wtorek, 30 września 2014

Od Oceani ,,Jak kryształ lodu cz 1''

Pływałam sobie w mojej jaskini,gdy postanowiłam-udam się na małą samotną wycieczkę.Przeszłam całe tereny watahy,aż za śnieżny las.Za śnieżnym lasem był kryształowy wodospad i ogólnie było bardzo zimno.

Z wody wyłoniła się lodowa nimfa:


-Co robisz w naszym królestwie,Oceania?!-spytała zdziwiona.
-Ja tylko tak chodziłam...
-Trudno.Skoro tu dotarłaś,to znaczy,że ktoś Cię d nas przysłał.Pewnie Twoja matka,tak...
-Ale jak to?!Przecież ja już jestem syreną!Nie mogę być nimfą!
-Owszem.Wybieraj:syrena czy nimfa?-trudny wybór.Trudna decyzja.Żal mi było kochanej wody,żal kryształowego lodu.Co robić?!
<C.D.N.>

Od Rose ,,Wyjazd cz 2'' (cd.Emmet)

-To świetny pomysł!Tylko...nie wiem co na to Origa i Francesca...
-Znowu o nich?Rose...Kiiyuko...?!
-Mów mi dalej Rose.Dobrze,dla Ciebie,dla Was...pojedziemy razem w 4.Bez dziewczyn.-westchnęłam.
-Wiesz,co?Może znajdę nam miejscówkę?-olśniło mnie.
-Jak chcesz,ale uzgodnij to później z nami i z dziećmi...im też musi się podobać.-małe ukradkiem nadstawiały uszu.
-No co tak nasłuchujecie?Napiszecie kartkówkę i wybieramy się na wycieczkę.-zaśmiałam się.
<Emmet?>

Od Midnight'a ,,To niemożliwe cz 6'' (cd.Octavius)

-Musisz się za mną gdzieś wybrać-powiedziałem.
-Ale gdzie niby?!-zapytał zdziwiony.
-Bardzo daleko!!!-krzyknąłem i złapałem go za łapę.
Teleportowałem się przy tym ON ruszał się jak chole**. Gdy byliśmy na miejscu miałem ogromną ranę.
-No i gdzie się nas zaprowadziłeś?!-krzyknął ale się uspokoił gdy zobaczył moje zranienie.
-No to ci wytłumacze... masz w SERCU połowe kamienia a ja mam drugą połowe i aby przejść przez tą głupią barierę musimy razem przejść.. rozumiesz?
-Ale jaką bariere?!-zapytał zdziwiony.
-Taką dużą i niewidzialną-zaśmiałem się.
No to się zgadzasz?
-Okej...- nie zdążył odpowiedzieć bo wrzuciłem go do bariery. Byliśmy na miejscu wyglądało to tak:

Zamieniłem się w takie COŚ!!! jest to moja zła strona (wysłannik nocy)
-Co zdziwiony?!-zapytałem Octaviusa który stał jak wryty.

Od Silyen ,,Nio cz 2'' (cd.Indiana)

- A , właśnie . Widzę że jesteś wężem z gatunku Eurgena philociotus. Inaczej żmija syjamska - popatrzyłam wyraźnie na węża.
- Ty się lepiej znasz na mnie niż ja na sobie... - przekręcił łbem.
- Ja mam innego ulubieńca - pokazałam na moje ramię.
Na nim siedział mój Gekon Chiński. Jest niegroźny , ale jak ugryzie może wdać się duże zakażenie gdyż ma bardzo dużo bakterii w pysku.
- Jak ma na imie? - spytał Indi.
- To jest Ahira, mój gekon chiński - pochwaliłam się.
Wąż Nio przez chwilę syknął. Aihira popatrzyła się na niego pomaranczowymi oczyma.
- A zresztą , nie przyszłam tu pochwalić się zwierzakiem.
Indi postawił uszy,
- Moją najlepszą kumpelą , jest Scyti... Wyjawiła mi tajemnicę , ale nie mogę jej ukrywac... Ona się w tobie podkochuje. I przepraszam ! Ale sumienie mnie bardzo tarło - powiedziałam.
Byłam bardzo nieśmiała w tej chwili i żałowałam że to powiedziałam.
<Indiana?>

Od Indiany ,,Nio cz 1'' (cd.Silyen)

Nio był całkiem fajny,ale wciąż nie wiedzieli o nim rodzice.Bawiliśmy się,gdy się nam nudziło.Pewnego razu zauważyłem Silyen skradającą się pod wodospad,do mnie.
-Tym razem już mnie nie zaskoczyłaś!-obróciłem się,a za mną Nio.
-Cześć Indi...Co to jest?
-A raczej kto.Jestem Nio.-syknął.
<Silyen?>

Od Emmet'a ,,Wyjazd cz 1'' (cd. Rose)

Ostatnio czułem że nasza rodzina spędza ze sobą zbyt mało czasu.
Gdy szczeniaki wróciły ze szkoły , przywitałem je u progu jaskini.
- Hej, chcielibyście gdzieś pojechać? Na przykład na wczasy , nad piękne morze lub góry - zaproponowałem.
- Jak , nie będziemy mieli szkoły to tak! - skoczył w górę Ass.
- Ja nie wiem. Mamy jutro kartkówkę , a muszę sprawdzić jak mi pójdzie!- uspokoiła go Silyen.
- No weź , ty z każdego przedmiotu masz szóstkę! - odpowiedziała Aurora.
- No,. dobrze uspokójcie się - wyrwałem ich z malutkiej kłótni.
Do jaskini weszła Rose. Ciągnęła za sobą dużą zwierzynę.
- O Rose! - podbiegłem do niej.
- Co się stało? - powiedziała spoglądając na to , jak dzieci jedzą sarnę.
- Właściwie to nic. A nie chcesz gdzieś jechać...Na taki wyjazd? Byśmy spędzili razem ze sobą więcej czasu i oczywiście , Silyen,Aurora i Assuva..Będą zachwyceni! - zaproponowałem.
Szczeniaki udawały że nic nie słyszą , ale uważnie wystawiły uszy do słuchania.
<Rose?>

Od Scarlett ,,Straszliwa Wiadomość''

Szczeniaki poszły do szkoły a ja jak zwykle poszłam do gabinetu lekarza.
Gabinet lekarski nie jest jakoś wymyślnie umeblowany. Przy drzwiach znajduje się biurko zwykle pokryte stertą jakiś papierów (karty zdrowia i inne ). Przy biurku znajdują się półki z przeróżnymi eliksirami i lekami o przedziwnych nazwach. Znajdują się tam też takie rzeczy jak strzykawki i narzędzia chirurgiczne. Ściany są pokryte biało-seledynową tapetą. Przy jednej z nich jest szpitalne łóżko.
Popatrzyłam na plakaty układów pokarmowych wilków i tak dalej. Swiftkill'a nie było już 2 dni.
- Czy powinnam się martwić? - zapytałam sama siebie.
Sprintem do gabinetu wleciała Barbara.
- Witaj....Scarlett... - powiedziała jąkając się.
- Witaj Barbaro. Czy coś się stało ? - przymknęłam oczy.
- Tak... - podrapała się za uchem.
- Wiem że jest coś nie tak... - nie dawałam za wygraną.
<C.D.N>

Od Emmet'a ,,Pamięć Absolutna cz 17''

- A ktoś może mnie jeszcze raz wysłuchać!? Po pierwsze , wymknęła się z domu , i sądzę że mnie zdradzałaś! CO PROSZĘ Z TYM WILKIEM KTÓRY SIĘ DO CIEBIE PODWALAŁ?! Miałem dość , najpierw zapominasz a potem mnie wyzywasz , a na końcu rozumiesz że masz jednak rodzinę!Zobacz jak to brzmi! Myślałem , że mnie kochasz , kochasz nasze dzieci ale się myliłem. Byłaś kimś innym. I miałaś inne życie. Widocznie taką jaką byłaś , lepiej nią zostań! Chcesz tylko mojego cierpienia , i łez po tym? Wiesz jak mnie wzięło to za serce? Nikomu już nie zaufam ! - okryłem się łzami.
<THE END , jak chcesz dokończyć to proszę ;-;>

Od Kiiyuko,,Pamięć absolutna''cz.16(cd.Emmet/Octavius)

Niestety Octavius zapomniał,że jako agentka jestem uczona takie bariery pokonywać-znowu się do niego zbliżyłam.
-Fajnie,że tak sobie rozmawiacie,ale nikt nie usłyszał MOJEJ wersji zdarzeń,a to chyba jak wiem jak było naprawdę.
-W takim razie opowiadaj co masz na swoje usprawiedliwienie.-westchnął Alpha.Zaczęłam opowiadać.
-Gdy się urodziłam nie miałam wyboru co do mojego życia-moi rodzice byli agentami i zgodnie z tradycją też musiałam nim być.Pięłam się po stopniach sławy,aż w końcu dostałam poważną misję:śledzenie waszej watahy.Musiałam przyjąć misję.Nie pracuję dla zła,lecz dla dobra,a krążyły pogłoski,że chcecie zniszczyć wszystkie watahy wokół.No więc podjęłam misję.Ale gdy na nią szłam ktoś mnie zaatakował.Straciłam pamięć.Poznałam Emmet'a,założyłam rodzinę,urodziłam dzieci.Żyłam normalnie póki jeden z WOS mnie nie złapał.Złapał mnie,wymazał pamięć o waszej watasze,o mojej rodzinie i umieścił dawną pamięć.Od tamtej pory NIC nie pamiętałam o mojej rodzinie.Niestety Emmet widać-nie ufał mi nigdy i uznał,że po prostu się zmieniłam.Taa,tak z dnia na dzień...Nawet nie próbował odgadnąć co się ze mną dzieje.Nie pomógł mi,kiedy najbardziej tego potrzebowałam.Mało tego!Na dodatek dotkliwie mnie pobił,że nawet zemdlałam.Proszę oto guzy i krwiaki,które mi narobił,gdy powiedziałam,że go nie znam!A cóż byłam winna,kiedy ktoś wyssał mi pamięć?!To tak jakby uwierzyć obcemu wilkowi,którego twierdzisz,że nigdy nie widziałeś!Na szczęście dzięki temu odzyskałam pamięć.Dzięki temu uderzeniu w głowę.A musiało być naprawdę mocne i bolesne,skoro coś mi się odblokowało w mózgu.-powiedziałam powstrzymując łzy.Wskazałam na pulsujące guzy i krwiaki.Octavius zaniemówił.Miał już coś powiedzieć,ale ja to zrobiłam:
-Proszę bardzo,wydal mnie z watahy.Trudno.Weź rozwód ze mną i z Emmet'em,bo nie widzę przyszłości tego ,,związku''-gdy ktoś kogoś kocha i obiecuje mu pomocność,zaufanie i miłość nie bije dotkliwie nie winnej osoby i nie pluje jej w twarz.A on tak zrobił.Jednak-dzieci nie dam sobie odebrać.Co to to nie!Dla takie niezrównoważonego?!A co,jeśli mu coś odbije?!O dzieci będę walczyć,a z watahy-proszę bardzo możesz mnie wydalić.-tym razem powiedziałam to z zupełnym spokojem.
<Emmet?Octavius?>

Od Swiftkill'a ,,Mordercza wyprawa cz 2''

Podążałem tylko wyczulony na instynkcie. Oczywiście , wiedziałem gdzie mieszka Sazan , ale musiałem uważać na jego strażników. Przekroczyłem teren WZW . Czarny wilk z armi Sazana szedł w tym kierunku. Odruchowo zrobiłem się niewidzialny i wskoczyłem w krzaki. Przeszedł jakby nigdy nic. Odetchnąłem z ulgą. Powoli wkroczyłem do jego zamku. Otworzyłem ''salę królewską''. Te wilki , nawet urządziły dla niego tron ! Była to sala tronowa z czerwonym dywanem i złotymi detalami. Zrobiłem się widzialny i rozglądałem się po sali.
- Czego tu szukasz? - Sazan wyszedł nagle zza tronu.
- Dostałem zlecenie - zawarczałem.
- Słucham uważnie - zakpił.
- Żeby cię zabić... - warknąłem i rzuciłem się na basiora.
Nie był złym przeciwnikiem. Silne i umięśnione ciało mordercy przeważało nad moją wielkością. Uderzyłem go w oko z całej siły z łapy.
- MOJE OKO! - zajęczał.
Sazanowi , rany się nie goiły.
- Po tobie!- dodał i z całej siły ugryzł mnie w kark.
Co poczułem to tylko okropny ból. Zostałem pogrążony w niezliczonym śnie.
Obudziłem się w chmurach. Brama która tam stała się otworzyła. Zobaczyłem wilcze anioły. Byłem jednym z nich. W dole widziałem jak Scarlett bawi się ze szczeniakami.
- Przepraszam... - wyszeptałem.
[*]

Od Jennifer, Natashy, Bloody Mary i Benia (1,cz i ostatnia)

Postanowiłam odejść z watahy. Wszystkie moje wilki uśmiercam: - Bloody Mary - Natashę - Jennifer - Benia [*] [*] [*] [*] Żegnam.

poniedziałek, 29 września 2014

Od Emmet'a ,,Pamięć Absolutna cz 15 '' (cd.Rose(Kiiyuko) )

- O nie ! Ja wygram , bo ty odeszłaś od dzieciaków , ty mnie zostawiłaś ! Tak jak dzieci! Wszystko im powiedziałem i nie chcą cię znać! - wybiegłem z jaskini i zrobiłem pole siłowe by nikt mi nie przeszkadzał.
- Ty się dobrze czujesz? - spytał przerażony Akela.
- A nie widać!? - wrzasnąłem.
- Nie... - wbił wzrok w ziemię.
- Masz rację Em - podlizała się Nagini.
- To głupie i nierozsądne dziewuszysko jeszcze poczuje że ma odciętą głowę moimi jak metal twardymi i mocnym pazurami! - zaśmiała się ironicznie.
Tsa...Wspominałem że jest szurnięta? To teraz wiecie.
- Nie będzie to potrzebne Nagini. Sam sobie poradzę. - usiadłem na progu jaskini.
***
Polowałem gdy właśnie znowu stanąłem oko w oko z tą poje**** waderą.
- Co ? Jeszcze ty !? - zawarczałem.
Nagle zjawił się Octavius.
- O co chodzi - spytał.
Zjawiły się kolejny raz jej koleżaneczki.
- Kii! - zawołały.
Octavius prędko do nich podbiegł.
- CO WY ROBICIE NA TERENIE MOJEJ WATAHY I TO BEZ POZWOLENIA!? - zdenerwował się do reszty.
- LALALALAL nic nie słyszę - jedna z nich zatkała uszy.
- Idziesz Kii? - zapytała druga
- Jaka Kii? - Octav nic nie rozumiał.
- Ja rozumiem - wyrwałem się i wytłumaczyłem wszystko Octav'owi i z wyrzutem patrzyłem na te le***.
- Na to co wychodzi , Emmet ma prawo na opiekę nad nimi - oznajmił.
- CO!? - krzyknęła ''Rose''.
- No...Tak. Zgodnie z prawem jesteś z niej wyrzucona , gdyż należysz do tajnej organizacji , i śledziłaś naszą watahę. Czyli jesteś z niej WYDALONA! - Octavius wytworzył ogromne pole siłowe i odepchnęło wadery na granicę watahy. W dodatku postawił tam pole siłowe , by znowu nie psuły pogodnego dnia.
- Przykro mi - położył mi łapę na mojej łopatce.
Zdjąłem jego łapę z mojej łopatki i ze spuszczonymi uszami poszedłem po dzieci do szkoły.
- Ale szczenięta są twoje. Złamała prawo i NIE MA PRAWA ci ich odebrać - powiedział za mną.
To był jeden plus.
<Rose?Kiiyuko? >


PS. Małe info. PRZECZYTAJ regulamin. Pisze że ma byc jedno za cenzurowane przekleństwo na jedno opowiadanie! Zrobiłam tak samo jak ty , bo jak ty tak zrobiłaś więc ja też. I jeszcze jedno. Mam dość tego ''melodramatu'' i nie widzę tu dobrego zakończenia. Zrób coś z tym!

Od Kiiyuko,,Pamięć absolutna''cz.14(cd.Emmet)

-Eeee...rzuciłem Tobą o drzewo.
-I tak też się spodziewałam du*o!Na szczęście dzięki temu w pełni odzyskałam pamięć!Bo miałam wymazaną o ,,naszej rodzinie''której już nie ma!-z hukiem rozbiłam najbliższą ramkę z naszym zdjęciem ,,rodzinnym'' i rzuciłam w niego resztkami ramki.
-Uważaj lepiej!
-Bo co?!Damski bokser się znalazł!Nie myśl,że Ci to ujdzie na sucho!Jesteś chory psychicznie!Będę walczyła o prawda do opieki nad dziećmi!-po chwili z krzykiem dodałam.Wybiegłam z jaskini ,,Emmet'a''.Co on sobie myśli?!Że jak mnie pobił,to jeszcze teraz mi zrobi łaskę?!Co to to nie!Na zewnątrz czekały już na mnie przyjaciółki.
-Nie martw się,Yuko.Pomożemy Ci wychować małe.-przytuliły mnie.Cieszyłam się,że mogę na nie liczyć.A niech ten cały ,,Emmet'' nie myśli,że jak mnie przeprosi to znowu mu dam du*y!Ta,i co jeszcze?!Głupek.
<Emmet?>

Od Emmet'a ,,Pamięć Absolutna cz 13'' (cd.Rose)

Pewnego razu znowu spotkałem tą głupią i nienormalną i popie*** ''Kiiyuko''.
- I co? Znudziło ci się Yuczko w WOS'ie? - zadrwiłem.
- Nie odzywaj się do mnie sz***! - warknęła.
- Uważaj , bo jak się wkurzę - zaostrzyłem pazury o drzewo.
Przyszły jej ''koleżaneczki''.
- I to jest wielka lojalność? Jak nie to jest coś ze mną nie tak - dodałem wystawiając niezniszczalne i najostrzejsze pazury .
- Co , chyba nie chcesz skrzywdzić pań!? -zaśmiała się jedna.
- Obyś się ku*** nie zdziwiła !- wrzasnąłem.
Trochę się przestraszyły. Ta parszywa Kii się na mnie rzuciła. Nie dawałem za wygraną. Przypadkowo uderzyłem ją głową o drzewo. Zemdlała.
Obudziła się po chwili.
- Eeee...Co się stało? - powiedziała zdezorientowana.
- Emmet? - zapytała.
- Co się właściwie stało kochanie? - znowu dodała.
<Rose?>

Od Kiiyuko,,Pamięć absolutna''cz.12(cd.Emmet)

-W takim razie spier*alaj hu*u!-krzyknęłam za nim wściekła.Co on sobie wyobrażał?!Że dałam du*y takiemu prostakowi?!No to chyba jakaś kpina!
-Spokojnie,on jest chory psychicznie-pocieszała mnie Origa.
-Nie pocieszaj mnie!To smark i nic więcej!Chodźmy,dziewczyny.-złapałyśmy się za łapy i wróciłyśmy do naszej bazy.Niech mnie teraz szuka ta du*a.I tak beze mnie tego żałosnego ,,rozwodziku''nie weźmie.Widać,że do nigdy nie byliśmy razem.Ja mam swój unikalny,zadziorny charakterek.a on szuka tylko potulnej sprzątaczki.Co to,to nie!Nałożyłam 2 tonę tuszu do rzęs i pudru.Postanowiłam-odbędę kolejną misję.Ale jeszcze nie teraz.Pracowanie dla WOS to czysta przyjemność!
<Emmet?>

Od Emmet'a ,,Pamięć Absolutna cz 11'' (cd.Rose (Kiiyuko) )

- Nie nie rozumiem!? Ja ci dam nic nie rozumiem! - miałem dziwny odruch mordercy.
Popatrzyli wszyscy na mnie ze zdumieniem.
- Nie będziesz ranić już więcej naszych dzieci! I od tej chwili moich bo oficjalnie biorę rozwód ! - uderzyłem łapami w ziemię. Jej odłamki był wszędzie.
- Idziemy ! - przekręciłem łeb i pchnąłem nosem Silyen w stronę jaskini.
Szczeniaki zaczęły płakać , ale od tej chwili byłem samotnym basiorem wychowującym 3 szczeniąt.
- Jak można być taką pesymistką! - warknęła Nagini i poszła za mną.
Akela mrugnął oby dwoma oczyma. Jeszcze do niego nie dotarło co się stało.
W jaskini byłem ja i pozostali. Odwiedzili mnie tylko na dwa dni.
- Nic ci nie jest Emmet? - ziewnął Akela.
Była już noc, a Nagini i szczeniaki już spały.
<Rose?(Kiiyuko?) I co ? Emmet też może!>

Od Kiiyuko(Rose),,Pamięć absolutna''cz.10(cd.Emmet)

-I pstro.-zgromiłam go spojrzeniem.Szczeniaki mogły to odegrać.
-No chyba mu nie wierzysz?-zaśmiała się Origa.
-Nie wiem czy mogę komukolwiek wierzyć...
-Słuchaj,Yuko.Miałam Ci nie mówić,ale...przywrócono Ci dawną pamięć.5 dni temu-wtedy,gdy bolała Cię głowa.Ale za to nie pamiętasz niczego ze swoją ,,rodziną''.
-Co?!-już nic nie rozumiałam.
-Mamusiu,co się dzieje?-szczeniaki patrzyły na mnie zdezorientowanym wzrokiem,a w oczach kręciły im się łezki.Było mi ich żal,ale nie miałam podstaw by komukolwiek wierzyć.
-Nic nie rozumiem.-wzruszyłam ramionami.
<Emmet?>

Od Emmet'a ,,Pamięć Absolutna cz 9'' (cd.Rose(Kiiyuko) )

- Ja ci wytłumaczę ! - warknąłem.
Pobiegłem po szczeniaki. Były u Alf , na pidżama party.
- Dzieci! Mama się odnalazła! - krzyknąłem i wszedłem do jaskini bez pukania.
Zaciekawiony Octavius wyjrzał za ściany.
- Później ci wytłumaczę , Octav - szczeniaki poszły za mną. Były wesołe że ich ''mama'' wreszcie je przytuli i pokocha.
Doszliśmy do miejsca gdzie była ta cała wilcza ''pielgrzymka''.
- Mama! - krzyknęła Aurora i mocno przytuliła ''Rose'' , tak jak reszta gromadki.
- I co ?! - posłałem jej piorunujące spojrzenie.
<Rose?(Kiiyuko(?>

Od Kiiyuko(Rose),,Pamięć absolutna''cz.8(cd.Emmet)

Nie znałam tego gościa i niech mi wciska kitów,że mam jeszcze dzieci!To już przesada.Za mną pobiegła Francesca(tak wygląda)


Odezwali się przyjaciele basiora;
-Witaj,Emmet,to przypadkiem nie jest twoja żona Rose?
-Jest,owszem.-westchnął.Francesca wyszeptała:
-Chodź,Yuko.Nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy.-pociągnęła mnie za łapę.W krzakach już stała Origa:


-Wiecie,ja muszę się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.-spojrzałam podejrzliwie na basiora i jego przyjaciół.

Od Emmet'a ,,Pamięć Absolutna cz 7 '' (cd.Kiiyuko (Rose) )

- Nie wrócisz do szczeniąt? - zawarczałem gniewnie.
- Nie wiem w ogóle o czym mówisz - odwróciła się.
- Tak , niby nic nie pamiętasz? Nawet Silyen.Aurory. Assuvy. Nie poznaję cię - spaliłem na pomocą światła dziennego wszystkie rośliny w okół mnie.
- Ja nic nie pamiętam i tak! - była coraz bardziej wkurzona.
- Teraz oczywiście będę musiał wychowywać je sam,a ty będziesz wykonywać misje przeciwko naszej watasze! - wkurzyłem się jak nigdy.
Przybyli w te rejony moi dawni przyjaciele gdy byłem jeszcze Zeke'em.
 
Był to Akela i Nagini.
<Kiiyuko?(Rose)?>

Od Kiiyuko(Rose),,Pamięć absolutna''cz.6(cd.Emmet)

Spojrzała lekceważącym spojrzeniem na ich obu spod ,,tony''tuszu do rzęs.Deviant'owi i tak zawsze się goiły rany,nawet bardzo poważne.Nie miałam ochoty gadać z tymi zboczeńcami,co niby się o mnie biją.Ten niebiesko-czarny był przystojny,ale go nie znała,z kolei Deviant nie był po prostu w moim typie.Poszłyśmy z Francescą dalej.
-Wiesz...szef chce Cię widzieć.-wyszeptała mi do ucha.Poszłam więc do niego.
***
Tak wygląda:


-Witaj,szefie czego ode mnie chcesz?
-Masz kolejną misję.
-Co?!Przepraszam,ale muszę jeszcze się otrząsnąć z tego wszystkiego.Przyjdę ponownie gdy będę gotowa na misję.-powiedziałam.Szef złapał mnie za łapę,po czym szybko mnie puścił.Jakby chciał coś zrobić,ale brakowało mu odwagi.Postanowiłam wrócić do tego czarnego zboczeńca.Raczej nie wymyślił sobie bajeczki o mnie na żarty.Spotkałam go w lesie.
<Emmet?>

Od Emmet'a ,,Pamięć Absolutna cz 5'' (cd.Rose(Kiiyuko) )

- Co?! - nic już nie rozumiałem.
- To ja Rose! Jesteś moją partnerką i mamy trójkę szczeniąt , Aurorę,Assuv'ę i Silyen! Nie poznajesz nawet mnie!? - zadygotałem aż.
- Co? Nie ! Zostaw mnie gościu! - warknęła.
Zza krzaków wyszły jakieś wilki. Dwie wadery i jeden basior.
- Nic ci nie jest żabciu? - podszedł do Rose.
- CO , TY DO NIEJ POWIEDZIAŁEŚ!? - rzuciłem się na niego.
To nie była już zabawa. Gryzłem go i drapałem pazurami , ile mam sił w wilczej duszy. Jeden nieostrożny ruch i dźgnąłem o w oko.
- Moje oko!!!!! - zawył z bólu.
Jego oko nie można było już nazwać okiem. Trzymał się impulsywnie za ''oko''.
<Rose?(Kiiyuko)>

Od Kiiyuko(Rose),,Pamięć absolutna''cz.4(cd.Emmet)

Otworzyłam oczy.Czułam się jak po kacu(XD).Kompletna pustka w mózgu.Nie pamiętałam NICZEGO związanego z moją rodziną.Tylko życie związane z moją misją,pracą.Jakaś pielęgniarka otworzyła drzwi do mojej sali w której leżałam.Wbiegła do niej gromadka wilków,w tym moja przyjaciółka-Francesca.
-Kiiyuko!Wróciłaś!-objęła mnie po przyjacielsku.Za nią wbiegła reszta moich znajomych.W tym Deviant.Przewróciłam oczami.Zawsze mnie podrywał.
-Cześć kochana.-pocałował mnie w łapę.
-Wynocha skurczy*yku!-krzyknęłam.Zachichotałyśmy z Francescą.
-Kiiyuko,wróciłaś!I twój nieugięty charakterek!-zaśmiała się Sakura.
***
Szłam przez las.Wtedy spotkałam jakiegoś basiora.Minęło 5 dni od mojego ,,kaca''.
-Rose!Gdzie się podziewałaś?!-krzyknął z rozpaczą.
-Nie znam Cię,gościu!Spadaj,bo zadzierasz z niewłaściwą waderą!
<Emmet?>

Od Rose ,,Pamięć absolutna''cz.3

Obudził mnie desperacki krzyk Emmet'a.
-Rose!!!Obudź się nareszcie!!
-Co się stało?-otworzyłam zaspane oczy.
-Spałaś twardo jak kamień,a w dodatku krzyczałaś przez sen.Martwiłem się.
-Nie powinieneś.Idę nazbierać jagód.-oświadczyłam spokojnie,chodziarz wcale nie byłam spokojna.Moje sny zawsze są prawdziwe,ani razu mi się jeszcze nie zdarzyło,by sen nie był prawdą.Jednak ten to jakiś kompletny absurd!Miałabym mieć na imię Kiiyuko i pracować dla WOS?Ale właściwie...skąd ja znam tę nazwę?!Nigdy jej nie słyszałam,a jakby doskonale wiem co to jest.Coś czułam,że wraz z moim snem jakby przywróciłam sobie jakieś wspomnienia do głowy.Ale jakie?!Przecież zawsze byłam Rose!Do kogo mogłam się z tym zwrócić?!Do kogo?Szłam samotnie przez las nie wiedząc co dalej robić.Odruchowo poprawiłam fryzurę.Przyszła mi myśl:,ale właściwie dlaczego ja poprawiam tę fryzurę?!Przecież tu nikogo nie ma!''.I wtedy zza krzaków wyskoczył jakiś basior.


-Kim jesteś?!-wystraszyłam się.
-Spokojnie,agentko 008,Kiiyuko.Jestem Deviant.
-Nie znam Cię.I nie jestem żadna agentka 008!
-Spokojnie.Wszystko to co myślisz,że pamiętasz jest fikcją.Wszystko to nie jest prawdziwe.Straciłaś pamięć podczas misji.Twój cały świat nie jest twoim światem.Nadążasz kotku?Przyszedłem,by pomóc Ci odzyskać utraconą pamięć.Chodź za mną.-zamurowało mnie.
-C-co?!Nie,to nie możliwe!I nie mów do mnie kotku gościu!-dalej już nic nie pamiętam.Obudziłam się w jakiejś sali.Otworzyłam oczy.J-jestem Kiiyuko...J-jestem agentką...008.
<C.D.N.

Od Dakoty ,,Nowa cz 1'' (cd.chętny)

Dołączyłam ostatnio do watahy brata. A niedawno byłam jeszcze w innej! Musiałam poznać wszystkich na nowo. Wydawali mi się przyjaźni. Zadomowiłam się w mojej nowej jaskini. Było w niej naprawdę fajnie. Poszłam na pierwszy samotny spacer. Gdy tak chodziłam sobie bez celu , na drodze zobaczyłam piękny miecz. Podbiegłam do niego szybko. Przegryzłam z radości wargę. Gdy miałam już go podnieść z ziemi coś mi się wkradło do ciała. Było to jakieś obce ciało , należące do otchłani. Nie pamiętam co się wtedy stało. Obudziłam się tylko , i jakiś wilk przy mnie stał. Podawał mi w kuble świeżą wodę. Najwyraźniej wypędził demona i mi chce pomóc.
<chętny ktoś?>

Od Octavius'a ,,W poszukiwaniu siostry cz 3''

Zaśmiała się.
- Naprawdę , całe życie cię szukałam - machnęła łapą.
- Ja tak...Jedna na piątą mojego życia bo nawet nie wiedziałem że istniejesz! - odpowiedziałem cały rozbawiony.
Przymknęła oczy.
- Chwilka. To ja mam iść z tobą? To znaczy... Słyszałam że jesteś alfą... - posmutniała.
- Jak chcesz..I tak , jestem alfą. Mam też żonę i szczenięta - rozpromieniłem się.
- Gratuluję - uśmiechnęła się.
- To jak? - wtrącił Karu.
- Chyba pójdę z bratem Karu. - obejrzała się.
Szła w naszą stronę nieznajoma wadera. Zapewne była jedną z członków watahy Karu.
- Dakota? Kto to? - zapytała.
Dakota wszystko jej wytłumaczyła.
- Ja chyba pójdę z Octavius'em. Roanna, będę tęsknić - przytuliła przyjaciółkę.
************
Byliśmy w połowie drogi. Przelecieliśmy 1'5 mili. Jeszcze kolejne pół.
Dakota była z żywiołu słońca i życia. Było to widać jednym okiem.
Śpiewała sobie piosenkę.
- I'm better
So much better now
I see the light, touch the light,
We're together now .
Znałem tę piosenkę znakomicie.
- I'm better
So much better now
Look to the skies, gives me life
We're together now - odjąłem jej słowa i dokończyłem drugą zwrotkę piosenki.
- We've only just begun
Hypnotized by drums
Until forever comes
You'll find us chasing the sun - wyśpiewała dalej.
- They said this day wouldn't come
We refused to run
We've only just begun
You'll find us chasing the sun - śpiewaliśmy na zmianę .
- Oh oh oh oh oh oh
Oh oh oh oh oh oh
Oh oh oh oh oh oh
You'll find us chasing the sun
Oh oh oh oh oh oh
Oh oh oh oh oh oh
Oh oh oh oh oh oh
You'll find us chasing the sun - wzbiliśmy się w górę , jak najbliżej słońca.
- When the daylight's fading
We're gonna play in the dark
Till it's golden again
And now it feels so amazing
Can't see you coming, and
We'll never grow old again
You'll find us chasing the sun - skończyłem pierwszy etap piosenki.
Miała po mnie wystrzałowe śpiewanie (xD). Byliśmy już na terenach watahy.
Szybko poznała Moonlight i resztę naszej gromadki. Jeszcze do końca jej nie poznałem , ale miałem teraz na to dużo czasu.
THE END


Od Octavius'a ,,To niemożliwe cz 5'' (cd.Midnight)

- Nie teraz! - powiedziałem szybko.
- A o się dzieje ! - krzyknął.
Zacząłem biec dalej. Pobiegł za mną. Minąłem zamrożone drzewa i zamrożone jezioro. Nie poślizgnąłem się na nim , gdy przecież byłem synem Bogini Śniegu . Kamień był biały i cały lodowaty. Zamarzła mi prawie cała łapa. Zatrzymałem się. Mid został w tyle , gdyż nie zauważył jeziora i się poślizgnął. Stałem w jednym miejscu.
- Pod śniegiem... - wyszeptałem.
Moje oczy zrobiły się zielone i zgromadziłem energię nocy by roztopić śnieg. Gdy otworzyłem oczy znalazłem się wśród kilku wielkich kamieni.

Na środku okręgu był jeden niski kamulec i na nim wyżłobione zgłębienie. Należało tam włożyć kamień. Raził mnie po oczach i włożyłem go do środka. Zasłoniłem oczy łapą i zamknąłem oczy. Po chwili je otworzyłem. Nic się nie stało. To była połówka kamienia! Byłem wkurzony. Dogonił mnie Midnight i wrzucił tam jakiś odłamek małego kamienia. Zaczęły się kręcić i na wszystkie tereny przeszła wielka ''bariera'' , odczarowująca zamrożone tereny mojej watahy. Rozłożyłem skrzydła. Wszystko w okół było już normalne.
- Uffff.... - starłem pot z czoła.
- Octav? - zaczął Mid.
- Tak...? - zauwazyłem że smok gdzieś zniknął.
- Bo...Może ty wiesz o co mi chodzi , i czy wiesz co to - zawołał.
<Midnight?>

Od Emmet'a ,,Pamięć Absolutna cz 2'' (cd.Rose)

- Co!? To kolejny z twoich żartów?! - warknąłem.
- To nie żarty , zamknięty w sobie pacanie ! - zaśmiała się szyderczo.
- Co!? Jak ttyyy... - wydukałem.
- I jeszcze jedno. Tych szczeniaków też nie kocham - powiedziała z zaciekłą miną.
- Nie rozumiem cię!!!!! - rzuciłem się na nią.
Poniosły mnie nerwy. Później zobaczyłem że chcę zagryźć partnerkę! Ale to nie były żarty. Sądzę że Rose czy ta Kiiyuko mówi prawdę. Przestałem ja drapać pazurami.
- Jaki ty głupi! Popatrz sam na siebie ! - otrzepała futro.
Warknąłem.
- Czemu mi to robisz?! - zadygotałem.
<Rose?Czas się obudzić...>

Od Swiftkill'a ,,Mordercza wyprawa''

Dostałem zlecenie. Miałem zabić , albo trochę chociaż osłabić Sazana. Zlecenia , Octavius mi nie dał. Nie mogę wyjawić tego wilka , według kodeksu mordercy. O ile wiem Sazan jest godnym przeciwnikiem. Nie mam wyboru. Tak , jak nie mogłem powiedzieć Octav'owi że muszę go zabić. Kodeks mordercy jest bardzo pogmatwany i jest w nim wiele zaleceń , jak i pułapek. Jestem przestrzegającym regulamin wilkiem , więc nie złamię zasad. Nie wiedziałem co powiedzieć Scarlett i dzieciakom. I tak wszedłem do ciemnej jaskini.
U jej wyjścia wpadła na mnie Ellytrill.
- Hej tatusiu - uśmiechnęła się.
- Witaj Elly - odwzajemniłem uśmiech.
Chciałem mieć na razie dobry humor , by chociaż jak ulegnę , będą mogły mnie wspominać.
- A wiesz córciu gdzie jest mama? - powiedziałem , nadal wesoły.
- W jaskini. Przygotowuje się do wykonywania funkcji lekarza - wskazała łapą kąt jaskini.
- To ja idę już do szkoły - przytuliła mnie i zniknęła w krzakach.
Wziąłem głęboki oddech , obejrzałem się i wszedłem do groty.
Scarlett właśnie wkładała do torby strzykawki , słuchawki lekarskie i kilka opakowań syropów.
- Kochanie? - zapytałem cicho.
-  Tak? - odwróciła się nerwowo.
- Ja muszę iść. Dostałem zlecenie. Nie wiem kiedy przyjdę - opuściłem łeb.
- Nie wiesz? - wstała.
- Nie... - powiedziałem jakby z czymś w rodzaju smutku.
Pocałowała mnie w policzek.
- Wiem , że dasz radę. Idź gdzie cię poniesie - zawołała.
- Nie zawiodę cię! - wyskoczyłem z  jaskini i wręcz pogalopowałem w kierunku wschodu.
Tam gdzie słońce zaczyna swoją wędrówkę...
<C.D.N>

Od Rose,,Pamięć absolutna''cz.1(cd.Emmet)

Od niedawna zaczął dręczyć mnie mój sekret...sekret,który mnie prześladował i jednocześnie pomagał żyć.Otóż moja ,,historia''nie do końca jest moją historią.Wcale nie mam na imię Rose.Wcale nie byłam siostrą Ilyany.Tak,wszystko co wydawało się oczywiste jest czystym kłamstwem.Wcale nie jestem tak naprawdę słodka i roztropna.Tak naprawdę jestem...szpiegiem.Tak,szpiegiem.Pracuję dla pewnej Wilczej Organizacji Szpiegowskiej-WOS.I to był mój sekret.Ilyana też do niej należała.Tak ogólnie moją jedyną rodziną jest Rainbow.Ale zacznijmy od początku:
Pewnego dnia dostałam misję.Miałam iść na zwiady do Watahy Tajemniczej Nocy.Tak zlecił mi szef.Podobno planowali w niej spisek,który ma zniszczyć wszystkie watahy wokół-misja poważna.Udałam zagubioną waderę,gdy zjawił się jakiś basior.Zaprowadził mnie do celu.Reszta potoczyła się samaartner,to tylko przykrywka.Miałam tam zostać na rok-2.Przy okazji musiałam zostać matką.Bardzo ambitna misja,prawda?Udało się.Wszyscy brali mnie za słodką,niewinną Rose.Jednak minął rok,a ja nie odkryłam żadnego spisku.Ta wataha po prostu była normalna,a ten spisek to tylko plotka.Pewnego dnia zaczęłam szykować się do odejścia i wrócenia z powrotem do WOS.Musiałam jednak wszystkim dookoła przekazać to delikatnie,szczególnie mojej ,,rodzinie''.Udałam się do Emmet'a.
Tak naprawdę wyglądałam tak:


Jedak codziennie się charakteryzuję.Podeszłam do Emmet'a.
-Cześć kochanie.-przytuliłam się.
-Cześć...Rose.Co się stało?
-A czy zawsze musi się coś stać,bym do Ciebie przyszła?
-Nie.Po prostu tego nie robisz.
-Owszem.Zaczynam od dziś.-zaśmiała się niewinnie.
-A tak ogólnie słuchaj:jak chyba odejdę z watahy.
-Co?!-Emmet zerwał się jak oparzony.
-Pstro.Odchodzę i nie obchodzi mnie twoje zdanie.-palnęłam swoim normalnym,szorstkim tonem.O mało się nie zdradziłam.
-Rose,nie poznaję Cię!-w końcu nie wytrzymałam.
-Nie jestem Rose!
-Co?!!
-Jestem Kiiyuko!I nie mów do mnie kochanie!-strzepnęłam ze swojego futra puder-charakteryzację.
-C-c-co?!-patrzył na mnie jakby za chwilę miał zemdleć.
-Tak,kotku.Nie jestem tą głupiutką Rose,za jaką mnie masz.-spojrzałam na niego swoim najlepszym spojrzeniem.
<Emmet?>

niedziela, 28 września 2014

Od Midnight'a ,,To niemożliwe cz 4"(cd.Octavius)

Leciałem i leciałem. Nagle walnąłem w jakąś bariere, bolało mniebardzo, trochę zaskomlałem ale było ok. Popatrzyłem ze była ona niewidzialna ale bardzo mocna i tajemnicza. Zobaczyłem ze w mojejsakiewce jest mała karteczka.-Przecież jej TUTAJ nie było-krzyknąłem. Wyjąłem ją i przeczytałem: Akra sama lita moga tyki rom alb qwerty- był to język nocy i wtłumaczeniu było to tak:Tylko pełny kamień przejdzie przez bariere. Zastanawiałem się przezdłuższy czas i zrozumiałem. Mam połowe kamienia i druga połowa musiprzejść ze mną.- Do drugiej części kamienia!-wydałem komende i znalazłem sie najakims bezludziu. Zła komenda-pomyślałem. Nagle zobaczyłemOctaviusa. -To ma niby być ON?!-powiedziałem w myślach.-No dobra.. trzeba z nim pogadać...-Octavius!!!-krzyknąłem.-Tak?!-odpowiedział trochę zaskoczony.-Musimy pogadać!!!Midnight<Octavius?>

Od Octavius'a ,,W poszukiwaniu siostry''

Szliśmy przez tereny watahy. Czarny wilk , Karu wyraźnie byl trochę zestresowany. Wyglądało na to , że mało samotnych i wędrownych wilków zaglądało w tamte zakątki kraju.
- Jest u nas w watasze tylko 8 wilków - zaczął rozmowę.
Tak rozmawialiśmy sobie. Podeszliśmy bliżej , największej góry w okół całego terenu.
Przy podnóżu góry siedziała żółta wadera , z bujnymi lokami na szyi. Spiczaste uszy i małe czarne łapy. Właśnie na ścianie góry rysowała jakimś kolorowym proszkiem , znaki i symbole. Mówiła coś do siebie.
- Dakota? - powiedział Karu.
Wadera wstała i popatrzyła na mnie z ukosa.

- A kto to? - najeżyła się szybko.
Nie była zbytnio zainteresowana moim przyjściem.
- Jestem Octavius. - podleciałem bliżej.
- A ty Dakota , zgadza się? - podniosłem wzrok.
- Tak... - jej ton głosy był nieco podwyższony.
- A wiesz kim są twoi rodzice? - dopytałem , bo nie chciałem od razu wyskoczyć z wypowiedzią ''Jestem twoim bratem!''. Było by to dziwne.
- Matka to Bogini Śniegu , a ojciec to tak zwany Morru - odpowiedziała ciszej.
Przymykała impulsywnie oczy. Nie ufała mi do końca.
- Oni też są moimi rodzicami... - byłem w tej chwili zestresowany.
- Czyli?...Ty jesteś niby moim bratem!? Tym drugim?! - podskoczyła aż.
Miała podobny charakter do mnie. Wiedziałem od razu że to naprawdę ona.
Przytuliłem on a ona mnie. Karu uronił łzę , ale w skryciu to ukrywał.
- Ale , co tu robisz? - puściła mnie i postawiła duże uszy.
- Ja , właśnie wybrałem się w wędrówkę by cię poszukać! Nie wiedziałem nawet że mam siostrę! - zaśmiałem się.
- I to dla mnie? - nie wierzyła
- Tak... Bym nie mógł usiedzieć w miejscu z myślą że nie znam mojej siostrzyczki ! - zawołałem.
<C.D.N>

Od Benia " Życzenie " c.d Indiana

Szłem sobie obok wodospadu i śpiewałem to co godzinami na lekcjach:

"Dobre dzinsy, tylko dobre dzinsy, naturalny haj, tylko dobre dzinsy,
Dobre dzinsy, tylko dobre dzinsy, my palimy ziomuś tylko dobre dzinsy"

I tak w kółko. Wpadłem na Indianę.
- Siema stary - powiedziałem
- Co ty śpiewasz? - zapytał z śmiechem
- Hehehe, dobre geesy XD - odpowiedziałem - Tylko żeby nikt się nie czepiał mówię dzinsy huehue

< Indiana? >

Od Mell "Anti-Mell cz.3" (cd.Bloody Mary)

- OO kogo ja tu widzę - uśmiechnęłam się ironicznie - Marysia odwiedziła las ? - jak miło
- Nie odzywaj się tak do mnie smarku - zmieniła się w wilka
- Po co tu przyszłaś? - zmarszczyłam czoło
- Mogę chodzić gdzie chce a ciebie nie powinno to obchodzić - parsknęła
- Skoro tak uważasz - zaczęłam odchodzić
- A ty gdzie uciekasz? - krzyknęła za mną

<Bloody Mary? sorry brak weny..>

sobota, 27 września 2014

Od Octavius'a ,,Odnaleźć siostrę cz 1''

Z mojego snu wynikało że moim ojcem nie był Sazan. Jest to w swojej osobie , jeden i jedyny Morru ! Hitachi miał poroże , jak Morru. Było tu bardzo oczywiste, niektóre moje sny są prorocze , lub coś z niego może się zdarzyć. Tknęło mnie sumienie , że sen i iluzja mnie nie okłamała.
- Moon? - wszedłem do jaskini , po porannej rozgrzewce.
- Tak? - wyjrzała z kąta jaskini.
- Ja muszę na jakiś czas opuścić watahę... - zacząłem.
- Co?! Dlaczego ?! - dopytywała.
- Miałem proroczy sen i sądzę że na pewno jest prawdziwy - przegryzłem wargę.
Westchnęła.
- No dobrze...A kiedy wrócisz? - zmarniała trochę na moją wypowiedź.
- Wrócę jak najszybciej. Bądź dobrej myśli - pocałowałem ją i wyleciałem pędem z jaskini.
*********
Nie miałem w ogóle pojęcia gdzie szukać , nawet czy ten sen nie jest prawdziwy ! Musiałem spróbować. Oddaliłem się o 3 mile od mojej watahy. Minęły 3 dni. Przelatywałem niezliczone tereny i inne watahy. W końcu wylądowałem na zbocze góry. W jej dole była piękna wataha. Był otoczona wielkimi , o niezliczonej wielkości górami. Wyglądało to jak w bajce. Wziąłem się za odwagę i wleciałem w jakiś las przy górze. Zraniłem sobie trochę skrzydło podczas lądowania , ale to tylko kilka zadrapań. Otrzepałem kurz z futra i wystawiłem nos w kierunku powiewu wiatru. Wyczułem jakiegoś wilka.

Stał na pagórku , otoczony dużą ilością sosen.
- Kim jesteś? - podszedł bliżej.
- Jestem Octavius.Alfa  Watahy Tajemniczej Nocy - rozłożyłem mężnie skrzydła.
- Rozumiem - złagodniał.
- A czego tu szukasz? - zapytał nie mrugając nawet,
- Szukam siostry - odpowiedziałem bez wyrzutów.
Wilk postawił uszy.
- A jak ma na imię? - zaciekawił się.
- Ma na imię Dakota. Wiem jeszcze tylko że ma żółte futro - nawiązałem temat.
- Ja jestem Karu. I muszę przyznać że w mojej watasze jest wadera która jest wedle twojemu opisowi - przygładził futro w okolicach policzków.
- Naprawdę?! - prawie wybuchłem.
- Znaczy...Czy możesz mnie do niej zaprowadzić? - spoważniałem.
Spojrzał na mnie surowym wzrokiem.
- Dobrze - w ułaku sekundy jego wzrok zmienił się w pełnego charyzmy wilka.
- Prowadź więc - uśmiechnąłem się sympatycznie.
<C.D.N>

Od Indiany,,Życzenie''(cd.chętne szczenię)

Siedziałem nad wodospadem i ćwiczyłem wspinanie się po drzewach.Wtedy wpadłem na pomysł:chciałbym mieć towarzysza.I znowu pojawił się Czas.
-Chciałbym mieć towarzysza...To moje 2 życzenie.-powiedziałem pewnie.Chwilę później obok mnie pojawił się piękny,odblaskowy wąż:

Proszę.Nazwij go jak chcesz.-znowu znikł.
-Nazwę Cię Nio.-wtedy wąż odezwał się do mnie.
-Witaj,jesteś Indiana,tak?Miło mi Cię poznać.Ja jestem Nio,jak mnie sam nazwałeś.-syknął.
-Nie wiedziałem,że mówisz.
-Jeszcze wiele rzeczy o sobie nie wiemy.Można to zmienić!-wślizgnął się na moje ramię i zjadł trochę trawy.Fajny jest.I wtedy znowu odwiedziło mnie jakieś szczenię.
<chętne szczenię?>

Od Spirit,,Nieobecność" cz.1

Przespałam się i postanowiłam,że powiem coś Lukowi.
-Hej kochanie.
-Cześć. Co masz taką smutną minę?-spytał.
-No bo ja...-jąkałam się.-Idę sobie...
-Co?!!!!-wrzasnął.-Odchodzisz?-zapytał ze łzami w oczach.
-Nie tak jak myślisz-odparłam.-Nie będzie mnie tylko jakiś czas... Taka wycieczka.
-A jak długo cię nie będzie?-zapytał.
-Ja...nie wiem....-rzuciłam.-Zajmiesz się dziećmi prawda?
-Tak...
-Dziękuję ci! Kocham cię. Do zobaczenia....
-Żegnaj...-usłyszałam cichy szept.
Biegłam szybko płacząc.

Od Moonlight ,,Życzenie "(cd.Indiana)

-Tylko wiesz...miałem sen o kimś bardzo ważnym...-pomyślałam,że o mnie.Przybliżyłam się do niego i zatrzepotałam rzęsami. -O kim?Mi możesz powiedzieć.-zarumieniłam się. -O moim ojcu.-powiedział. -Co?!Jesteś kompletnie pozbawiony romantyzmu!-wykrztusiłam oburzona. -Co ja zrobiłem?-patrzył na mnie zdziwiony. -Nic!Foch!Dziś śpisz na kamieniach!-wyszłam z jaskini upolować zwierzynę.Po chwili obróciłam głowę niewinnie. -No chyba,że się naprawdę postarasz.-zarumieniłam się i pobiegłam na łąkę.Oczywiście od samego rana Indiana przebywał nad wodospadem.

Od Octavius'a ,,Życzenie'' (cd.Moonlight)

- Jak tak jesteś wkurzona to idź ! - zawarczałem gniewnie.
- I tak zrobię - wyleciała z gabinetu.
Po tygodniu wróciłem do jaskini. Nikogo tam nie było. Moonlight,Hitachi'ego , Ifus, Indi'ego i Moon.
Na podłodze była stłuczona ramka ze zdjęciem naszej rodziny. Usiadłem bezczynnie na zimnej posadzce.
Koło mnie zjawił się Morru.
- Czego tu szukasz?! - krzyknąłem strzelając w niego kulami many.
- Zabiłem ich ! - zaśmiał się na cały teren watahy.\
- Co?..- moje życie nie miało sensu.
Wziąłem najbliższy nóż i wbiłem do w serce. Po wylewie krwi usnąłem w wieczynych mękach .
- AAAAA! - spadłem ze skalnej półki.
Pogładziłem sobie głowę. Byłem w mojej jaskini , a koło mnie spała Moonlight i szzceniaki.
- Co się stało? - otworzyła jedno oko.
- Ty żyjesz ! - uścisnąłem ją mocno.
- Eeee...Czy dobrze się czujesz? - spoglądnęła na mnie pólokiem.
To był sen! Popatrzyłem na jaskinię. Wszystko było tak jak dawniej.
- Okej? - powtórzyła,
- Tak- powiedziałem z entuzjazmem.
To był sen i tylko sen.\
<Moonlight?>

Od Moonlight,,Życzenie''(cd,Octavius)

-Morru!To mój mąż!Nie możesz...
-Owszem mogę,Moon.Tak już jest.Po za tym:co to za mąż,który ukrywa przed tobą wszystkie sekrety?!-spojrzał szyderczo na Octaviusa.
-Co?!Ty du*ku!-dałam z liścia Octavowi.
-Ja nic nie zrobiłem!
-Zasłużyłeś sobie.Nie wiesz,że Moon taka jest?!-wypaplał Morru.
-Ja?!Jaka?!-zmarszczyłam brwi.Morru uśmiechnął się niewinnie.Wtedy Octavius zemdlał.Może mu zbyt dużo krwi uleciało?Nie wiem.Była na niego tak wściekła,że mnie to nie interesowało.Podrzuciłam go z obrzydzeniem do gabinetu Scarlett.Miałam ochotę dać mu w ten parszywy ryj.Scarlett wyszła z gabinetu.Zobaczyła,jak podrzucam Octaviusa.
-Moon,zostań tu.Nie idź,proszę!Zaraz się obudzi.
-I mam to w du*ie!-krzyknęłam,ale i tak czekałam.Gdy się obudzi powiem mu co myślę o jego sekretach,a myślę,że mnie oszukał jak ostatnia świ*ia.
<Octavius?.

Od Octavius'a ,,Życzenie'' (cd.Moonlight)

- A co z Jerome? On jest moim bratem? - wzdrygnąłem się aż.
- Niektórzy mówią że tak , inni że nie. Ale sądze że nie. On jest prawdziwym synem Sazana , ale ty nie - wstał i przeciągnął się.
Byłem załamany. Myślałem że mój brat jest jedyny normalny i żyjący w mojej rodzinie. Myliłem się. Był starszy i wychowywał mnie jak prawdziwy brat. Mężny,odważny i naprawdę hojny. Nie był moim bratem.
- To ... Jestem jedynakiem? - załamałem się do reszty.
- Nie do końca. Masz siostrę i innego brata. Co Ci powiem to tylko , że twoja siostra nazywa się Dakota - przekręcił łbem.
- Czemu nie zjawiłeś się wcześniej?! - krzyknąłem.
Moon przyglądała się uważnie całej sprawie.
- Miałem się zjawić kiedy tylko będziesz blisko ŚMIERCI - zachichotał.
- A zaraz przybędziesz do naszej otchłani... - jego rogi zabłyszczały w ciemności.
- Czyli..Ja ... - niedokończyłem zdania.
- Tak. Jesteś najbliżej śmierci jak tylko to możliwe- dopowiedział.
Faktycznie.Krew lała mi się dużym strumieniem , z niezliczonej ilości ran. Czułem się coraz gorzej. Nie mogłem siebie uleczyć , nie miałem na to sił. Przemówiło coś do mnie. Morru uśmiechnął się szyderczo i  tak jak się pojawił , tak zniknął.
Zemdlałem.
Obudziłem się w szpitalu , u Scarlett.
<Moonlight?>

Od Moonlight,,Życzenie''(cd.Octavius)

Porozmawiałam z matką.Po tym zleciałam na ziemię.Akurat stał tam Octavius z jakimś innym basiorem.Pomimo swojej wściekłości byłam ciekawa o co chodzi.
-Co się tu dzieje?!-rozłożyłam skrzydła i z aprobatą spojrzałam na basiora.
-A więc to jest ta twoja żoneczka.Niezły temperamencik.-zakpił.
-Co powiedziałeś?!-wzrokiem rzuciłam nim o drzewo.Spojrzał na mnie jakby sobie o czymś przypomniał.
-Moonlight,tak?
-To ty Morru?-patrzyliśmy na siebie z zaskoczeniem.Octav jedynie spoglądał pytająco.
-Pamiętasz mnie?-spytał już bardziej spokojny.
-No raczej nie mogę zapomnieć.Pan Śmierci...
-...Pani Życia.
-O co w tym wszystkim chodzi?!-krzyknął zdenerwowany Octavius.Przewróciłam oczami,jakby to było oczywiste.
-Słuchaj...Dawniej ja i Morru znaliśmy się doskonale...działaliśmy razem.Ja kiedyś byłam Panią Życia,póki nie zostałam wilczycą...On zabijał,ja wskrzeszałam.Rozumiesz?Mówili,że dobrana z nas para,ale my dobrze wiedzieliśmy,że to żarty.I tak wszystkiemu przeszkodziła moja przemiana.Już nie jestem Panią Życia.Teraz jestem TYLKO Moonlight.
-Co?!Spotykałaś się z moim ojcem?!-Morru i ja zaśmialiśmy się.
-Nie!Ani razu!Po prostu działaliśmy wspólnie.
<Octavius?>

Od Jennifer ,,Prawo Róży cz 2"

Kwiecień... - Pechowe Pole Koniczyny *Jennifer zakładnikiem wbrew jej woli. Ocknęłam się i odkryłam, że jestem związana liną do belki nośnej w obcym pokoju. Przez głośnik, chłopiec - oglądając mnie z pokoju obok - mówił do mnie w okrutnym, szyderczym tonie. - Witaj Jennifer, jak się czujesz? Porozmawiajmy sobie. - Nie - Hmmm, a więc to tak się czujesz?! Jennifer, wiesz że byłaś bardzo nie dobrą dziewczyną? A złe dziewczynki muszą być ukarane nieprawdaż? - Nie - Bardzo zła dziewczyna, która nie żałuje swoich czynów... Ja tu wydaję polecenia, zrozumiano? - Nie - Głupia dziewczyna! Nadal nie rozumiesz, prawda? Niedługo zrozumiesz!- kontynuował - A teraz wydam ci pierwsze polecenie. Każdego miesiąca musisz znaleźć coś, co podarujesz klubowi arystokratów. Jeśli tego nie zrobisz, zabije cię. Czy jest coś, czego nie rozumiesz? - Tak? - Cóż, to i tak nieistotne. Widzisz Jennifer, na świecie są tylko dwa rodzaje ludzi: ci, którzy wydają polecenia i ci, którzy je wykonują. Od teraz to ja wydaje polecenia, uważasz, że to nie fair? Cóż, tu nic nie jest fair. - zaczął się strasznie śmiać - Będziesz mnie słuchać. W przeciwnym razie... To twoje życie, którym będziesz grać według mych zasad! Hahaha niechaj gra się zacznie, droga Jennifer - Śmiał się coraz głośniej Chłopiec następnie uruchomił dziwny mechanizm, który obniża nożyczki, które przecinają liny, którymi byłam związana. Po błąkaniu się po okolicy, znalazłam drzwi do klubu arystokratów z plakatem twierdzącym, że ofiara tego miesiąca to piękny motyl. Patrząc z niektórych okien, odkryłam, że jestem w podróży na statku powietrznym?! Zbadałam sterowiec i poznałam wiele dziewczyn, które są uznawane jako księżniczki; większość z nich była dość niegrzeczna dla mnie. Nauczyłam się ich imion: Diana, Meg, Eleanor, Susan, Olivia, Amanda i Clara . Jedna dziewczyna, miała na imie Wendy i przywitała mnie w uprzejmy i przyjazny sposób. Poznałam też kilku chłopców: Xavier , Nicholas i Thomas i dwie osoby dorosłe: Hoffman i Martha Carol . Błądząc dalej po sterowcu znalazłam psa. Uwolniłam go, bo był związany linami. Przypomniałam sobie, że znalazłam w szopie obrożę z jego nazwą - Brown. Reagował na imię i towarzyszył mi wszędzie, gdzie chodziłam. Po jakimś czasie znalazłam zielonego motyla, ale kiedy próbowałam włożyć do pudełka w dziwach na dary, to odmówił i powiedział: - Brzydkieeee.... W końcu znalazłam pięknego niebieskiego motyla, a chwilę potem, wiele potworów znanych jako Imps zaatakowały mnie. Uciekając, szybko wrzuciłam do pudełka na dary motyla. Zaakceptował go. Wewnątrz pokoju klubu, Diana wywróciła mnie na ziemię i powiedziała, że mój dar jest " nic nie wart". Jako kara, Diana i reszta arystokratów zachęciły Amandę, aby odprawiła dziwny rytuał z jakimś szczurem na kiju, który sprawiał, że się mdleje. Ona cała roztrzęsiona przyłorzyła mi go do twarzy. Zemdlałam.

piątek, 26 września 2014

Od Midnight'a ,,To Niemożliwe cz 2''

-Głupie mam te sny-powiedziałem sam do siebie po czym wyleciałem z jakinii.
Zobaczyłem nagle ze za mną lata czarny dym, mroczny i bezwględny.
-To nie był sen?!-krzyknąłem.
Latałem tak i już zrozumiałem. Mam moc mroku albo nocy. Popatrzyłem na moją łape. Miałem odbitke drzewa genealogicznego.
-Trzeba to pokazać Octaviusowi. Steleportowałem się czego nigdy wcześniej nie robiłem.
Zatrzymałem się przed wejściem.
-A jeśli pomyśli ze chce go zrzucić z alphy...
-Ohh cześć Mid!-zobaczyłem Octaviusa.
-Cześć....-odpowiedziałem trochę dziwnie.
-Co trzymasz za plecami?-zapytał.
-EEeee nic.... -skoczyłem w przepaść i się teleportowałem.
Miusiałem coś zrobić... tylko co?! postanowiłem polecieć do mojej watahy. Ciężka tam droga, ale trzeba.
-Tylko kto zaopiekuje się Oceanią... ach przecież jest u syren więc bedzie jej dobrze.
Przystawiłem się do lotu i poleciałem w głąb lasu. Po godzinie znalazłem się na miejscu. Pobiegłem już i napotkałem jakiegoś wilka.
-Czego tutaj chcesz?!-zapytał z wyraźnie wysuniętymi kłami.
Nagle sobie przypomniałem, Oct to Octarius! Podobne do Octavius ale inne.
Poleciałem czym prędzej w strone jaskini alph. Tam będzie mój ojciec jeżeli wogóle zyją.
C.D.N

Od Midnight'a ,,To niemożliwe cz1''

-Ale gdzie?-zapytałem
Zobaczysz!-wskoczyła do wody. Wskoczyłem za nią i popłyneliśmy do jakiegoś pałacu.
Oceania była w formie syreny więc zbytnio sie nie odzywałem.
Nagle coś zaczęło mnie rwać. Silna moc, nie mogłem. To coś chciało mnie z teleportować.
-Midnight co się dzieje?-spytała ale mnie już nie było.
Obudziłem się w dziwnej jaskini, mrocznej i błyszczącej.
Zobaczyłem ze zapaliły się pochodnie. Wystraszyłem się troche.
Był korytarz, długi. Pobiegłem wzdłuż niego i znalazłem się w jakiejś sali.
Na stole leżała dziwna księga ze znakiem mojej watahy, znaczy byłej.
Otworzyłem ją, były tam dziwne zaklęcia, aż wreszcie natrafiłem na drzewo chronologiczne. Zobaczyłem ze pisało tam o moich potomkach aż zobaczyłem coś strasznego:
 Był zaskoczony. Dziwne te drzewo, nagle przed nim ukazał się kamień. Cały czarny, błyszczący kamień.
Myśłałem trochę aż doszedłem do wniosku ze trzeba to pokazać Octaviusowi.
Zrobiłem odbitke drzewa i pobiegłem po kamień. Poczułem ostry ból, zacząłem się unosić do góry. Ten kamień wsiąknie we mnie! próbowałem się uwolnić ale nic nie dało. Upadłem i zemdlałem. Obudziłem się w mojej jaskini.
-Dziwny sen..-powiedziałem
C.N.D

Od Jennifer " Prawo Róży " - początek epizodu cz.1



-- Jak zapewnie widzieliście, niedawno dodano recenzję całego epizodu, który właśnie się zaczął --

Marzec ... - Mała księżniczka

* Pierwsze spotkanie Jennifer z tajemniczym chłopcem

W środku nocy, nieśmiała młoda kobieta o imieniu Jennifer, czyli ja spałam z tyłu autobusu podróżując wzdłuż drogi wiejskiej kraju. Z przodu autobusu, młody chłopak siedział, czytał bajki. Obudził mnie i poprosił, abym przeczytała resztę historii dla niego. Wzięłam książkę, ale ku mojemu zaskoczeniu, większość stron były puste. Autobus zatrzymał się i chłopiec nagle wybiegł z autobusu w dół drogi. Krzyczałam, aby na mnie czekał, ale chłopciec uciekł z autobusu, zaraz po tym, przyspieszył, zostawiając mnie samą.
Po drodze za chłopcem były dziwne wzgórza. Nagle usłuszałam znajome dźwięki - szczekanie psa. Znalazłam otwartą szopę i weszłam. Znalazłam tylko obrożę psa noszącego nazwę Brown. Gdy wyszłam z szopy, chłopak ponownie zauważony, uciekł.

Za chłopcem dotarłam do sierocińca znanego jako Dom Dziecka " Różany Ogród ". Przez kraty bramy frontowej, zauważyłam dwie dziewczyny z. torbami papierowymi na ich głowach. Biły kijem coś w worku. Za nimi, chłopiec wszedł do rezydencji, zamykając za sobą drzwi. Przerażona szukałam innej drogi. Znalazłam tylną bramę. Weszłam i zauważyłam, że na przodzie domu dziecka dziewczęta i worek zniknęły. Weszłam do sierocińca i zablokowałam przednie drzwi za sobą. Goniłam dziwnego chłopca na schodach i dotarłam na strych, znajdując chłopca stojącego na szczycie fortu. Powiedział mi, abym przeczytała książeczkę od niego. Otworzyłam książkę i odkryłam, że historia ma więcej tekstu niż wcześniej.

Nagle głos z jakiegoś głośnika wzywał, ogłaszając początek pogrzebu. Chłopak przypomniał mi, że pogrzeb jest dla mojego "drogiego przyjaciela" przed zniknięciem ponownie. W wewnętrznym ogrodzie sierocińca odnalazłam grób i wyczułam, że ​​coś dla mnie bardzo ważnego jest tam pochowane. Zaczęłam kopać wściekle, odnalazłam trumnę i zajrzałam do środka... był tam pobity worek, który widziałam wcześniej. Zanim przyjrzałam się mu bliżej, dziewczyny noszące torby papierowe na głowie otoczyły mnie. Jedna zawołała:
- Jesteś brudna Jennifer..!
Zaczęły lać na mnie uroczyście i dziwnie wodę. Głos przez głośniki wygłosił mowę przed jakimś lotem, a ja zostałam bezradnie wepchnięta do trumny. Grupa dziewcząt zamknęła mnie w środku, i niosły w ciemność...

< C.D.N >

Od Morgana

- Faktycznie- zetknąłem na ciemne niebo.
I tak nie wierzyłem w siebie. Niby Lunz mi pomagała ale i tak szło to na marne. Ale przybyło mi nowe uczucie. Była to magia przyjaźni. Czułem jak mnie rozsadza od środka.
- odprowadzic Cię do jaskini? - Popatrzylem na nią z ukosa.
- Nie musisz, ale jak chcesz...- zaśmiała się lekko.
Odprowadzilem ją i ponownie zniknalem niezauważony.
The end

czwartek, 25 września 2014

Od Lunz (cd.Morgan)

Stał tak blisko. Czułam jego oddech na swoim pysku. Wiatr delikatnie muskał naszą sierść. Popatrzyłam mu głęboko w oczy. - Naprawdę tego chcesz? - spytałam z powagą. Przestałam płakać, a moje łzy zmieniły się w czerwone kryształki. Było zimno. - Jeżeli umiesz... Jeżeli chcesz... Tak, tak zmień mnie. - powiedział. Wtuliłam się w jego pierś, a on nie odszedł. Tak bardzo przypominał Nica... *** Nie wiem, jak długo siedzieliśmy w lesie. Rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. łzy zmieniły się w śmiech, a ja po raz pierwszy zobaczyłam cień uśmiechu na jego kufie.- Robi się późno- powiedziałam - chyba powinniśmy wracać...

Od Deisel'a, ,Miło spędzić czas cz 8"(cd.Lyka)

Nad odpowiedzią nie musiałem się nawet zastanawiać,dlatego od razu jej odpowiedziałem. -Dobrze twoja towarzyszka też może z nami mieszkać.-Odpowiedziałem. -To fajnie-Odpowiedziała. -Ja się teraz ciesze że Igry znalazł partnerke przynajmniej nie będzie mi przeszkadzał.-Powiedziałem zadowolony. -No.-Odpowiedziała śmiejąc się. -Też zauważyłaś że tylko ja z waszej trójki nie mam skrzydeł i nie potrafie latać?-Spytałem się. -No ale kto powiedział że nie potrafisz latać możesz wykorzystać swoje mocy by latać.-Odpowiedziała. -No w sumie ale to i tak nie to samo jak mieć prawdziwe skrzydła.Dobra chodźmy do jaskini robi się ciemno.-Powiedziałem.

Od Morgana (cd,Lunz)

-Nie wiem czy to co mówisz jest prawdą. Nic takiego nie pamiętam. Jak tak to znaczy że jakaś moc nade mną panuje- zabiłem pazury głęboko w ziemię.
Płakała z niejakiego powodu czerwonymi łzami.
- Co się stało? - zapytałem.
Nie wiedzialem co się ze mną dzieje ale w tej chwili chciałem ją przytulić i pocieszyć. Ze mną jest już naprawdę źle.
Nadal płakała, zaś Monika oczy łapami.
- Ahhh,przestań przyzwyczaiłem się trochę do rozmowy z innymi,ale nigdy nie przyzwyczaje do tego byś cały czas płakała-  podszedłem do niej bliżej.
Przelkala łzy i się uspokoiła. Jej oczy nie miały dna. Ciągnęły sie jak moje mozolnie życie.
- Zmień mnie...
<Lunz?>

Od Lunz (cd.Morgan)

Użyłam tych samych argumentów, co on. Byłam na niego wściekła. Skoczyłam i przewróciłam go. Przygniotłam do ziemi i nie pozwoliłam wstać. - Nigdy tak nie mów! Nigdy nie mów, że Cię zostawię! Wyglądasz jak on! Mówisz jak on! Nawet poruszasz się w jego sposób! Jak mogłabym zostawić kogoś, kto jest tak do niego podobny?! - puściłam go. Wstał i otrzepał się z kurzu. Przyglądał się mnie tymi jego oczami. tego było za wiele. - Ja... Przepraszam. Nie chciałam, aby to tak wyszło. - byłam zrozpaczona. Być może straciłam właśnie jedyną szansę na zdobycie przyjaciela. Płakałam. Po moich policzkach spływały szkarłatne łzy. Mało kto miał okazję zobaczyć mnie płaczącą krwią. To był pierwszy raz, od śmierci brata, kiedy nie miałam siły powstrzymać płaczu. Trzęsłam się. Nie wiem, czy z zimna, czy z rozpaczy. Nie chciałam, żeby pomyślał, ze jestem jakąś laluniowatą beksą. To było dla mnie zbyt trudne.

Od Morgana (cd.Lunz)

- Ja nie jestem inny.. Może kiedys byłem inny ale i tak nikt tego nie zmieni , straciłem do wszystkich zaufanie !- odwróciłem się.
Lunz ustała w miejscu.
- No , może byłeś ale nie znaczy to że się odmienisz - spojrzała na mnie kątem oka.
- Ogólnie to tak - machnął głową.
Moje czerwone oczy były bardziej krwiste niż niż zawsze.
- Czy ty czasem nie jesteś moim dawnym przyjacielem - odgarnęła grzywkę.
- Nie. Od szczeniaka wszyscy mnie unikali . W ich gronie byłem ''inny''. Nie mogą tego potwierdzić gdyż,nic o mnie nie wiedzą - oburzyłem się.
- A zaraz pójdziesz w głąb lasu i znikniesz mi z oczu. Takie jest moje życie kiedy chodzi o przyjaźń. Nikt nigdy we mnie jej nie obudzi , gdy wszyscy tak postępują.
<Lunz?>

Od Lunz (cd.Morgan)

Kiedy zaczął zmieniać się w dym, przypomniał mi się Nico di Angelo, kiedyś mój dobry przyjaciel. Kiedy stałam się bardziej wilkiem niż człowiekiem nasz kontakt się urwał. Czasami podróżowaliśmy cieniem i wiedziałam, że aby przenieść nie tylko siebie, trzeba trzymać druga osobę.
Szybko doskoczyłam do Morgana i w ostatnim momencie dotknęłam jego ramienia, które nie zdążyło jeszcze zmienić się w czarną mgłę. Poczułam jak tracę swoją cielesną formę i zamieniam się niepozorny cień.
***
Wylądowaliśmy w Mrocznym Lesie. Kiedy przybyłam do watahy, bardzo spodobało mi się to miejsce. Było tu cicho i spokojnie. Nie rozpraszał śpiew ptaków, promienie słońca. Nie było tu nic zbędnego.
-Musiałaś przybyć tu ze mną?!- warknął Morgan.
Nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Dlaczego taki jesteś? Dlaczego nie dopuszczasz do siebie innych? Sprawia CI to satysfakcję, może lubisz ranić innych. Nie chciałam być nachalna. Chciałam zyskać przyjaciela. Myślałam, że jesteśmy tacy sami. Wyrzutki, gardzeni przez los. Ale nie. Ty jesteś inny. zupełnie inny.- odwróciłam się na pięcie i poczęłam iść wgłąb lasu.
<Morgan?>

Od Jinx "Odlotowa"cz4.

Usiadłam na ziemi i gapiłam się na basiora, który opierał się o ścianę jaskini. On również na mnie patrzył. Wystawiłam mu język. Jego mina była bezcenna! Taki bulwers! Po chwili wstał i podszedł do mnie. Westchnął.
- Słuchaj, nie chcę ci zrobić krzywdy, ale twoje zachowanie doprowadza mnie do szału. Nie mam ochoty żyć z tobą w niezgodzie. Może zaczniemy od nowa? Jestem Fix. - podał mi łapę. Spojrzałam mu w oczy i...nie wytrzymałam. Zaczęłam tarzać się po ziemi śmiejąc się na całe gardło. On serio myśli, że tak po prostu stanę się "grzeczną dziewczynką" i zrezygnuję z dręczenia jego psychiki?! To brzmiało jak DOBRY ŻART! Ten cały Fix chyba sfiksował, bo wkurzył się na maksa. Był cały czerwony. Ja nie zwracając na niego uwagi śmiałam się tak głośno jak tylko mogłam. Basior skoczył na mnie i przygwoździł mnie do podłoża.
- Możesz przestać?! - warknął.
- Nie! - Przewróciłam go i uśmiechnęłam się łobuzersko. - Ha! Leżysz!

Fix?

Od Bloody Mary " Anti-Mell " cz.2 (c.d Mell)




Podeszłam do wadery. 
- Czy twoja matka nigdy nie nauczyła cię manier? - zakpiłam - Miła jesteś dla tatulka...
Parsknęła kpiąc. Ja wyciągnęłam tylko kawałek lustra z głowy.


- Czy taka dziewczynka nie boi się sama w mrocznym lesie?- znowu zakpiłam 

< Mell? >

Od Octavius'a ,,Życzenie''(cd.Moonlight)

Tak, uciekła i zostawiła mnie w kanionie. I tak byłem strasznie zakrwawiony. Zamiast mi chociaż POMÓC?! Byłem załamany. Po tym wszystkim co razem przeszliśmy mnie zostawiła , i gdzieś pobiegła.CZY JA NA TO ZASŁUGUJĘ!? Nie mogłem nic zrobić ,śmierć mnie zaatakowała wbrew mojej woli. Czy nie mam stosownych argumentów? Czy inni nie widzą rzeczy z mojej perspektywy?! Czy nikt nie patrzy na moją przyszłość!?! O nie nie będę w cieniu. Słońce może wołać i grozić , ale księżyc postawi na swoim!
- Kto jest moim prawdziwym OJCEM!?? - krzyknąłem.
Z moich oczu zaczęły lewitować zielone smugi. Moja wewnętrzna moc się ujawniła.
Zaczął padać deszcz. Nagle pojawił się on :

- Kim jesteś? - odwróciłem się.
Z mojego boku zaczęła mocno lecieć krew.
- Jestem twoim ojcem. Nie chcesz być w zaświatach? Mogłeś zostać Panem Śmierci! -powiedział powoli.
- Czyli? Moją matką jest Bogini Śniegu? - zapytałem.
- Tak.
- To czemu wszyscy mówią że Sazan !? - krzyknąłem,
- On jest moim bratem , czyli twoim wujkiem. Jestem czymś w rodzaju koszmaru. Odwiedzam cudze sny. Mój ojciec , czyli twój dziadek się tego wyrzekł jak i Sazan . Ja , nim zostałem. Kolej na ciebie !- odpowiedział.
- Ale ja nie wiem... Psuję sobie małżeństwo - wyłkałem.
- I niby to mój syn? Twoim dziadkiem jest Yaxley , a ja jestem Morru... - wycedził.
- I co z tego - moje oczy były coraz bardziej zielone.
<Moonlight?>

Od Moonlight,,Życzenie "(cd.Octavius)

-Co?!To masz problem,bo ja jestem aniołem życia.-odsunęłam się od niego. -Byłem mały! -Jak ja byłam mała,to poznawałam moc telekinezy,więc nie wmawiaj mi tu... -A co poradzę?! -Oceania może zdejmie z Ciebie urok.Co nie oznacza,że mnie okłamałeś,a partnerki się nie okłamuje!!!-odepchnęłam go,jednak musiałam pobiec do Oceanii.Powiedziałam jej gdzie ma przyjść,a sama poleciałam do raju wyżalić się matce.

Od Octavius'a ,,Życzenie "(cd.Moonlight )

- Czemu mnie ozywilas? - wstałem.
- Bo,nie chcę stracić męża...- wyplakala.
- Ale sądzę że jakbym nie żył było by lepiej! - odsunalem się.
- Dlaczego?
- od dawna nie wiem co Z tym zrobić, jak byłem mały spotkałem śmierć. Powiedziała że jestem wybraniem po ojcu i mogę być panem śmierci. Byłem mały i posluchalem śmierci. Dała mi czarną moc. Powiedziała że hak odnajduje jeszcze 2 jej elementy mogę nom zostać. Teraz wbrew woli, szukam tych elementów. Włada nade mną moc u nie mogę jej powstrzymać.

Od Mell ,,Niespodziewany powrót cz 3"(cd.fix, Octavius)

Pobiegłam za Fix'em. Dotarliśmy do jaskini Octaviusa. - Witaj Fix - Cześć Octav - powiedział zasapany - Patrz kogo przyprowadziłem - wskazał łapą na front jaskini. Weszłam do środka. - Mell?! - powiedział ździwiony biały basior - Miło mi cię tu widzieć - Mi ciebie też - odparłam - Mogę znów wrócić?

Od Moonlight ,,Życzenie"(cd.Octavius)

Może nie powinnam nakrzyczeć na Octava,ale przecież ja lepiej znam się na magii od niego!Pobiegłam za nim.Był w kanionie-spodziewane.I w dodatku się pociął!Co on narobił?!Zdecydowanie nie zachował się jak prawdziwy facet.Podleciałam do niego i dałam na ziemię.Nie zanosiłam go do Scarlett-wiedziałam,że to nic nie da.Mogłam mu pomóc tylko ja.Przemieniłam się w anioła.Jako anioł mogłam go ożywić.Zapłakałam.Tak!Tylko prawdziwe łzy anioła mogą uratować życie!Pocałowałam go. -Octavius?Nie zostawiaj mnie samej!-przytuliłam go.Otworzył oczy. -Moon...?

Od Octavius'a ,,Życzenia "(cd.nikt lub ktos)

Wubueglem z jaskini.  Nikt mnie nie słuchał! Myśleli że nie mówię prawdy! Wkurzylem się.  W pastelowe kotlinie, Wkurzylem sobie nożem znak insygni śmierci.
- Always. - powiedziałem cicho.
Znałem dużo języków w tym angielski. Coś mnie ciągnęło do prawdy. Bogin? Oczywiście! Szedłem sobie lasem gdy wpadłem do wielkiego kanionu. Byłem tak otoczony w myślach ze nawet nie wiedziałem gdzie idę. Nie było dla mnie ratunku.
To był koniec mej tajemniczej przeszłości.
- Nikt nie poznał mojej najprawdziwsze prawdy? Niech tak pozostanie- ostatni raz zamknąłem oczy.
[*]

P.S Chcę by Octavius umarł, bo nie ma już dla niego miejsca. Ale jaj tak bardzo chcecie go ożywić... :/

Od Jennifer ,,Prawo Róży "

Historia Rule of Rose skupia się na dziewiętnasto-letniej Jennifer jak odzyskuje zapomniane wspomnienia z dzieciństwa i wspomina ludzi których znała w Domu Dziecka " Ogród Różany" . Ponieważ teren jest oparty na pamięci Jennifer, co naprawdę nie zawsze jest to oczywiste dla was z uwagi na fakt, że pamięć Jennifer może zmienić lub zakłócać zdarzenia i daty. Fabuła oparta jest wyłącznie na punkcie widzenia Jennifer. Rodzice i Jennifer lecieli luksusowym sterowcem z Cardington do Indii. Historia zaczyna się od jego awarii i Jennifer jest jedynym ocalałym. Po tym, jak sterowiec się rozbił, kiepski rolnik imieniem Gregory M. Wilson znalazł i uratował Jennifer. Miał syna Jozue, który zniknął albo zmarł, a w wyniku tego Gregory był niestabilny psychicznie. Gregory był w depresji, miał myśli samobójcze i problemy alkoholowe. Zabrał dziewczynę i był dla niej miły, ale ubrał ją jak syna i nazwał ją imieniem jego syna. Chociaż Gregory był uprzejmy, Jennifer wiedziała, że nie był stabilny. Miał broń często starał się użyć jej na sobie, dużo pił, i nie pozwolił jej odejść. Pewnego dnia, młoda dziewczyna z pobliskiego sierocińca o imieniu Wendy odkryła Jennifer w piwnicy Gregory'ego przez okno, ale myślała, że to chłopiec i mówiła do niej Książe. Zaczęły od wymiany listów, i choć Jennifer ujawniła jej płeć, ciągnęły dalej, że to książę, a Wendy jest księżniczką. Jennifer w końcu uciekła od Gregoriego z Wendy do sierocińca, gdzie związała się z " Klubem Arystokratów " , klubem potajemnie prowadzonym przez Wendy jako lider. Wendy i Jennifer stały najlepszymi przyjaciółkami. Jednak Wendy stała się bardzo przywiązana do Jennifer, a to może być interpretowane, że zakochała się w Jennifer. Chociaż to był mały problem dla pechowej dziewczyny. Jennifer znalazła małego szczeniaka. Nazwała go Brown i dała mu obrożę. Nawet pokazała go Wendy. Przyjaciółka była zazdrosna i nie chciała by miała psa. Jennifer jednak stawiała opór i przygarnęła Browna, ostatecznie denerwując Wendy. Wendy stała się bardzo zazdrosna i zaczęła rozpowiadać wiele kłamstw o Jennifer, aby ją ukarać. Biedna dziewczyna była trapiona, męczona i poniżana przez dzieci z sierocińca. Jennifer nadal była uparta. Wendy nakłoniła ostatecznie dzieci do porwania i zabójstwa Browna. Jennifer zdenerwowała i uderzyła kilkakrotnie Wendy i powiedziala to co myśli o dzieciach z domu dziecka. Że zkompromitowała Wendy jako Księżniczke Czerwonej Róży, wybrały na nową Jennifer. Skompromitowana Wendy, która ostatecznie została obalona przez Jennifer za okrucieństwo dla jej przyjaciela, uciekła. Zaczęła ubierać jak Jozue i manipulować Gregorym, szkoliła go jak psa. Gregory stał się "Jak zły pies". Pewnej deszczowej nocy Wendy przyniosła go do domu dziecka i zabił wszystkich. Jennifer była jedynym ocalałym jeszcze raz. Jennifer dorastała amnezji i traumy dzieciństwa, aż do 19, kiedy powraca do Domu Dziecka w myślach o zapamiętaniu jej zapomnianej przeszłośći. Jak życie Jennifer potoczy się dalej od tego momentu nie jest znane... W tym czasie odkryła, że potrafi się też zamieniać w wilka. Samotna i opuszczona pechowa dziewczyna wędrowała po świecie... Napotkała watahę i postanowiła do niej dołączyć. < The End >

Od Indiana ,,Życzenie "(cd.Octavius)

-Nie znasz się!Ty nic nie wiesz!-krzyknąłem i pobiegłem do jaskini,do mamy,by mi to wszystko wyjaśniła. -Mamo...Bo ostatnio jakiś Czas do mnie przychodzi i spełnia życzenia,a tata mówi,że to Bogin.-powiedziałem zdesperowany. -Posłuchaj synku...Czas to mój ojciec,a mama to Ambrella.Według tradycji ojciec musi spełnić twoje 3 życzenia.Tak,to tradycja.I je spełni.A tata naopowiadał Ci jakiś głupstw.-za chwilę pojawił się tata.Mama patrzyła na niego wściekłym wzrokiem. -Octavius!Co ty nagadałeś Indi'emu?! -Ja?!Całą prawdę! -Czy ty nie wiesz,że Bogin nie może wcielić się w Czas!?Czas to bóg,więc nie może się wcielić w boga!Ani w anioła!Co najwyżej w zwykłą istotę lub demona!A w dodatku wszystkie anioły mają znak nie do podrobienia!Myślisz,że ja nie widziałam jak Czas podchodzi do Indi'ego?!-krzyknęła.Tata się speszył.Coś czuję,że kłamał.

Od Arukaza ,,Improwizacja'' (cd.Rainbow)

- Rainbow!proszę czekaj ! - zawołałem ją.
Zatrzymała się  i odwróciła łeb.
- Są trzy rzeczy które nas łączą - podbiegłem do niej i złapałem za łapę.
Jej kameleon przybrał barwę koloru żółtego , nie przywykł do takich ''romantycznych'' sytuacji.
- Tak? - zarumieniła się.
Była różowa jak drzewo w lesie zakochanych.
- Muzyka i poczucie humoru - przegryzłem z emocji wargę.
Zaśmiała się cicho.
- A trzecia? -zapytała.
Jej oczy lśniły bardzo mocno .
- Ja też mam kameleona - uśmiechnąłem się szczerze.
- Naprawdę? - wtrącił Karmel.
- Tak. Azura? Pokaż się - powiedziałem rozglądając się po sali.
Azura pojawiła się nagle na mojej czapce z prostym daszkiem.
 Karmel był w tej chwili mieszane uczucia, widziałem to z emocji jego twarzy.
<Rainbow?>

Od Octavius'a ,,Życzenie cz 9''(cd.Indi)

Zwołałem syna przed wodospad.
- Muszę ci coś powiedzieć - przełknąłem ślinę.
- Tak...?-wycedził niepewnie.
- Posłuchaj , wiem że zobaczyłeś Bogima , i powiedział że spełni twoje życzenia - odwróciłem się i mówiłem bardzo wyraźnie.
- Co to Bogim? - zapytał.
- Jest to podstępna dusza. Spełnia twoje życzenia , a jak powiesz ostatnie i się spełni wypędza cię w odmęty czarnej otchłani. Za wszytsko trzeba płacić. I proszę cię! Byś już nie słuchał tego Bogima. Może sklonować wygląd kogo tylko chce!
<Indi?>

Od Jane "Ważna wiadomość cz.2 "(cd.Takeru)

Zwołaliśmy inne wilki i wyruszyliśmy.
Gdy dotarliśmy na miejsce od razu zobaczyliśmy zwierzynę.
-miałeś racje- powiedziałam do Takeru.
-a nie mówiłm- odpowiedział.
Nagle usłyszeliśmy za sobą kroki.
<takeru?>

Od Indiany,,Życzenie''cz.8(cd.Octavius)

Niestety budowla zaczęła się walić.
-Lepiej stąd zmiatajmy!-krzyknąłem.Złapałem za łapę Scyti wybiegłem krótszą drogą na zewnątrz.
-Co to było?!
-Nie mam pojęcia.Wracajmy do watahy.-teleportowaliśmy się z powrotem.
-Wiesz..ja już chyba pójdę do jaskini....
-Jak chcesz.Robi się późno.
-A ty co będziesz robił?
-Siedział przy wodospadzie-jak zawsze.-zaśmiałem się.
-To pa!
-Cześć.-wtedy przyszedł tata.
-Indi...muszę z tobą porozmawiać.
<Octavius?>

Od Scythetrill ,,Życzenie cz 7'' (cd.Indi)

- Czyli...Ten ktoś wypełnia wszystkie twoje życzenia?? - podniosłam brew.
- No tak - machnął porozumiewawczo łbem.
Westchnęłam. Ja też tak chciałam...
Poszliśmy pustynią. Na niej weszliśmy do wielkiej piramidy. Szliśmy krętymi korytarzami. Natrafiliśmy na inny , szeroki korytarz.
- Chodź ! - poszłam korytarzem.
- Padnij ! - nade mną wystrzeliła ze ściany potężna smuga ognia.
Indi jednak , szybko to wcześniej zobaczył i szybko wskoczył na mnie , bym nie poddała się morderczym płomieniom. Poczołgaliśmy się dalej. Ze ścian , wyskakiwały ściany i inne. Po przejściu ''szerokiego'' korytarza natrafiliśmy na basen piasku.
- To ruchome piaski - stwierdziłam od razu.
Przejście basenu była łatwizną , zmieniłam się w smoka i przeleciałam basen.
<Indiana?>

Od Indiany ,,Życzenie''cz.5(cd.Scyti)

-Dobrze.Jakiego?-wyobraziłem sobie człowieka,jakim chcę zostać.
-W takim razie odtąd gdy tylko zapragniesz możesz przemienić się w człowieka.-powiedział i znikł.To było moje 1 życzenie.Jeszcze 2.Ale jakie?
Tak będę wyglądał jako człowiek(XD):


Scyti patrzyła na mnie zdziwiona.
<Scyti?>

Od Scythetrill ,,Życzenie cz 4'' (cd.Indi)

Koło nas nagle zjawił się jakiś dziwny pan. Wyglądał jak jakiś Bóg Czasu czy coś w tym stylu.
- Wzywałeś mnie Indi? - zapytał.
- No...Tak.. - powiedział nieśmiało.
- Zaraz , o co tu chodzi?! - zapytałam.
Nic z tego nie rozumiałam. Nagle pojawia się jakiś gostek , później Indi... Nie no nie wiem!
- On spełni moje życzenia - pochwalił się Indi.
- Słucham , więc - zapowiedział mag.
- Chcę się zmieniać w człowieka ! - oznajmił radośnie Indi.
<Indi?>

Od Indiany,,Życzenie''cz.3(cd.Scyti)

-Żartowałem sobie!Też tak umiem.-zaśmiałem się.
-Naprawdę?
-Tak,mam mnie nauczyła.
-To miałeś nauczycielkę...
-Nie rozumiem...
-Nie rozumiesz kim jest twoja mama?Nie ważne.-nic nie zrozumiałem,ale i tak teleportowaliśmy się na pustynię.Znowu zastanawiałem się na życzeniem.A gdyby tak....móc przemienić się w człowieka?!To jest myśl!
<Scyti?>

Od Octavius'a ,,Towarzysz Alf...? cz 4''

Biegłem przed siebie , a kamień lodowatej wody był coraz jaśniejszy. Rozpędziłem się i na coś wpadłem. Było to tak twarde , jak wielki kamień. Dotknąłem się w głowę i spojrzałem przed siebie. Było to Moonlight ! Była zamrożona na kawał lodu ! Koło niej był Hitachi,Ifus ,Moon i Indi.
Zapłakałem cicho.
- Tak być nie może ! Wyciągnę was z tego ! - wrzasnąłem i zerwałem mój naszyjnik z szyi.
Rzuciłem go przed siebie i biegłem dalej. Zawędrowałem chyba do Mrocznego Lasu , ale nie byłem pewny. Wszystko wyglądało jak śnieżny las ! Smok cały czas leciał nade mną. W KOŃCU kamień stał się zupełnie biały. Stałem na jakieś rzeczy , która pod śniegiem na wpływ na kamień lodowatej wody.
<C.D.N>

Od Takeru ,,Ważna wiadomość cz 1'' (cd.Jane)

Jane właśnie ... Czesała włosy , a ja wszedłem do jej jaskini.
- Hej... - otrzepałem zwały śniegu z futra.
- O co chodzi? - odwróciła się od razu.
- Octavius zlecił nam ważne zadanie . Na terenach Watahy Lodowatej Wody , jest pełno zwierzyny. Odkąd smok , z którym jest powiązana legenda , uciekł teren jest pusty. Możemy tam polować - powiedziałem jej ważną informację.
<Jane?>

Od Scythetrill ,,Życzenie cz 2'' (cd.Indiana)

Przy jeziorze zobaczyłam Indi'ego.Postanowiłam się przywitać , jak wypada.
- Hej - podeszłam bliżej.
Na wodzie były wielkie ''łuki''.
- Co się tu stało? - zapytałam.
- Eeee...Nic... - odpowiedział.
- Ok , a chcesz pójść ze mną ? Idę na pustynię - uśmiechnęłam się.
- No ..Mogę...Ale jak to zrobisz? Pustynia jest wiele mil stąd ! - powiedział bez jąkania się.
- Nauczyłam się zaklęcia teleportacji. Mogę się przemieścić w jakie miejsce chcę - pochwaliłam się , ale nie było to konieczne.
<Indiana?>

Od Oceanii,,Może kiedyś''cz.2(cd.Midnight)

Gdy się obudziłam pobiegłam prosto do morza.Przemieniłam się w nim w syrenę.Od jak dawna nie byłam w swoim ciele!Co za ulga!Już nie musiałam zamiatać tym głupim ogonem.Zjadłam trochę wodorostów i popłynęłam do pałacu syren.


Wszędzie dookoła pływały syreny.Chciałam wpłynąć szczęśliwie do pałacu i nie wracać,ale zdałam sobie sprawę,że czeka na mnie Midnight.Z żalem wyłoniłam się z wody.Na plaży siedział ze skwaszoną miną właśnie on.
-Gdzie byłaś,Oceania?
-Nigdzie.Chodźmy.-westchnęłam.
<Midnight?>

Od Mell " Anti-Mell cz.1" (cd.chetny)

Siedziałam sama w Mrocznym Lesie. Słuchałam szumu drzew, głucha cisza trochę mnie przytłaczała więc zaczęłam nucić moją własna piosenkę. Nagle zaczął wiać silny wiatr. Ciemny dym zaczął mnie otaczać. Wir kręcił się coraz bardziej, z mrocznej mgły wyszedł on Lucyfer.
- O tatulek postanowił mnie odwiedzić? - zmieniłam się w Anti-Mell
- Widzę że masz poczucie humoru .. - wyszczerzył się a z jego kłów kapała bordowa krew.
- Czego tu szukasz? - zajeżyłam się
- To nawet do córki nie mogę zajrzeć? - wyczarował martwego królika który śmierdział stęchlizną. Zwierze bez futra miało już zieloną barwę ciała, rozkładało się, nagle zaczęły wychodzić z jego nozdrzy i jamy ustnej białe larwy. Zjadały go od środka, widziałam tylko jak pod skórą chodziły robaki.
- Chcesz mnie wystraszyć? Pff.. Zmiataj stąd .. - przewróciłam oczyma
- Miłego dnia.. - zniknął wraz z czarnym dymem i królikiem. Poszłam przed siebie, zauważyłam że ktoś mnie śledzi..

<chętny?>

Od Fix'a Niespodziewany Powrót cz.2(cd.Mell)

Patrzałem się na nią przez chwile zdziwiony.Nie mogłem uwierzyć własnym oczom że ona tam jest.
-Mell?To naprawde ty?-Powiedziałem patrząc się wielkimi oczami.
-Tak to naprawde ja-Odpowiedziała.
Podbiegłem do niej i przytuliłem ją.
-Musisz wrócić do watahy.-Powiedziałem radośnie.
-No właśnie miałam to zrobić.-Odpowiedziała.
-No to chodź Octavius na pewno cie przyjmie.-Powiedziałem po czym zacząłem szybko biec w kierunku jaskini Octaviusa.
<Mell?>

Od Indiany ,,Życzenie''cz.1(cd.chętne szczenię)

Siedziałem sobie nad wodospadem,gdy przede mną pojawiło się jakieś światło.Po chwili wyłonił się z niego jakiś...magik?bóg?Nie wiedziałem do końca.


Stał na dziwnej zegarowej tarczy i patrzył w jakąś kulę.Po chwili się odezwał:
-To ty jesteś Indiana?
-T-tak.A kim pan jest?
-Powiedzmy,że zwę się Czas.
-Nie rozumiem...
-Mam Ci nie powiedziała?Przyszedłem tu,by spełnić twoje 3 życzenia.
-Nie rozumiem...chyba powinien pan pójść do mojego brata-jest starszy.
-Być może,ale to ty masz od niego lepszy charakter.-patrzył na mnie i się uśmiechnął.Dalej byłem zszokowany.
-No...ja muszę to sobie przemyśleć.Życzenia to poważna sprawa.
-Dobrze,Indiana.Będę wiedział kiedy się pojawić.-po tych słowach po prostu znikł.Zastanawiałem się.3 życzenia...Tylko ja jeszcze nie miałem żadnych marzeń!Wyczułem zapach innego szczeniaka.
<chętne szczenię?>

Od Indiana ,,Szkoła cz 12'

-Na pewno?Całkiem dobrze nam się rozmawia. -T-tak...-Shayde była wystraszona. -Czego się boisz?-spytałem. -Ja?!Bać się?!W życiu!-powiedziała oburzona.Westchnąłem.Wystrugaliśmy 15 strzał-to dużo.Shayde wróciła do domu,a ja wciąż rozmyślałem.

Od Lilii ,,Nakryci cz 2"(cd.Draco,Tamorayn)

Tamorayn zaczał warczeć. - Przestań! Rayn! - wrzasnęłam - Nie pozwolę żeby on się do ciebie dostawiał ! - Nie dostawiał się - zarumieniłam się i spuściłam głowę - No własnie, nic nie widziałeś a sie wydzierasz! - dodał Draco - Zamknij się ! - podszedł bliżej do niego - Bo co? - patrzyli sobie w oczy - Bo to!! - Rayan skoczył na Draco i zaczęli się bić - Uspokójcie się! - Przestraszyłam się Słyszałam tylko warczenie i stuknięcia szczęk. Zadawali sobie rany.

Od Draco'na ,,Boicie się mnie? cz2'' (cd.Mell)

Wiedziałem że Mell , tylko się z nas nabija , ale i tak nie kryłem przerażenia.
- Nie zjadaj nas - odskoczyła Elly na pewną odległość.
- A jednak moze ! - krzyknęła i zaczęła gonić  pozostałych.
Zagoniła ich na koniec polany , a potem koledzy i koleżanki zniknęli w lesie.
- A byś mogła Mell ich przestraszyć jeszcze dzisiaj? - zapytałem.
- Czyli o co chodzi? - dopytała.
- Dzisiaj sa urodziny ''ulubieńca'' Assuv'y i zaprosił nas wszystkich. Po niej będziemy wracać przez Mroczny Las. Możesz się wcielić np., w rolę w wilczej wersji Slendermana - podstawiłem jej przed nos super pomysł.
<Mell?>

środa, 24 września 2014

Od Mell ,,Boicie się mnie? "(Cd.któreś ze szczeniąt)

Szłam po łące, zobaczyłam grupkę bawiących sie szczeniaków. Postanowiłam się "zabawić" i podejść do nich. Nigdy nie lubiłam szczeniaków ale chciałam z nimi "pogadać". - No.. - podeszłam do nich - K-kto ty? - powiedziała mała wadera trzęsąc się - No cześć... - odparłam wyszczerzając moje straszne zęby i oblizując się, nie chciałam ich zjeść bo nie jestem kanibalem, po prostu chciałam ich przestraszyć - Nie zjadaj nas - powiedział mały basior - Hymm.. - udawałam że rozmyślam - no nie wiem.. - puściłam do Draco oczko bo akurat go znałam troche, załapał że robię sobie żarty.

Od Quicksnap "Pech cz.5" (cd.Fix)

Popatrzyłam na basiora, wydawał mi się miły, postanowiłam mu sie zwierzyć..
- Takie tam sprawy miłosne - spuściłam wzrok
- Jakie? - dopytywał
- bo chodzi o to że ja kochałam, a raczej kocham jednego basiora - złapałam się za łapę
- Hymm - czekał na dalszą "opowieść"
- I ja mu to wyznałam, ale była też ta druga i ona też wyznała że go kocha i on wybrał ją - poleciała mi łza - .... i przy tym bardzo mnie zranił.. - uszczypnęłam się z łapę z nerwów. Popatrzyłam na Fix'a.

<Fix?>

Od Morgana ,,Jak dołączyłam do watahy? cz 4'' (cd.Lunz)

- To była przepowiednia z kategorii od czarnej magii - powiedziałem ochrypłym głosem.
Nie chciałem tego mówić , ale nic nie było przeciwko tego żebym , coś przynajmniej powiedział. Ugrzęźliśmy w jaskini , gdyż na zewnątrz panowała burza.
Oby dwaj dziwnie na mnie spojrzeli.
- Ojejku... Już nic... - teleportowałem się do kąta jaskini.
- Jest nieco skryty... - usłyszałem szept Octavius'a.
- Wcale taki nie jestem! - krzyknąłem do siebie w moich czarnych myślach.
Burza ustała. Nowa , została w jaskini a Octavius'a wyszedł.
- To ja idę - zmieniłem się w dym.
- Chwila - rzekła zatrzymując mnie.
Odwróciłem się.
- Kim ty jesteś? - spytała.
- Jestem , dla wszystkich tylko koszmarem - odgarnąłem moją grzywkę.
- Sądzę że potrzebujesz przyjaciół - zaczęła.
- I tak nikt się nie chce ze mną kumplować. Uważają że jestem nijaki - oburzyłem się , ale nie na waderę.
- Może po prostu się zmienisz? - zaproponowała.
- Jak niby? - przewróciłem oczyma.
- Z innej perspektywy na otaczający cię świat - usiadła i zaczęła swoje wywody.
- Nie uda się. Jestem lepszy ...W osamotniowaniu się - brak było mi słów.
- Akurat! - parsknęła śmiechem.
- Wystarczą kilka lekcji byś stał się śmiały - wymyśliła kolejną fanaberię.
- Ale sądze że to nie pomoże - ogryzłem się w język.
- Może to nie pomoże ale kiepskie masz poroże... - zaśmiała się.
- To jakiś żart? - zapytałem.
- Nie , przysłowie . A z resztą ... - zamyśliła się.
- Nie jestem tu potrzebny - zaczynałem zmieniać się w dym.
<Lunz?>

Od Lunz ,,Jak dołączyłam do watahy cz 3''(cd.Octavius/Morgan)

- Dziękuję. Jeżeli potrzebujecie wyroczni, to.. chyba tak. Kim jest ten basior? - spytałam.
- To jest Morgan. Jeden ze strażników. Chodź za mną, zaprowadzę cię do stada.- powiedział miłym tonem.
Wtem zerwała się ogromna wichura. Drzewa uginały się, trzeszcząc złowieszczo. Trawa niemal kładła się na ziemi, dając uczucie jeszcze większego odkrycia. Z nieba wystrzelił grom, tuż przed moje łapy.
Znowu się zaczęło.
- Junaar do digoliik vulon los ko rut. Hin jud vis dir. vorey grohiik vis kriist nau volzah reid. vokul meyz. - nieobecny głos zawsze towarzyszył przepowiedniom.
Burza się rozszalała. Nigdy nie widziałam takiego pokazu światła i głosu.
- Do jaskiń, szybko!- wykrzyknął Octavius.
Pobiegliśmy za nim. Nie wiem, jak długo biegliśmy, ale cieszyłam się, kiedy przemoknięci w końcu przybiegliśmy do celu.
- Co ona znaczyła? - spytał mnie Octavius dysząc.
-Co? - spytałam, nie do końca rozumiejąc.
- Ta przepowiednia. Dotyczyła mnie, wiem o tym.
- Wolisz nie wiedzieć - odrzekłam ze śmiertelną powagą.
<Octavius? Morgan?>

Od Octavius'a ,,Jak dołączyłam do watahy ? cz 2'' (cd.Lunz/Morgan)

- Nic ci nie jest? - zapytałem nieznajomą waderę.
Nic nie odpowiedziała. Podszedłem do niej. Była wyczerpana. ''Dodałem'' jej siły z pomocą zaklęcia energii , które było bardzo proste. Wadera powoli wstała i odzyskała ''pełną kontrolę nad sobą''.
- Kim jesteś? - dopytałem.
- Jestem Lunz...- powiedziała z dziwnym przytupem.
- Ja jestem Octavius , alfa watahy - rozłożyłem dumnie skrzydła,
- To tu jest jakaś wataha? - zapytała rozglądając się.
- Tak. Chcesz dołączyć? - wstałem z ziemi.
Z oddali zobaczyłem stojącego bezruchu Morgana. Rzadko kiedy go widziałem , myślałem ze już dawno upuścił watahę.
<Lunz?Morgan?>

Od Lunz ,,Jak dołączyłam do watahy? cz 1'' (cd.Octavius)

Tym razem podróżowałam jako jednorożec. To jedno z moich szybszych wcieleń. Myślałam też żeby polecieć, ale zrezygnowałam z tego pomysłu, gdy tylko zauważyłam burzowe chmury. Nie wiem, jak długo trwała moja wędrówka. Może kilka dni? Może kilka tygodni? Wiem, że nie zatrzymywałam się już bardzo długo. Byłam zmęczona, ale nie przestawałam biec. Wsłuchiwałam się w swój oddech, w przyśpieszone bicie mojego serca, w szum wiatru hulającego miedzy koronami drzew, w stukot moich kopyt. Wzrok kierowałam przed siebie, od czasu do czasu omiatając wzrokiem okolicę. Mijałam właśnie ostatni odcinek gęstego, ciemnego lasu. Przede mną widniała przestrzeń nieosłonięta drzewami. Nie byłam pewna, czy przeprawa przez tę łąkę będzie bezpieczna, ale cóż, nie miałam wyjścia. Wyrocznia Delf kazała mi tu przybiec. Przepowiedziała mi, że znajdę szczęście w tych rejonach.
Nienawidzę swojego "daru". Kiedy wybiegłam na polanę, dostałam ataku.
Byłam zmuszona do powrócenia do wilczej formy. Uniosłam się nad ziemię, a moje oczy zapłonęły zielenią.
-To wer, bo wah zeymah wo straag hond. Hi fen siiv niil zoklot suleyk. Hi aal ni daal. Seirak do gruth do fos hi zeymahzin for. Fos los zok riid hi vis ni sav.
Upadłam wyczerpana. Zwykle po przepowiedniach jestem tylko trochę osłabiona. Tym razem nie miałam siły się poruszyć. Ze też akurat na łące, w tak widocznym miejscu!
Nagle przed sobą ujrzałam dużego białego basiora.
<Octavius?>

Od Shayde ,,Szkoła cz 11'' (cd,Indi)

Przechodziłam tamtędy , gdy zobaczyłam Indi'ego. Oczywiście , lubiło go też Aurora , ale jak zwykle ta ładniejsza wygrywa. Westchnęłam i poszłam dalej.
- Gdzie idziesz? - nagle odwrócił się Indi.
- Ja..Do domu... - zaniemówiłam.
Wstał z miejsca i poszedł w moją stronę.
- Chcesz może mi pomóc strugać strzały? Mam ich już mało - uśmiechnął się.
- Szczerze , to mogę - odwzajemniłam uśmiech.
Dał mi ostry sztylet , miałam nim pomóc mu strugać. W ciągu tej czynności , dużo rozmawialiśmy o sobie , dobrze mnie poznał. Zaczęło się ściemniać.
- Ja chyba już pójdę do domu - ciary mnie przeszły jak usłyszałam pohukiwanie sowy.
<Indi?>

Od Moon ,,Druga anielica?cz 2''

Zostałam ochrzczona jak mówiła babcia. Bo nim zmieniłam się w anioła :
Wyglądałam pięknie!Potem była uczta , a po niej wróciliśmy do domu. Odzyskałam formę szczeniaka , i byłam sobą.W jaskini czekała na mnie Ifus. 
- I jak chrzest? - spytała nucąc coś kierując twarz w stronę ciepłego kominka.
- Było świetnie ! Mogę zmieniać się w anioła! - uśmiechnęłam się.
THE END

Od Moonlight,,Druga anielica?''(cd.Moon)

A więc miałam 2 waderkę.I zgodnie z tradycją musiałam też ją ochrzcić.
-Moon!Lecimy gdzieś...
-Gdzie?
-Do raju.
-Co?!Chyba żartujesz,mamo.
-Nie,nie żartuję musisz wziąć chrzest.-westchnęłam.Zaniosłam Moon przed złote bramy.Otworzyła je moja mama.
-No,nareszcie!Ile ja czekałam...-wpuściła nas do środka.Moon patrzyła na mnie pytająco.
-Nie bój się skarbie,przejdziesz tylko proces zostania anielicą.Twoja siostra też go przeszła.Ja i mama.-uśmiechnęła si miło Ambrella.
<Moon?>

Od Jane " Przywódcy polowań " cz.5 (c.d Takeru)

- Spoko - powiedziałam
Odleciałam do jaskini. "Znikłam" moje skrzydła i wyglądałam jak na codzień. Nie, że jestem brudna. Wręcz przeciwnie... Jestem czysta, mam idealny makijrz tylko włosy, są tak pokręcone i napuszone, że wyglądają jak poczochrane. Próbowałam je rozczesać. Wtedy do jaskini wszedł Takeru.

< Takeru? >

Od Indiany,,Szkoła''cz.11(cd.chętne szczenię)

Uciekłem w porę ze zebrania,zanim ktoś się zorientował,że w ogóle tam byłem.Zdążyłem się dowiedzieć,że przynajmniej jedna osoba się we mnie kocha,a 2 w moim bracie.Pobiegłem nad wodopój i z zamysłem strugałem strzały.Może nie powinienem tam iść?A może to dobrze mi zrobiło?Wtedy podeszła do mnie Aurora.
-Cześć Indi... nie przeszkadzam?
-Przepraszam,nie mam teraz czasu.Muszę nauczyć się strzelać,a to wymaga skupienia.-udałem smutnego.
-Aha...przyjdę później.Pa.-Aurora sobie poszła.Westchnąłem.Nie mogłem z nią flirtować nie znając jej!Najpierw trzeba dziewczynę dobrze poznać,a nie jak mój brat...z zamyśleń wyrwał mnie szelest.
<chętne szczenię?>

Od Rainbow,,Improwizacja''cz.4(cd.Arukaz)

Zarumieniłam się.
-Wiesz...Ja Ciebie też.
-Naprawdę?
-Tak.I jest coś jeszcze...bo ja Cię,ja Cię...no kocham Cię!-wzruszyłam ramionami.Arukaz'a zamurowało.Uciekłam z salki do jaskini.W ostatniej chwili na ramię wskoczył mi Karmel.
-Co ty zrobiłaś?!Zbyt wcześnie mu powiedziałaś!
-Być może.A teraz uciekajmy.
-Poczekaj!-usłyszała w oddali głos Arukaz'a.
<Arukaz?>

Od Shayde ,, Szkoła cz 10'' (cd.chętna/chętny)

- Ja tam mi obojętnie , i przestańcie się kłócić! - krzyknęłam.
- Nie mamy chyba z jeden miesiąc , nie? Więc ogarnijcie się! - dodałam z lekkim grymasem na twarzy.
- No okej... - wszystkie skrzyżowały łapy oprócz mnie , Moon i Aurory.
- Ach...Teraz to zebranie będzie żałosnym dumaniem o niczym?-zasłoniłam łapą twarz.
- No ale przyznaj kto ci się podoba!? - zbliżyła się do mnie Scyti.
- Nie powiem!- odwróciłam się.
- No weź! - przeskoczyła przeze mnie.
- Proszę...- wyszczerzyła się.
- Nie no nie mogę ! Okej ,...Powiem - wszystkie nadstawiły uszu.
Sądziłam że Moon , opanowana się na mnie za to nie wkurzy.
- No cóż...Podoba mi się brat Moon i Ifus... - zarumieniłam się.
- KTÓRY ?! - wybuchnęła Daiki.
- Spokojnie , nie Hitachi. Indi - zniknęłam za krzakiem.
Za mną poszła Moon.
<chętna/chętny?>

Od Aurory ,,Szkoła cz 9'' (cd.chętna)

Zapadła grobowa cisza.Pierwsza wypowiedziałam się ja:
-No w sumie drogą kalkulacji najfajniejszy jest chyba Indi.-zarumieniłam się.Rozpoczęła się dyskusja.
Daiki:A nie,bo Hitachi!
Quicksnap:Ty się nie odzywaj!Tak,Hitachi!
Lili:A ja myślę,że Draco...
Ellytrill:Co?!Podoba Ci się mój brat?!Łapy precz!
Moon:Nikt mi się szczerze nie spodobał.
Wszyscy: Dziecko,dziecko
Ja:Oj,dajcie spokój.
SHayde Gdzie twój pokój ? Wracaj do pokoju!Niedecydowańcze!
Silyen:Zostawcie ją!Teraz pewnie wszyscy i tak rzucą się na Indi'ego!
Lili:A może ty się tylko rzucisz?!Bo jest na pewno jak Hitachi.Samolub.
Moonpadaj od mojego brata!I od całej mojej rodziny!Niedorozwinięta,ty...
Lili:No,dokończ!
Quicksnap:Ty su*o!
Moon;Ona nie jest psem,lecz wilkiem!
<Indi sobie jakby co już poszedł.Chętna?>

Od Moon ,,Szkoła cz 8'' (cd.chętny)

Szłam sobie na tajne zebranie wszystkich wader z wilczej szkoły. Ifi nie poszła , bo nie czuła się zbyt dobrze. Od rana dręczył ją katar i mały kaszel.
Miałam się spotkać z dziewczynami w Chińskim Ogrodzie. W okół było pełno różowych kwiatów i inne różne rośliny. Za krzakami zobaczyłam ogon wilka. Weszła za krzak. Siedziały tam wszystkie dziewczyny .
- Wreszcie jesteś ! - uśmiechnęła się Aurora.
- Zaczynamy dziewczyńskie zebranie ! - ogłosiła Scythetrill.
Że,była najstarsza , i tak to nie powód by być przewodniczącą klubu , ale niech będzie.
- Co chcemy , pogadać,okalkulować? - spytala się Silyen.
- Na pewno nie będziemy rozwiązywać zadań z transmutacji ! - wtrąciła Shayde.
- Wiem ! Kto najbardziej podoba wam się z basiorów? - zapytała wyraźnie podniecona Scyti.
<chętne szczenię , Indi?>

Od Indiany,,Szkoła''cz.7(cd.Moon)

Strzały się skończyły.Zabawa się skończyła.Obróciłem się do Shayde.Z ciekawością przyglądała mi się.Uśmiechnąłem się.
-Czas na mnie.Muszę już iść.I tak jestem spóźniony.-powiedziałem.
-To do jutra!
-Pa!-pobiegłem do jaskini.Była tam już Moon,Hitachi i Ifus.
-Co ta późno?-spytała mama.
-No...eee...tak wyszło.-głupio się uśmiechnąłem i zjadłem wraz z rodziną mięso sarny.Po posiłku Moon wyszła z jaskini,a ja za nią się skradałem.
<Moon?>

Od Shayde ,,Szkoła cz 6'' (cd.chętny)

Przyglądał się mnie czymś w stylu ,,Coś się stało?''.
Machnęłam łapą.
- Strzelaj dalej z łuku , niby mnie tu nie ma - wskazałam na worek ze strzałami.
- No ...Dobrze - zaczął strzelać ponownie.
Dużo raz strzelał w środek tarczy.
- A potrafisz strzelić strzałom tak , aby jedna przebiła drugą? - zapytałam nie spuszczając wzroku z jego zajęcia.
- Nigdy nie próbowałem , ale mogęsspróbować - wyciągnął z worka ostatnią strzałę jaką miał.
Wycelował , w inną strzałę która była na tarczy i puścił w moim języku ''nitkę w łuku''xD. Strzała przebiła drugą i wbiła się jeszcze w środek tarczy.
- Brawo -klasnęłam w łapy.
<chętny,Indi?>