie wiedziałem co ze sobą mam zrobić. Zobaczyłem jakieś podziemne źródełko, przed wejściem sprawdziłem czy nikogo tam nie ma.

- Halo ? - głucho, echo roznosiło się po ścianach, było także słychać szum wody. Wszedłem do środka rozglądając się dookoła. Ułożyłem swoje zmęczone wędrówką ciało na skałach - ach, w końcu mogę o coś podrapać sobie grzbiet. Po mym drapaniu skuliłem ogon, położyłem po sobie uszy i patrzyłem na moje odbicie. Nagle coś zagłuszyło taflę wody w której się przeglądałem, patrzyłem uważnie dopóki nie zobaczyłem, że na de mną stoi jakiś wilk. Zląkłem się i od razu wstałem na równe łapy.

- Czego tutaj szukasz ? - zapytał jakiś szaro - niebieski wilk.

- Ja ? Niczego, ja tutaj tylko chciałem odpocząć przed dalszą podróżą - patrzyłem na basiora.

- Tak, oczywiście a później nas wszystkich pozabijać - sapnął

- Nie ! Dobra nie będę się z tobą kłócił - wywróciłem oczami i odwróciłem się.

- Jak się nazywasz ? - zapytał

- Denar ale mówią mi też Sage ...

- Ja jestem Ronin - przedstawił się.

- Miło poznać - warknąłem.

- A tak serio po co tutaj przyszedłeś ? - zapytał ponownie.

- Już Ci mówiłem... odpocząć a teraz idę dalej błądzić i szukać jakiegoś skrawka terenu na odpoczynek, chyba, że znasz jakąś watahę gdzie będę mógł zamieszkać ? - zapytałem


< Ronin ? >

"Przygody Shiry cz 2"

Kiedy już wrociłam do watahy, patrzyłam na ten kryształ ze zdziwieniem myślałam: "O co chodzi?", "Czemu ja dostałam ten kryształ?" "Czemu nie kto inny?" Tyle czasu rozmyślałam że zapadła noc. Więc wyszłam na zewnątrz, przysiadłam na skale i oglądałam gwiazdy. Siedziałam tak z pare minut, i znowu wruciłam do watahy. lecz przypomniała mi sie jedna piosenka więc ją śpiewałam: A shot in the dark A past lost in space And where do I start The past and the chase You hunted me down Like a wolf, a predator I felt like a deer in love lights You loved me and I froze in time Hungry for that flesh on mine But I can't compete with a she-wolf, who has brought me to my knees What do you see in those yellow eyes? 'Cause I'm falling to pieces I'm falling to pieces Falling to pieces I'm falling to pieces Falling to pieces Did she lie and wait Was I bait to pull you in The thrill of the kill You feel, there is a sin I lay with the wolves Alone it seems I thought I was part of you You loved me and I froze in time Hungry for that flesh on mine But I can't compete with the she-wolf, who has brought me to my knees What do you see in those yellow eyes? 'Cause I'm falling to pieces I'm falling to pieces Falling to pieces I'm falling to pieces Falling to pieces I'm falling to pieces Falling to pieces I'm falling to pieces Falling to pieces...

sobota, 18 października 2014

Od Ronina ''Moje monotonne przygody cz 3'' (cd.chętny)

Poszedłem do jaskini alf. Powoli zapukałem przed grotą. Z niej wyleciał biały basior , tak jak biały anioł, skojarzeń było dużo.
- Kim jesteś? - zapytał.
- Mówią mi Ronin. To twoja wataha,zgadza się? Czy mogę tu dołączyć? - zapytałem i ukłoniłem się nisko.
- Możesz - zniknął w ciemnościach jaskini.
- Nawet się nie przedstawił... - szepnąłem i poszedłem dalej.
Te tereny były naprawde niezwykłe... Przypadkowo mój kij zamroził , prawie cały park , więc szybko się stamtąd zmyłem. Zaszłem nad wodospad. Usiadłem na brzegu jeziora , i popatrzyłem na wodnę taflę. Zobaczyłem w niej swoje odbicie , ale potem zamarzło.
- Wszystko zamrażam... - byłem zdołowany.
Położyłem się i włożyłem jedną łapę do lodowatej wody.
Usłyszałem czyjeś kroki.
<chętny ktoś?>

Od Lave'a "Moje monotonne przygody cz 3"(cd.Ronin)

Szedłem sobie podskakując gdy zobaczyłem jakiegoś basiora. -Cześć lalusiu.-zaśmiałem się.Otworzył jedno oko,po czym drugie. -Gdzie ja jestem?! -Spadłeś z łóżka. -Co?!-nic nie kapował. -Dobranoc.-dostałem głupawki i ledwie trzymając się na nogach ze śmiechu próbowałem iść. -Poczekaj!-był zdezorientowany. -Dziwnie Ci z oczu patrzy.-palnąłem. -Bardzo śmieszne,naprawdę -,- Powiedz mi lepiej gdzie jestem. -Na terenach WTN. -Co to WTN? -Po prostu WTN. -Nie rozumiem. -To idź do Alphy,on Ci jako tako wytłumaczy.Ale najpierw się umyj,bo tu jest dużo lasencji. -Ok... -Ale wara od tej żółtej!Ta jest moja,jasne?! -Jasne. -No ja myślę,bo dostaniesz w ryj. -Ale się boję.-wstał i zaczął iść. -Idziesz w złym kierunku.Jaskinia Alph jest tam.-wskazałem drogę.Zaraz po tym jak się oddalił zacząłem się toczyć ze śmiechu.

Od DJShiry "Przygody Shiry cz 1"

Było pochmurnie, padał deszcz a ja sie nudziłam. Rozmyślałam co robić czy wyjść na deszcz czy nie. No ale postanowiłam że wyjde, już przestawało padać i wyszło słońce. Więc poszłam na spacer i przy okazji coś upolować. No więc szukałam jakieś sarny, królika czy czegoś innego. myśle sobie "Może trafi sie sarna ^^" więc szukałam i szukałam aż wreście znalazłam sarne. Kiedy już ją upolowałam zjadłam i postanowiłam że pujde troche odpocząć. znalazłam jakiegoś żółtego wilka spytałam: - Kim jesteś? ona odpowiedziała - Jestem wybrykiem twojej wyobraźni. - Naprawde? - Tak, choć za mną pokaże ci jedno miejsce... Więc jak powiedział żółty wilk tak zrobił pokazał mi przepiękny las. Ale to nie był zwykły las to był zaczarowany las, były tam różne dziwne zwięrzęta naprzykład zająco-jelenie na kture nie miałam specjalnego powodu żeby je próbować. Liso-niedzwiedzie itp. Były naprawde dziwne ale to nie na tym opierał sie powud dlaczego mnie tutaj zabrano. Prawdziwym powodem był kryształ, piękny, lśniący, kryształ. i nagle żółty wilk powiedział - Weś go, i załuż na szyje - Ale czemu? - On spełni twoje 3 życzenia - Emmmm ok Wiec wziełam ten kryształ i wruciłam do watahy. Ciąg dalszy nastąpi...

Od DJShira ''Moja historia cz 1'

 Kiedy ja i moja rodzina odpoczywaliśmy w naszej wataszce było normalnie jak zawsze. Ale do jakiegoś czasu moja mama usłyszała jakiś szelest liści to były czarne wilki, wilki które zabijały wszystkich bez wyjątku tylko ja i mój brat sie uratowaliśmy więc chodziliśmy i szukaliśmy jakieś watahy zajeło to nam pare dni. Ale ją znaleźliśmy spędziliśmy tam pare dni ale mój brat zjadł zatrutą rośline, kiedy wrócił o drazu umarł tylko zostałam ja. Cięszko było mi sie z tym pogodzić no ale cóż, niektóre wilki muszą czasami odejść poznałam parę wilków i miałam spokój już od tych złych wilków

Od Ronina ''Moje monotonne przygody cz 1'' (Poza watahą)

Było pochmurnie i deszcz lał tak mocno gdyby ktoś u góry nacisnął ogromny prysznic wody. Biegłem wśród kropel deszczu , uważając by żadna kropelka mnie nie dotknęła. Zamknąłem na chwilę oczy , i zamroziłem wszystkie krople deszczu. Deszczyk zmienił się w lodowe odłamki , jakby z innej planety. Nie nie brzydkie oczy mam zielone , i ładne usta kiedy się uśmiecham. Ale to przecież mi księżyc przyniósł pecha! Jak śmieją mnie karać w imieniu prawa. Usłyszałem za sobą krzyk sokoła. Zatoczył nade mną kółko. Zobaczyli mnie. I zaczęli biec w moją stronę. Przyspieszyłem. Uderzyłem moim kijem o grunt , po czym wyczarował się piękny lodowy most,ześlizgnąłem się na nim i uciekałem dalej. Byli blisko. Mieli mnie ukarać , za coś co w ogóle nie miałem wpływu. Nie moja wina , ale to mi przyniósł księżyc pecha! Przypomniała mi się znana piosenka , którą śpiewał mi mój brat :
- ,,When the days are cold
And the cards all fold
And the saints we see
Are all made of gold
When your dreams all fail
And the ones we hail
Are the worst of all
And the blood's run stale
I wanna hide the truth
I wanna shelter you
But with the beast inside
There's nowhere we can hide
No matter what we breed
We still are made of greed
This is my kingdom come
This is my kingdom come'' - zaśpiewałem cicho.
To miało na coś wpływ. Obudziłem się wśród cienistej i zielonej trawy. Mój kij leżał koło mnie. Powoli wstałem z ziemi i wziąłem kij. Ktoś wyciągnął mi łapę. To był mój brat. 
Zaczął padać śnieg.
- Co się stało? - zapytałem.
- Gdy zaśpiewasz tę piosenkę do końca , znajdziesz się gdzieś gdzie nie będzie nikt cię szukał. Nikt nie może wiedzieć. Czuwaj - odszedł w zawiei.
Przypominałem sobie piosenkę.
- When you feel my heat
Look into my eyes
It's where my demons hide
It's where my demons hide
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide
It's where my demons hide
When the curtain's call
Is the last of all
When the lights fade out
All the sinners crawl
So they dug your grave
And the masquerade
Will come calling out
At the mess you made
Don't wanna let you down
But I am hell bound
Though this is all for you
Don't wanna hide the truth
No matter what we breed
We still are made of greed
This is my kingdom come
This is my kingdom come
When you feel my heat
Look into my eyes
It's where my demons hide
It's where my demons hide
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide
It's where my demons hide
They say it's what you make
I say it's up to fate
It's woven in my soul
I need to let you go
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
When you feel my heat
Look into my eyes
It's where my demons hide
It's where my demons hide
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide
It's where my demons hide - zaśpiewałem ponownie.
Obudziłem się na terenach jakieś watahy.
<C.D.N>

Od Elipsy,,Przyjaźń?! cz.1''(cd.Raven/chętne szczenię)

Siedziałam w mrocznym lesie,gdy zauważyłam jakiegoś ,,szczeniaczka''.To wadera.
-O,a co tutaj robi taka mała dziewczynka?-zakpiłam.
-To samo co ty.-wzruszyła ramionami i usiadła niedaleko mnie.Nawet nie zareagowała na moją ripostę!
-A skąd ty możesz wiedzieć co ja tutaj robię?!-warknęłam.
-Na pewno przyszłaś w jakimś celu.Ja po prostu szukam tu spokoju.Ty pewnie też.-wbiła wzrok w drzewo.
-Nie,ja po prostu lubię to miejsce.-palnęłam.Miałam nikomu nic nie mówić!
-To dziwne.Jest takie mroczne i suche...
-Haha,boisz się?!Wiedziałam.-zaśmiałam się ironicznie.Nie odpowiedziała.
-Co lubisz robić?-nagle się uśmiechnęła.A już myślałam,że jest chodziarz trochę podobna do mnie.
-Nie twój interes,dzia*ygo!-warknęłam.Na co ja liczę?!I tak nigdy nie znajdę wadery podobnej do mnie,wszystkie to przecukrzone optymistki.Tylko ,,chłopaki''im w głowie.Niby jakaś wielka miłość,robią sobie bachory i słuch o nich ginie.To żenujące i żałosne.Nie,ja nie zostanę mamuśką!Prędzej sobie żyły podetnę!Krick syknął złowieszczo i zacisnął się wokół mojej szyi.Raven Queen nic nie powiedziała.Chyba ją zamurowało.A co sobie wyobrażała?!Może,że się razem ,,pobawimy''?!To takie żałosne.Poszłam dalej.
<Raven?Chętne szczenię?>

piątek, 17 października 2014

Od Vapper ''On jest cudowny :O cz 1'' (cd.Pesuto)

Nadszedł ranek. Po całym nocnym krzyczeniu troszkę bolało mnie gardło. ''Pokłusowałam'' do pobliskiego jeziorka , było małe , ale zarazem było w nim pełno kolorowych karpi. Wypiłam łyczek wody , po czym wyrzuciłam mocnym uderzeniem łapą , olbrzymiego biało-pomarańczowego karpia.- Jeszcze młodość mnie nie opuszcza - zaśmiałam się.
Odwróciłam się. Po drugiej stronie jeziorka stał Pesuto.
- Siemasz - wzięłam w pysk rybę.
- Witaj ,księżniczko - zaczął pić wodę.
- Proszę nie mó... - nie dokończyłam zdania.
Jak mówi do mnie ''księżniczko'' robi mi się aż różowo dookoła.c:
- Wyspałeś się dziś o dziwo - usiadłam na brzegu.
- Bo,miałem nauszniki na uszach... - zaczął znikać z krzakach.
- Bosz...! Gdzie ty znowu idziesz?!
<Pesuto?>

Od Amzuki ''Jak dołączyłam cz 1''(cd.Kazuma)

Pewnego dnia stwierdziłam, że chciałabym odbyć kolejną podróż w czasie. Tym razem do przyszłości, nie tak jak ostatnio do średniowiecza... To było straszne. Byłam wtedy kompletnie nieprzygotowana do tak trudnych warunków i nie zabawiłam tam długo. Przebywałam tam około trzech dni... Współczuję wilkom, które żyją w tamtych czasach. Teraz ciekawa jestem niedalekiej przyszłości... Przeniosę się chyba na przód jakieś pół roku, rok, dwa, trzy... Ale nie więcej. Ciekawe czy spotkam drugą siebie? To byłoby całkiem ciekawe.
Gdy tylko to postanowiłam, to od razu popędziłam do reszty wilków, które właśnie kontrolowały pogodę, bo zbliżała się niespodziewana burza, więc im pomogłam, a potem przedstawiłam mój plan. Po krótkim namyśle w końcu zgodzili się. Byłam naprawdę uradowana!
Kolejną i chyba ostatnią rzeczą, którą zrobię przed podróżą to pożegnać się z przyjaciółmi. I moim kochanym chłopakiem. Gdy tylko dobiegłam, najpierw do niego, zobaczyłam, że on podrywa jakąś inną waderę, a potem ją pocałował...
- Matt! - krzyknęłam z przerażeniem. Spojrzał powoli na mnie i powiedział:
- To nie tak jak myślisz...
- Zdradziłeś mnie... - powiedziałam z płaczem - Dlaczego?...
- Hm... Mam być szczery?
- A czego innego bym niby chciała?
- Więc tak: jeszcze nigdy nie dałaś się pocałować, mało czasu spędzasz ze mną, tylko ciągle z tą twoją przyjaciółeczką... - kpił, ale jeszcze nie skończył mnie upokarzać - Nawet ona jest lepsza od ciebie, bo... Zastanówmy się... Ma charakterek. Ja takie lubię. Trudne i niedostępne. Nie takie zwyczajne i szare, nawet jeżeli jesteś tutaj młodą Alfą... Jak ma na imię ta twoja przyjaciółka? Chyba K...
- Nie mów dalej!... - wyszlochałam. Miałam go dosyć. Wybrałam złego basiora... Jak ja mogłam być taka ślepa?!
Pod wpływem emocji już się przeniosłam w czasie nie mówiąc ani słowa swojej przyjaciółce. Dowie się od innych. Otworzyłam delikatnie oczy. Nagły błysk światła kompletnie mnie oślepił. Zamknęłam ponownie oczy. Leżałam na ziemi. Odczekałam jeszcze chwilę, po czym otworzyłam oczy szerzej. Byłam w jakimś lesie. Dziwne... Może po prostu to jakiś skutek uboczny? Byłam przecież na chmurach. Z resztą nieważne. Chwiejnie wstałam i otarłam łapą łzy, po czym zaczęłam się zaciekawiona rozglądać, próbując ustalić, w którym roku tym razem jestem. Postanowiłam poszukać jakiś innych wilków.
Po upływie zaledwie około 15 minut jakaś szara wilczyca w czapce policjantki stanęła mi na drodze i wrzasnęła na powitanie:

<Kazuma?>

Uwaga

Bardzo was przepraszam za moje nieobecności.  Za zły stopień z matmy mam całkowity zakaz używania komputera,laptopa i telefonu. BARDZO przepraszam ale nic na to nie poradzę. Koniec kary za 1-2 tygodnie.

czwartek, 16 października 2014

Od Deldagon' a "Początek ale czego cz 6"(cd.chętny )

Wszyscy rozeszli się w swoje strony. Ja poszedłem do domu, o wiele trwało to szybciej niż zawsze. Polozylem się na kamieniu i od razu zasnalem.  Rano obudził mnie brat.
-Bo się spóźnimy !- zawołał.
Zerwalem się z miejsca . Pobiegłem prosto do szkoły.
<Chętny, sorka że wszystko krótkie ale mam karę >

środa, 15 października 2014

Uwaga

Przesywam walczą Wigilię na 18.10.2014

Od Elipsy "Początek ale czego cz 5"(cd.Deldagon)

-A co cię to obchodzi właściwie stary zgredzie?!-syknęłam,bo przypomniałam sobie,że nie udzielam informacji osobistych nikomu,a tym bardziej komuś kogo nie znam. -Ej,ej!,,Ksywki''zachowaj dla siebie.A więc masz jakieś zainteresowania?... -Na pewno mniej peda*skie niż twoje.-spojrzałam na niego znudzonym wzrokiem i poszłam dalej.Lubię kogoś porządnie okrzyczeć.Tak już mam. -Nie odpowiedziałaś na moje pytanie!-krzyknął gdzieś dalej,ale już go nie słuchałam.Ziewnęłam.Wtedy pojawił się mój wąż Krick.Dokładnie taki jak ja.Owinął mi się wokół szyi udając niby naszyjnik.Poszłam do mrocznego lasu.To moje ulubione miejsce.

Od Deldagon' a "Początek ale czego cz 4"(cd.Elipsa)

-Najpierw masz uspokoić! - powiedziałem spokojnie.
-Uspokoić? !jestem uspokojona knypku! Lepiej idź do domciu...- zawarczala.
-Akurat dzisiaj nie wracam od razu do domu. -usmiechnalem się.
-Aha- poszła dalej.
-Ejjjj...- wyprzedzilem ją.
- Co znowu? !- przewróciła oczyma.
- Co lubisz robic?- zapytałem.
-Tak szczególnie. ..to..- myślała.
<Elipsa,sorka ze krótko? >

Od Elipsy "Początek,ale czego cz 3"(cd.Deldagon)

Wzięłam pędzel.Namalowałam szary,smutny krajobraz.To był jednocześnie nocny krajobraz.Po szybkim skończeniu pokazałam go nauczycielce. -Ładny,ale czy naprawdę tak postrzegasz świat dookoła siebie? -Tak.-poszłam z powrotem do ławki. *** Po lekcjach nie chciało mi się iść do domu,jednocześnie nie znałam innego miejsca gdzie mogłabym się ,,zaszyć''.Zaczepił mnie wtedy jakiś basior. -Cześć jestem Del.Deldagon znaczy się,ale...może gdzieś pójdziemy?-był jakby rozmarzony.Nienawidzę marzycieli. -Spadaj do swojej norki syneczku mamuni.-powiedziałam arogancko i przyspieszyłam kroku.Zamurowało go.Nie miałam ochoty z nikim gadać.Na świecie i tak nie było żadnego wilka podobnego do mnie,a przynajmniej nie w tej watasze.Pewnie jeszcze by chciał mnie wyrwać na randkę....Żałosne,naprawdę żałosne. -Ej,poczekaj! -Co znowu?!-warknęłam.

Od Indiany "Jezioro dostarczenia cz 3"(cd,chętny)

Przyszła kolej na mnie.Wszedłem bez zastanowienia do jeziora.Po chwili wynurzyłem się z niego bardziej....przystojny i dorosły.Wszyscy zawyli z podziwu.Nie wiedziałem zbytnio jak wyglądam,ale moje futro bardziej zalśniło,a oczy zabłysły.Tak myślę.Uśmiechnąłem się. To fajnie.Nareszcie mam 1 rok.Zagwizdałem i poszedłem w swoją stronę.

wtorek, 14 października 2014

Od Lizzie Hearts ''Początek , ale czego?cz 2'' (cd.chętny)

Nowa zaczynała mnie wkurzać. Wstałam mężnie , i z zamkniętymi oczyma usiadłam koło chyba jej brata. Nie odzywałam się do niego , ale na pewno nie chcę rozmawiać z taką egoistką. Nie życzę sobie takiego mojego towarzystwa! Mama zamknęła drzwi do sali i przystąpiła do lekcji artystycznych.
- Musimy powitać nowych uczniów w klasie - odpowiedziała.
Spojrzała na Elipsę i gościa którego koło niego siedziałam. Wszyscy się na nich popatrzyli , a Elipsa zdmuchnęła sobie grzywkę z oczu i skrzyżowała ręce. Moja mama optymistka , nic nie zauważyła , więc przystąpiła do lekcji.
- Dzisiaj narysujemy pejzaż jesienny - postawiła na środek sali reprodukcję parku , w jesiennych kolorach.
Mało interesujące , wolałam coś bardziej intrygującego moją niezwykłość. Poprawiłam mały złoty diadem na głowie i wyjęłam z małej szafeczki pod ławką kartkę papieru , pióro ołówkowe i kolorowe barwniki do kolorowania. Elipsa przystąpiła do kolorowania z cienkim nastawieniem do pracy na lekcji.
<chętny,Elipsa?>

Od Elipsy "Początek, ale czego?cz 1"(cd.chętne szczenię )

Szłam do szkoły.To miał być mój pierwszy dzień,ale niezbyt mi się to podobało.Za to ten drugi był pełen entuzjazmu.W drodze do szkoły mnie dogonił. -Poczekaj,Elipsa! -Czego chcesz,Pielucho?!-syknęłam.Nie pamiętam jego imienia,więc wymyśliłam własną ,,ksywkę''.Zdziwił się. -Mam na imię Maxi...Może pójdziemy razem do szkoły? -A czy ja wyglądam na przewodnika?! -Nie. -No to już odpowiedziałeś sobie na pytanie.-przyspieszyłam kroku zostawiając brata samego. *** Gdy weszłam do szkoły od razu usiadłam w kącie koło klasy.Banda szczeniaków.Tylko jakieś denne zabawy im w głowie.Do życia trzeba podchodzić realistycznie.Jakaś wadera do mnie podeszła: -Cześć,jak masz na imię? -Zwyczajnie.-ziewnęłam znudzona.Zmarszczyła brwi. -Co się gapisz?!-odeszła spłoszona.Po chwili inna wadera bez słowa usiadła obok mnie.Patrzyłyśmy się w różne strony,gdy po chwili coś powiedziała: -Jestem Lizzie.Lizzie Hearts.-powiedziała jakby dumnie i znowu odwróciła wzrok.Nie odpowiedziałam.Jednak po chwili również się przedstawiłam,chodziarz tego nie chciałam: -W takim razie jestem Elipsa.-palnęłam bez uczuciowo.Można było ode mnie wyczuć niechęć i odrazę do tych wszystkich ,,szczeniaczków''. -Warto wiedzieć.Umiesz grać w karty? -Nie interesują mnie takie pier*oły.-wzruszyłam ramionami i chyba ją spławiłam swoją niechęcią.I dobrze,przynajmniej mam święty spokój.Zadzwonił dzwonek na lekcje.Jakie to żałosne.

Od Oceani "To świetnie cz 2"

Po posiłku zaczął mnie boleć brzuch. -Już czas! -A czy przypadkiem nie zjadłaś za dużo?-zmarszczył brwi.Spojrzałam na niego,jakby chciałam go zamienić w mrożonkę. -Dobra,już idziemy!-zaśmiał się. *** Urodziłam 2 szczeniaki:waderkę Elipsę i basiorka Maxi.O dziwo Elipsa nie była podobna ani do mnie,ani do Midnight,za to Maxi to po prostu istny tatuś! -Jestem taka szczęśliwa.-uśmiechnęłam się.

Od Midnight'a ''To świetnie cz 1'' (Cd.Oceania)

-super!! mały Midnight i mała Oceania!-powiedziałem uradowany i położyłem ucho na jej brzuchu.
-Ej! to gilgocze!-zaczęła się śmiać. Byłem najszczęśliwszy na świecie.
Poszliśmy do jej jaskini gdzie chlapaliśmy się wodą. To był mój najlepszy dzień. Rano wstałem wcześniej od niej i poszedłem coś upolować. Wróciłem z dużą sarną. Ona już nie spała.
-Dzięki! byłam głodna jak wilk!-zaśmiała się. Zjedliśmy porządny posiłek.
Midnight
<Oceania <3 ?>

Od Deushess ''Jezioro postarzenia cz 1'' (cd.chętne szczenię)

Jezioro postarzenia wyglądem przypominało moje tajemnicze jeziorko , w którym ćwiczę balet , ale gdzie ono jest to już moja tajemnica.
- Deushess niech będzie pierwsza , pokaże wam jak to zrobić... - oznajmiła mama.
Wszyscy wycofali się o krok do tyłu i zostałam na ''odstrzale''.
Przełknęłam ślinę i podeszłam do czystej jak toń wody. Był mały problem. Chodziłam po wodzie , i rzadko się zdarzało kiedy jakoś wpadłam do wody. Byłam zestresowana. Wzięłam się w garść. Jakoś weszłam do wody , nie ''wchodząc'' na nią. Nie wiem co się stało pod wodą , nie otworzyłam oczu. Jakoś wypłynęłam na powierzchnie. Był to środek jeziora. Popatrzyłam na swoje łapy. WIELKIE WOW! Byłam i wyglądałam ''dorosło''. Wskoczyłam na spokojnie fale jeziora , i zatańczyłam balet jak tylko potrafiłam. Wyskoki,skoki,obroty i to wszystko ze szczęścia! Zeszłam z tafli. Na brzegu czekały na mnie oklaski. Nie wiem czy za śliczne przedstawienie jeziora łabędziego , czy za mój nowy wygląd. Lizzie , wyszła kolejno odmieniona ,tak jak mroczna Raven.
<chętne szczenię?>

Od Moon ''Jezioro postarzenia cz 1'' (cd.chętne szczenię w wieku 1 mieś)

Dzisiaj był wielki dzień. Mieliśmy przejść przez jezioro postarzenia , byśmy byli tacy sami jak nasz starszy brat i starsza siostra. Wybraliśmy się nad jezioro o poranku. Po drodze spotkaliśmy resztę wilków. Lizzie Hearts ,Deushess Swan i Raven Queen. Lizzie była dość miłą waderą ale...Ehh...Te jej słowa ''ściąć jej głowę'',zaczynały mnie wkurzać i były nudne. Deushess bardzo lubię. Pięknie tańczy! Jest moją najlepszą przyjaciółką! Naprawdę mnie rozumie , i nawet pokazuje mi jak tańczy się balet. Jednak nie za dobrze mi to wychodzi... Raven , nie była aż taka zła , ale czasem trzeba uważać , bo może nieźle przypiec... Po drodze spotkaliśmy kuzynów , Deldagon'a i Heliosun'a. Kuzyni , jak kuzyni.  Jeszcze spotkaliśmy wiele szczeniąt. Doszlismy nad jezioro postarzenia , a koło niego stała Galaxia. Uśmiechnęła się serdecznie.
<chętny szczenię w wieku 1 mieś , (tylko nie może Amos i Odetta , bo są jeszcze są jeszcze za młodzi ;p)>

Od Lyki ''Dzień idealny cz 1''

Dziś był wielki dzień. Nad ranem dostałam porządnych bóli brzucha.
- Już czas...- wyszeptałam.
Poszłam w stronę gabinetu Scarlett. Zaczął się poród. Nieźle przy tym wycierpiałam. W końcu na świecie pojawiły się o 2 wilki więcej. Był to basiorek i waderka. Byłam szczęśliwa jak nigdy! Wadera, wyróżniała się różno-kolorowym futrem. Basior,zaś był niebieski , tak jak jego tata,Deisel. Nagle do sali gdzie trzymałam bliźniaków wpadł Deisel. Ustał przed łóżkiem i nieco się nad nim nachylił , i położył przednie łapy na materacu.
- Śliczne...- pocałował mnie czule.
- Nie sądziłam, że z takim nieśmiałym,i cichym basiorem będę miała rodzinę - odwdzięczyłam pocałunek.
Spojrzeliśmy na szczeniaki. Szybko ssały mleko i się nawzajem przepychały.
- Waderę nazwę Odetta - uśmiechnęłam się.
- A ...Ja basiorka nazwę Amos - oświadczył
THE END


poniedziałek, 13 października 2014

Od Oceanii,,Już nic nie poradzę cz.3''(cd.Midnight)

-Ale daj mi dojść do słowa.....Jestem ......Jestem.....w ciąży!Jestem w ciąży!
-Co?!
-Pstro!Nie cieszysz się?!-był totalnie zszokowany.
-Ile?
-Dwa.Z tego co wiem 2...
<Midnight?>

Od Midnight'a ,,Już nic nie poradzę cz 2'' (cd.Oceania)

-Oceania! cześć... wszystko okej?-powiedziałem nie pewnie. Rzuciła się na moją szyję chodziarz rzucila mnie.
-Ale ja nie chciałam cię rzucić! Matka mi kazała!-odpowiedziała we łzach. Przytuliła sie do mnie jeszcze bardziej.
-No chodź-siedliśmy na kamieniach w jej jaskini.
-Co się tak dokładnie stało?-zapytałem po długim milczeniu.
-Mama kazała mi wyjść za boga lasu ale ja nie chce! Nie rzuciłam Cię dlatego że tak myślałam tylko przez nią-odpowiedziała smutna.
-No wiesz... to trochę to wyglądało jak byś naprawdę mnie porzuciła ale chodziarz jesteś.
-Ale wiesz bo ja chce ci coś powiedzieć..-nie dałem jej dokończyć.
-Ja cię nadal kocham.
Midnight
<Oceania? odpowiadaj jak chcesz>

Od Nick'a (cd.Lilly)

-HUH? nie zauważyłem... poza tym nie rozwalisz mojej grzywki bo umiem czytać w myślach-powiedziałem gapiąc się na niego.
-Ślepy jesteś czy co?!-zawarczał wytwarzając demona koło siebie.
-Walka? nie lubię się bić ale twój demon jest i tak słaby-odpowiedziałem.
-Chcesz zobaczyć jego moc?-znów zawarczał.
Wytworzyłem ogromne pole siłowe światła. Nie mógł się przez nie przebić i też nic nie widział.
-No dobrze.. idziesz czy nie?-zapytałem się Lilly.
-No dobrze idę...-odpowiedziała zamyślona.
-Nie bądź na mnie zła że tak zrobiłem.. nie lubie obcych a zwłaszcza z Hadesu!-oznajmiłem.
-Nie jestem zła...-wróciliśmy i zasnęliśmy.
Rano jak zawsze obudziłem się pierwszy. Postanowiłem coś upolować. Sarna czaiła się tuż przy jaskini. Złapałem ją i przyniosłem do Lilly.
Nick
<Lilly?>

Od Hitachi,,Straszliwy koniec cz.5''

-AAAAAAA!!!!!Ja chcę umrzeć!!!!!-obudziłem się cały gorący.Przy mnie stał Indiana.
-Czy na pewno dobrze się czujesz?-spytał i zmarszczył brwi.
-Tak,owszem.Najwspanialej.
-To dobrze.Bo wiesz...chyba usnąłeś sobie w środek południa i gadałeś przez sen niestworzone rzeczy.
-Aha.A czy Ifus żyje?!
-Zaczynam się Ciebie bać...poszła gdzieś.Żegnam.-powoli się wycofał.Ja to mam sny...
<THE END>

Od Octavius'a "Straszliwy koniec cz 4"(cd.Hitachi)

Nasze kochane diabelki. Przytulilem obu czule.
-Co ty robisz?!OCTAVIUS,pomóż im!- krzyknęła Moonlight.
- Przecież są niesmiertelni! Nie mogą siebie zabić, ani umrzeć śmiercią naturalną,  a ich rany szybko się goja-  wskazałem na szyję Chi.
Jego rana na szyi się zagoila,  tak jak i rana Ifus. Obudzili się oboje.
-Nie róbcie nam tego więcej! Bądźmy jak rodzina!- okryłem sie łzami,co zdarzało się mi bardzo rzadko.
Ifus wyzdrowiala. Przytulila Chi.
-Proszę Cię Chi!Nie rób tego nam,i mnie!- wyszlochala.
<Hitachi? >

Od Hitachi "Straszliwy koniec cz 3"(cd.Octavius)

-Co?!W takim razie ja też!-nie potrafiłem krzyczeć. -Niee!!!-mama chciała mnie powstrzymać w ostatniej chwili,ale jej się nie udało.Usilnie zamknąłem oczy.I wtedy nagle z całej siły wbiłem sobie ten nóż w gardło.Tym razem trafiłem i to chyba aż za bardzo...Pamiętam tylko,że wyplułem strumień krwi i padłem jak nieżywy.Straciłem przytomność,tak jak Ifus.

Od Ifus ''Straszliwy koniec cz 2'' (cd.ktoś)

Leżałam koło niebieskiego drzewa wycieńczona. Cały czas kaszlałam. Zobaczyłam wybiegającego Chi z jaskini , a szybko za nim tatę.
- Może spróbujesz zasnąć? - zapytała mama.
- Może... - powiedziałam przez łzy , które się wytworzyły przez moje ciągle kichanie.
Uśmiechnęła się i poszła spać. Moon , weszła do drzewa , a Indi też poszedł spać.
Nikogo nie było w moim polu widzenia. Wstałam powoli. Przy pierwszej próbie wstania , upadłam. Przed oczyma widziałam gwiazdki. Mama mnie nie zauważyła i nie usłyszała , to dobrze.
Z ostatnich sił i z ostatnim tchnieniem wyszłam powoli z jaskini. Usłyszałam przez mgłę rozmowę taty z Chi.Weszłam w krzaki i wszystko obserwowałam. Chi przyłożył sobie nóż do szyi.
- NIE! - wykrzyczałam z ostatniej siły w gardle , choć brzmiało jak malutkie piśnięcie.
Skoczyłam na niego i wyrwałam mu sztylet z łapy. Zapłakałam , a ojciec szybko do nas podbiegł.
- Hitachi!Ifus! wszystko w porządku ? - powiedział przez łzy.
Hitachi'emu nic nie było , tylko trochę sobie skaleczył gardło, ale ze mną nie było dobrze. Sztylet , który wyjęłam Chi ugodził mnie w serce , albo chociaż koło niego. Zbudził się nagle.
- Co się stało?! - zobaczył mnie , a koło niego rozlanej pełno mojej krwi.
- Śmierć za śmierć , starszy bracie...- wybełkotałam.
<ktoś albo nikt?>

Od Hitachi "Straszliwy koniec cz 1"(cd.Octavius)

Wybiegając z jaskini słyszałem tylko jęki,,biedna Ifus'',,,Kochana Ifus''...Miałem dość.Nikogo już nie obchodziłem.Moje życie nie miało sensu.Żeby żyć,trzeba żyć dla kogoś.Jeśli bym żył dla siebie prędzej czy później bym nie wytrzymał.Naprawdę po bratersku kochałem Ifus,ale nikt tego nie doceniał.Nikt mnie nie doceniał.Wykopałem nóż z mojej tajnej skrytki i przyłożyłem sobie do gardła.Pomyślałem ,,Żegnaj świecie.Lecę w wieczne szczęście''-po policzku spłynęła mi...łza!A ja nigdy nie płakałem!Jednak ktoś złapał mnie od tyłu.Był to ojciec. -Co ty robisz?!-krzyknął zszokowany. -Lecę w wieczne szczęście.Nikt mnie nigdy nie doceniał i nikt mnie nigdy nie kochał.Żegnaj.-powiedziałem,po czym wbiłem sobie nóż w gardło.Jest możliwość,że przeciąłem sobie tchawicę.Dalej nic nie pamiętam.

Od Hitachi,,Zachowaj rozum cz.7''

Nie podszedłem do siostry.Bo po co?Przeziębiła się i teraz robią wielkie halo.Mną nikt się nigdy nie interesował.Nawet nikogo nie interesowało gdzie chodzę i z kim.,,Sam''się wychowywałem.To raczej nie jest moja wina,lecz rodziców.Zwracali uwagę TYLKO na Ifus i młodsze rodzeństwo,jednak szczególnie na Ifus.To dlatego,że miała zostać Alphą.Tak,nie dali mi nigdy żadnych szans by im zaimponować.Uczyłem się chyba najlepiej w całej klasie,ale ich obchodziło tylko jak uczy się Ifus.Więc przestałem się dobrze uczyć.Bo po co?Już rozumiem,że mama mnie nie zrozumie,bo to wadera,ale ojciec?Też tylko się troszczył o córunię.Nawet ja chciałem do niej jak najlepiej.Ostrzegałem ją przed niebezpieczeństwem,ratowałam,pocieszałem.Jednak do niej docierają tylko basiory.Panicznie nie wie którego wybrać,a ja ich znam.Większość z nich z pewnością liczy tylko na stanowisko i władzę.Ja i rodzeństwo będziemy zwykłymi wilkami.Albo odejdę z watahy gdy dorosnę...Tak,to będzie najbardziej rozsądne posunięcie.Żal mi tylko Indiany i Moon.Albo tylko Moon,bo Indiana nawet nie chce być Alphą.Nawet nie wiedzą,że i tak ich losy są przesądzone.Czekam na ten dzień,kiedy nareszcie dorosnę i wyprowadzę się.Moje życie nie ma sensu.Nikt mnie nie wspiera i nie szanuje,a potem się dziwią jaki ze mnie ,,ananas''wyrasta.Wyszedłem z jaskini.Nie mogłem patrzeć jak się nad nią użalają,bo po co?Nawet gdybym wył z bólu i umierał nie zwrócili by na mnie uwagi,a nawet podeptali jak wycieraczkę.Nie zauważyli też tego jak wybiegam z jaskini....Ich sprawa,kończę z sobą.
<THE END>

Od Octavius'a ''Zachowaj rozum cz 6''

- Jak śmiesz?! - nie mogłem opisać nerwów.
Jak mój syn , który jest najstarszy i miałem mianować go przyszłą alfą może być tak egoistyczny? I alfa ma tak się zachowywać i wykręcać fochy przed wszystkimi. Miałem wszystkiego dość.
Usiadłem w jaskini pod niebieskim drzewem i zacząłem medytację.
***
Wieczorem wszyscy się zgromadziliśmy w jaskini. Usiedliśmy wspólnie koło drzewa w naszej jaskini,by się naradzić i w miarę możliwości porozmawiać o różnych tematach. Miałem już zacząć moją bujną w słownictwo , typowej alfy ale ramieniem uderzyła mnie Moonlight.
- Gdzie jest Ifus?! - syknęła.
Popatrzyłem na wszystkich w okół. Faktycznie , nie było po niej śladu.
- Gdzie jest Ifus? - zapytałem.
Usłyszałem szepty w szczenięcym gronie.
- Nie wiem - odpowiedziała Moon i Indiana.
Hitachi siedział jak mysz pod miotłą na zbawienie.
- A ty Chi? - dopytałem.
- Ja nie wiem gdzie ona jest! - krzyknął.
Wszyscy wybałuszyli na najstarszego oczy. Nigdy nie wybuchał gniewem. Zaczynałem się martwić,była 21 a Ifus nawet nie było widać. Wszyscy się nudziliśmy. Czekaliśmy do tej godziny , bo zawsze alfy we wtorek mogą chodzić po całym terenie. Nie przychodziła. Oglądnąłem się i wyskoczyłem jak zając z jaskini. Szukałem długo. W końcu napotkałem Scarlett, niosącą IFUS!
- SCARLETT! Co się stało?! - krzyknąłem wręcz z nerwów.
- Ifus jest strasznie chora. Nie wiem co mogło spowodować taki kaszel! Zobaczyłam ją na plaży , kaszlącą tak jakby połknęła ze stos piór! Wydzielina zablokowała jej oskrzela - powiedziała szybko.
Ta kaszlała, dusząc się niemal.
- Ale..Nie mozna jej uleczyć magią!? - wrzasnąłem.
- Nie. Jak wilka zaatakuje choroba , to trzeba ją wyleczyć. I tak żadne uzdrowienie na to nie pomoże...- rzekła pośpiesznie.
- To chodź do naszej jaskini , Scarlett! - zaproponowałem.
- Dobrze - nie stawiała oporu.
Wziąłem ciągle kaszlącą Ifus. Miała porządną gorączkę.
Wpadliśmy do jaskini jak szaleni , a wszyscy podbiegli do magicznego drzewa, gdzie ją tam położyliśmy.
Moonlight podeszła do Ifus i czule ją przytuliła. Spojrzała pełna smutku na Scarlett,a Scarlett na mnie.
- Siostrzyczko! - wyszła spod nóg Moonlight Moon.
Scarlett wyjęła z torby termometr i różne leki.
***
- Nic na razie nie mogę wam pomóc...- powiedziała Scarlett wychodząc z jaskini.
Wbiliśmy wzrok w ziemię. Ifus nie mogła nic mówić , przez ataki duszności i ogromny suchy kaszel.
Usiadłem skołowany dalej od drzewa. Moonlight siedziała koło Ifus i nad nią czuwała. Podszedł do mnie Indiana.
- Tato , a choroby wilków zdarzają się często? - zapytał.
- Nie. U tych magicznych prawie nigdy. Ale chodzi o przeziębienie , inne choroby wrodzone tak... - wycedziłem.
Hitachi siedział w kącie jaskini , nawet nie podszedł do siostry.
<THE END , albo Hitachi. Nie rób tak że nagle ktoś ją uzdrowi bo to bezsens>

Od Hitachi,,Zachowaj rozum cz.5''(cd.Octavius/Ifus)

Dłubałem coś w skale,gdy przyleciał do mnie ojciec.Pewnie córeczka tatusia znowu się poskarżyła.Miałem to gdzieś.Bardzo głęboko gdzieś.
-Hitachi!-krzyknął.
-Co znowu?!
-Czemu tak przezywałeś swoją siostrę?!Ona wcale nie jest brzydka!
-Być może,co nie zmienia faktu,że w tamtym momencie była.-nie patrzyłem mu w oczy.
-I skąd wiesz,że ona będzie Alphą?!
-Wszyscy to wiedzą.Gdyby nie wiedzieli zalotników byłoby o połowę mniej,a może nawet wcale by ich nie było.
-Niby skąd to możesz wiedzieć?
-Z różnych źródeł.Niech w końcu coś do niej dotrze.Świat wcale nie jest taki piękny jak jej się wydaje.Jest wypełniony nienawiścią i złem.
-Jak możesz tak mówić?!
-Najwyraźniej mogę.Żegnam.Zajmij się lepiej swoją córunią beksunią.-teleportowałem się nad mały wodospad.
<Octavius?Ifus?>

Od Ifus ''Zachowaj rozum cz 4'' (cd.Hitachi)

JAK MÓGŁ TAK POWIEDZIEĆ?! ŻE JESTEM BRZYDKA?! Płakałam jak nigdy. Nie wiem ile tam siedziałam , ale na pewno nie był to krótki okres czasu. Usłyszałam koło mnie powiew piór o powietrze. Na mój nos spadło białe pióro. Kichnęłam , po czym spojrzałam do góry. Na niebie latał mój tata, machał dumnie skrzydłami. Zleciał na dół i podszedł do mnie. Zakryłam twarz łapami.
- Czemu płaczesz Ifus? - zapytał.
- Hitachi powiedział coś strasznego! Jak on może być tak nie miły?! I ma dawać przykład innym , jak sam się zachowuje jak ostatni kretyn i burak!? - zaczęłam znowu głośno płakać.
- A co powiedział? - zrobił srogą minę.
- Że , jestem brzydka , i jakbym nie była alfą , nawet by na mnie nikt nie spojrzał! - skomlałam.
Nic nie powiedział i poleciał w kierunku jaskini.
<Hitachi?>

Od Hitachi,,Zachowaj rozum cz.3''(cd.Ifus)

Po chwili za Ifus pojawiłem się ja.
-Co,myślałaś,że Cię nie dogonię?-zakpiłem.
-Tak,owszem.A teraz spadaj.
-Czy naprawdę nic do Ciebie nie dociera?!Czy to nie dziwne,że wszyscy jak dowiedzieli się,że jesteś Alphą panicznie się na Ciebie rzucili?Na samym początku NIKT Cię nie chciał....póki plotka nie została rozesłana.
-Wygadujesz bzdury!Po prostu im się podobam!-w tamtej chwili akurat miała rozmierzwioną grzywę.
-Naprawdę tak sądzisz?Spójrz na siebie!-przejrzała się w wodzie ze skwaszoną miną.
-Widzisz?A gów*o się im podobasz!-krzyknąłem.
-Nie,nie prawda!-płakała.
-Prawda.Niech w końcu coś do Ciebie dotrze.Jedynym porządnym gościem był Ben,który odszedł ze swoją rodziną nie wiadomo gdzie!A teraz tak,pójdę.Jeśli chcesz skończyć jak ostatnia naiwniara to proszę.Gdybyś nie była Alphą i wyglądała jak stara krowa NIKT by Cię nie zechciał,nawet by do Ciebie nie zagadał.Taki okrutny jest ten świat.-powiedziałem,po czym znikłem.
<Ifus?>

Od Ifus ''Zachowaj rozum cz 2'' (cd.Hitachi)

Powstrzymałam się od wybuchu płaczem. Wypuściłam powietrze ustami.- A co mnie się tak czepiasz?! Może Daiki i inne koleżanki też lecą tylko na ciebie z tego powodu że jesteś alfą! - wybuchłam prawie.
- Nie mów tak o... - przerwałam mu.
-Nie znasz się. Może oni naprawdę mnie lubią!? CHYBA NIGDY NIE ZROZUMIESZ MIŁOŚCI! - krzyknęłam i uruchomiłam moc ''Power-Ifus''. Nikt nie mógł mnie teraz dogonić. Wylądowałam na plaży. Jedno z miejsc , które nie było ośnieżone i zimnie w okół. Nie chciałam wejść do wody, byłam wkurzona na brata. Jak on mógł tak powiedzieć?! Chce dla mnie aż tak źle , żebym w ogóle nigdy nie zakładała rodziny?! Robiło się to nudne i niefortunne. W moich myślach pojawiały się nowe przemyślenia i mózgowe ''notatki''. W tej całej burzy mózgów , nie zauważyłam że mocno świeci moja zawieszka przy obroży ; korona.
<Hitachi,chętny?>

Od Hitachi,,Zachowaj rozum cz.1''(cd.Ifus)

Od pewnego czasu zauważyłem,że w mojej siostrze zaczyna się bujać coraz więcej basiorów.Wkurzało mnie to.A ona jak jakaś księżniczka z paniką zastanawiała się kogo wybrać.Ja miałem jedną,jedyną dziewczynę i było mi z nią dobrze,wiedziałem,że lecą na mnie lasencje,ale co z tego?Mam Daiki.Po lekcjach zatrzymałem ją w drodze do domu.
-Ifus!Poczekaj!-krzyknąłem i do niej pobiegłem.Szła wolnym krokiem,jakby rozmarzona.
-Co chcesz?-po chwili oprzytomniała.
-Musimy porozmawiać.Tak na poważnie.
-Aha.Co chcesz mi powiedzieć?
-Słuchaj:Wiem,że ostatnio masz w jakich basiorach wybierać,ale zrozum...Oni lecą na Ciebie głównie po to by być Alphą!
-Chyba sobie kpisz!Jestem rozważna,a poza tym...To przecież ty zostaniesz Alphą!
-Właśnie,że nie.Jestem całkowicie pewien,że ojciec wybierze Ciebie.Jesteś jego oczkiem w głowie.Tak samo jest u ,,mamusi''.
-Phi,nawet jeśli,to co z tego?Zasługuję na kogoś fajnego!
-Taa,jasne.Zrobi Ci taki dziecko i potem będziesz musiała go poślubić.Jesteś nieroztropna i nierozważna!Nie widzisz,że oni lecą tylko na twoje stanowisko?!Wszyscy w szkole wiedzą,że to ty zostaniesz Alphą!-wykrzyczałem.
-Nie,to nie możliwe!-prawie płakała.
<Ifus?>

Od Scythetrill ''Przygody?...To moja passa! cz 1'' (cd.Indiana)

Pewnego słonecznego , a zarazem zimnego dnia zobaczyłam zarzucającego lasso, Indianę. Podeszłam bliżej. Świetnie wykorzystywał sposób na nudę , zarzucając je na różne gałęzie.
- Hej! - zawołałam.
- Hej - odwrócił się na chwilę , a z pojemnika na strzały wyciągnął ich kilka podłużnych.
Byłam smutna. Tak jak reszta mojego rodzeństwa. Mojego tatę , Swiftkill'a zabił Sazan.Nie ukrywałam smutku. Nie byłam ''obecna w realu'' na lekcjach tylko błądziłam w myślach.
Strzelił kilka razy w wyznaczony punkt.Spojrzał na mnie ukradkiem , zapewne zobaczył zasmuconą dogłębnie minę.
- Czemu jesteś smutna?- zapytał.
- Co? Ja w ogóle się nie smucę - okrywałam słony smutek.
- Nie rób mnie w konia , ok?Widzę że jesteś smutna,nawet to wyczuwam! - podkreślił.
- No dobra , jestem smutna , bo mój tata nie żyje - odpowiedziałam z istnym brakiem nadziei.
Skinął głową.
- Przykro mi. Ale nie powinnaś się obawiać. Jest teraz pod opieką swojego boga żywiołu , tam wysoko - podniósł łeb.
Zrobiłam to samo.
- MASZ CHYBA RACJĘ.... - przyznałam.
<Indi?>

Od Oceani "Już nic nie poradzę cz 1"(cd.Midnight)

Nie mogłam już wytrzymać.Zbliżał się ślub,a ja tego nie chciałam!Nadszedł dzień ślubu.Matka na siłę ubrała mi suknię ślubną i zaprowadziła do altany,na której miał się odbywać ślub.Po długim czasie Nimfa prowadząca zadała pytanie: -Oceania,czy chce wyjść za boga Lasu? -Nie!!!!!!!!-krzyknęłam i uciekłam ze ślubnego kobierca zapłakana.Wraz z Galactico teleportowałam się na tereny watahy,do mojej jaskini i przemieniłam w wilka.Z pewnością nie wiedzą gdzie znajduje,ale będą mnie szukać.Jednak nigdy nie wpadną na pomysł,żeby szukać mnie u wilków.Westchnęłam z niewielką ulgą. -Nie powinnaś tego robić.-powiedział mój koń z poważną miną. -Być może.Nie obchodzi mnie to.Już nic nie poradzę. -Oceania,jak ty to możesz traktować tak lekceważąco?! -A co jeśli to był bogin,a nie bóg?!Mogło tak być. -No w sumie...nie mieliśmy dowodów,że to bóg Lasu.-zaczął się zastanawiać.Wtedy usłyszałam znajomy głos...To Midnight!Przechodził obok mojej jaskini!!!Pewnie myślał,że go rzuciłam...Miał do tego powody,ale ja naprawdę nie chciałam go rzucić!To matka mi kazała!Wyskoczyłam z jaskini i rzuciłam mu się na szyję.

niedziela, 12 października 2014

Od Pesuto (cd.Nick/ Lilly)

- ekhem. - odchrząknąłem i spojrzałem nienawistnie w kierunku basiora. - raczyłbyś może zauważyć, że w tym oto momencie ta dama ze mną rozmawia, a niegrzecznym jest przerywanie komuś rozmowy panie....? - wydukałem, z trudem zachowując formalny i neutralny ton. Miałem ochotę rozszarpać tego wilka, za tę jego grzywkę.

Od Lilly (cd.Pesuto)

Jakiś basior przygwoździl mnie do ziemi.
-Ekhem...- zrobiłam poważną minę.
Nieznajomy basior ze mnie zszedł.
-Przepraszam-  zarumienił się.
- Nic nie szkodzi. Jesteś nowy?- zapytałam.
-Tak. Mam na imię Pesuto-  oznajmił.
- A ja Lilly. Myślę że dobrze ci będzie w naszej watasze-  usmiechnelam się.
- Bez wątpienia- przyznał.
Zza wzgórza wyszedł Nick.
- Kto to Lilly?- zapytał "obcinając"  Pesuto
- To Pesuto. Nowicjusz- wytlumaczylam. - Mam ci coś do pokazania,prędko! - zawołał Nick.
Chyba specjalnie chciał odciągnąć mnie od rozmowy z Pesuto.
<Pesuto?>

Od Pesuto (cd chętna wadera)

Co ja z nią miałem. - Vahranim, Zu'u praag hi! - wykrzyknąłem z całą mocą. Zaraz obok mnie pojawił się wilczy demon, spowity w mgłę. - Witaj Panie. - klęknął przede mną. - Czego sobie życzysz, panie? -spytał uległym głosem. - Księżniczko, to jest Vahranim, demon medycyny. Zajmie się Twoją łapą. - następnie zwróciłem się do demona- Ulecz jej łapę i wracaj do domu.- rozkazałem mu. - Księżniczko, mam nadzieję, że chociaż do jutra będę miał z Tobą spokój. - oddaliłem się od Vapper. Miałem ochotę zapolować. usłyszałem jakiś szelest w krzakach, skoczyłem więc tam. Okazało się, że przygwoździłem do ziemi jakąś waderę.

Od Vapper "Niegrzeczna cz 6"(cd.Pesuto)

-Ale...- przerwał mi.
-Teraz!!!-krzyknął.
Nie wiedziałam co się dzieje ale instynkt kazał mi uciekać. Bieglam przez gąszcze. Przypadkowo nie przeskoczyłem przez jeden korzeń i mocno zranilam sobie tylną łapę.  Z wykończenia, poszłam wolnym truchtem dalej.
Miałam dość . Padlam wykończona na zimny śnieg.  Ustal przede mną Pesuto.
- Co to robisz?-zapytałam.
-Nie trudno znaleźć się po krwistych śladach- spojrzał na moją łapę,
Wycofał się powoli.
- Zostawisz mnie z łapą w takim stanie?!
<Pesuto?>

Od Pesuto "Niegrzeczna cz 5"(cd.Vapper)

- Kobieto! Co ja z Tobą mam?! Dlaczego w ciągu jednego dnia, potrafisz tak bardzo uprzykrzyć mi życie?! Najpierw gapisz się na moją "twarz" , potem pyskujesz, następnie robisz sobie ze mnie żarty, a teraz uprzykrzasz mi życie! Ogarnij się kobieto! - byłem tak wkurzony, że przestałem panować nad mocą toksycznych oparów. Dopiero, gdy zielony dym zakłębił się pod moimi stopami, uświadomiłem sobie, co się dzieje. Powstrzymałem zaklęcie, ale mgła, która zdążyła się wydostać mogła narobić mnóstwo szkód. -Uciekaj stąd! Natychmiast!- krzyknąłem w geście przerażenia>